Może jest tam jej dom, ale ci ludzie ją wypuszczają na ulicę i mają gdzieś czy coś jej się stanie.
A może by ją przeniesć na ten zamknięty skwerek na Mickiewicza i by sobie tam żyła, postawić jej domek. Tam jest bezpiecznie, bo zamknięty teren. Starsza pani daje tam jeść, a poza tym jak zauważyłaś te koty są stamtąd wypasione tzn, że dla niej jadła też by nie zabrakło. Jesli dalej będzie tak sterczeć na ulicy to lepiej ją przenieść w bezpieczne miejsce.
Eee, z tymi kotami to istny cyrk, jak zrobi się porządek z jednym to znajdzie się następny, to się nie kończy nigdy. Jak już myślisz, że wszystkie wykastrowane to po 2 latach z kocura robi się ciężarna kotka i znawu apjać od nowa.
A może popytaj ludzi z tej kamienicy czy nie znają tego kota i czyj to jest. Może znajdziesz właściciela, pewnie jakiegoś głupka.
