Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt sie 24, 2012 20:41 Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Witam, jestem tu nowa, bardzo żałuję, ze trafiłam na to forum w takich okolicznościach... Niestety, mój półtoraroczny kotek ma mięsaka, wyniki biopsji są bardzo złe... Proszę, jeśli ktoś z Was miał podobny problem i mógłby coś doradzić, niech napisze do mnie (może na pw?)...
Czytałam wszystkie wątki o tym nowotworze, ale potrzebuję porad co do sensowności i metod leczenia... :(
Na razie kotek czuje się dobrze, ale boję się, tego co pewnie niebawem nadejdzie. Nie chciałabym mu przysparzać cierpienia...

Miauczkunek

 
Posty: 1
Od: Czw sie 16, 2012 13:12

Post » Śro sie 29, 2012 21:24 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Podstawowa sprawa - w którym miejscu jest guz.
Jeśli na kończynie - amputować ją bez chwili wahania i to jak najszybciej.
I cieszyć się że kocio ma tyle szczęścia.
Jeśli na powłokach brzusznych - też nie jest źle - jest spora szansa wyciąć gada z korzeniami, tylko wet musi usunąć go z naprawdę dużym zapasem tkanek, maksymalnym jaki jest możliwy.
Jeśli guz jest na grzbiecie (najczęściej niestety - ze względu na zwyczaj szczepienia i podawania zastrzyków w to miejsce - a to są czynniki bardzo zwiększające ryzyko powstania tego nowotworu) - to sytuacja wygląda o wiele gorzej :(
Znam jednego kota któremu z tego miejsca udało się pomyślnie mięsaka usunąć - ale to wymaga dostępu do naprawdę świetnego chirurga lub onkologa.
W Warszawie taki jest - nazywa się dr. Jagielski, przyjmuje w lecznicy Białobrzeskiej.
To on operował tamtego kocurka.

Tak czy owak - operacja to jedyna szansa dla chorego kota, kocie mięsaki nie są zbyt wrażliwe na chemioterapię :(
Jeśli tylko umiejscowienie guza to umożliwia - trzeba operować (po wstępnym wykluczeniu przerzutów - RTG klatki piersiowej i usg jamy brzusznej, omacanie węzłów chłonnych w okolicy guza).
Mięsaki na szczęście dość późno dają przerzuty, za to niestety rozrastają się w miejscu pojawienia i po usunięciu ze zbyt małym zapasem zdrowej tkanki momentalnie dają wznowy - a wtedy kot już praktycznie nie ma szans :(
Dlatego tak ważne jest trafienie w ręce weta który się na tym zna. I to szybko :(
Skąd jesteś?

Mam kotkę która miała mięsaka - żyje już zdrowo 5 lat od operacji, ale ona miała go na łapie.
Miałam również Bunię z mięsakiem na żebrach.
Po szczepieniu. Ona nie żyje mimo dwóch operacji. Teraz już wiem że nie miały żadnej szansy jej pomóc, szczególnie ta druga :(
Wtedy dopiero zamieszkałam w Warszawie, nie wiedziałam kto jest dobrym wetem a kto nie.
Skierka, ta bez łapy, miała o wiele więcej szczęścia.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sie 29, 2012 21:52 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

miałam kota z mięsakiem łapy, niestety mimo amputacji, były przerzuty do płuc i pożył niewiele po zabiegu (3-4 miesiące).
Jeśli mogę coś doradzić - to szybko zrobić dobre RTG płuc, idealnie w lekkiej narkozie - bardzo ważny jest dobry odczyt rtg i nieruchomość kota. I szybka amputacja łapy, przesłanie próbek do labu, by określić czy złośliwe. Ale jeśli są przerzuty do płuc, rokowania są bardzo złe i amputacja niewiele pomoże.
trzymam kciuki, by udało się uratować kotka :ok:

Sis

 
Posty: 15964
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie kwi 07, 2013 21:39 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Mój kocurek jest już 3-ci dzień po operacji usunięcia czegoś, co prawdopodobnie było mięsakiem. Nie robiłam biopsji, nie czekałam. We wtorek poczułam guzka na jego tylnej łapce, zaniosłam go do weta. Wet stwierdził, że nie ma na co czekać, że jest szansa, ze to może być mięsak i dał mi namiary na dr-a Marcińskiego. We środę było usg, we czwartek operacja. Zalecenie było takie, żeby ciąć z dużym zapasem tkanki, ale nie, aby amputować łapkę.

Dam znać, co się będzie dalej działo. Przy dowolnym guzku w przypadku kota w zasadzie nie ma na co czekać - ponoć 70% to nowotwory złośliwe. Trzeba wycinać, a potem czekać na badanie histopatologiczne. Półtora roku temu straciłam ukochaną kotkę, bo inny wet olał półcentymetrowego guzka na jej boku.

Z Grubciem na pewno jeszcze odwiedzę dr-a Marcińskiego, aby się upewnić, że nie ma wznowy lub przerzutów.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 07, 2013 22:41 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

I&S pisze:We środę było usg, we czwartek operacja. Zalecenie było takie, żeby ciąć z dużym zapasem tkanki, ale nie, aby amputować łapkę.


Wszystko zależy od tego jak umiejscowiony jest guzek, jaki zapas tkanki można usunąć i... jak bardzo chce się ryzykować.
Miałam dwa koty z mięsakiem, Skierka miała mięsaka kości, jej amputacja łapy uratowała życie, minęło już 6 lat od operacji, no ale u niej inaczej się nie dało, kość się rozpadła, chcąc nie chcąc trzeba było ją uciąć. Ale i bez tego zdecydowałabym się na amputację.

Pierwsza kotka, Bunia, miała mięsaka poszczepiennego, na boku żeber.
Usunięty był z takim zapasem tkanki jaki się udało, wiadomo, w tym miejscu sytuacja była beznadziejna niemal. Szkoda że wet nam tego nie powiedział gdy zobaczył jak sytuacja wygląda.
Wkrótce po operacji pojawiły się wznowy (przy mięsaku często tak jest, usunięcie guza pierwotnego powoduje szybki wzrost rozsianych już komórek). Na niemal całym boku, wielka ilość kolejnych, rozsianych guzków, połączonych w takie jakby koraliki - czyli guz pierwotny był już rozsiany po całej okolicy, bardzo rozległej, guzki były nawet na udzie.

Mam nadzieję że u Twojego kota to nie był mięsak, a jeśli był - to że wet faktycznie wyciął wszystko co trzeba i co było konieczne.
Na szczęście nie wszystkie guzki to mięsaki czy inne paskudy.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon kwi 08, 2013 0:38 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Co do tematu - 13-letnia kotka mojej sąsiadki miała mięsaka poszczepiennego. Niewielkiego guzka sąsiadka wyczuła całkiem przypadkowo, była wtedy w domu na zwolnieniu. Umiejscowiony na obszarze między żebrami a miednicą, blisko kręgosłupa, czyli lokalizacja raczej średnia, choć nie najgorsza. Od razu pojechała do weta, na drugi dzień operacja. Sytuacja wydawała się opanowana, ale sąsiadka (wieloletnia pielęgniarka) miała kilka zastrzeżeń do pracy - skądinąd bardzo znanej i dobrze ocenianej - kliniki, w której operowano kotkę. Poszukała weta ze specjalizacją onkologia weterynaryjna, i poszła na konsultacje. Po wykonaniu dodatkowych badań, okazało się, że poprzednio wycięto zbyt mały margines i ciągle są obecne komórki nowotworowe. Było kwestią czasu, kiedy nowotwór zaatakuje znowu. Sąsiadka poszła za ciosem i chociaż upłynął niecały miesiąc od pierwszej operacji, zgodziła się na drugą.
Podczas drugiej operacji lekarz wyciął maksymalny zapas tkanki - w małej kotce zrobił "dziurę" wielkości ludzkiej pięści (widziałam). Ciął tak głęboko i szeroko, jak tylko dało radę. Później dodatkowo zaserwował jej 2 tury chemioterapii, na wypadek, gdyby jeszcze jakieś pojedyncze komórki nowotworowe zostały.
Operacje miały miejsce w lutym zeszłego roku. Kotka ma dziś 14 lat, jest pełna energii, futro ładnie zarosło, dziura się prawie cała wypełniła ciałem, jest tylko niewielka różnica między bokami.

Wniosek - jak najszybciej (czytaj - na wczoraj) idź do dobrego weterynarza, najlepiej onkologa albo doświadczonego chirurga. Nie bój się operacji, jakkolwiek rozległa by ona nie była - im szerszy margines cięcia, tym lepiej. Bez łapy czy z dziurą w grzbiecie spokojnie da się żyć. Operacja jest podstawową formą "leczenia" mięsaka - niestety to takie cholerstwo, że inne metody mogą być stosowane tylko pomocniczo, a agresora trzeba się po prostu pozbyć.

I bądź dobrej myśli - to nie wyrok. Tylko działaj szybko i zdecydowanie. I koniecznie wybierz dobrego weta, który oprócz wiedzy będzie miał też determinację do ostrej walki i radykalnych kroków.


I&S pisze: Przy dowolnym guzku w przypadku kota w zasadzie nie ma na co czekać - ponoć 70% to nowotwory złośliwe. Trzeba wycinać, a potem czekać na badanie histopatologiczne. Półtora roku temu straciłam ukochaną kotkę, bo inny wet olał półcentymetrowego guzka na jej boku.


Przyznam, że mnie nastraszyłaś tymi procentami. Mój Kocio ma kilka guzków, wielkości 3-4 mm każdy, na policzku, na głowie za uszami, przy nasadzie ogona i bodajże na jednej łapie (nie pamiętam teraz). Kot około 8-9 lat, wydaje mi się, że ma je od samego początku pobytu u mnie (wzięty z ulicy 2 lata temu). Guzki mają normalny kolor skóry (w jego przypadku jakiś sino-bladoniebieski :wink: ), dają się przesuwać (czyli są w obrębie skóry), nie rosną. Tak jak dotąd, mam je tyko obserwować, czy profilaktycznie wyciąć? Co to może być? :?

LaMonture

 
Posty: 404
Od: Sob paź 08, 2011 19:37
Lokalizacja: Nowy Jork

Post » Pon kwi 08, 2013 11:45 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

LaMonture pisze:Wniosek - jak najszybciej (czytaj - na wczoraj) idź do dobrego weterynarza, najlepiej onkologa albo doświadczonego chirurga. Nie bój się operacji, jakkolwiek rozległa by ona nie była - im szerszy margines cięcia, tym lepiej. Bez łapy czy z dziurą w grzbiecie spokojnie da się żyć. Operacja jest podstawową formą "leczenia" mięsaka - niestety to takie cholerstwo, że inne metody mogą być stosowane tylko pomocniczo, a agresora trzeba się po prostu pozbyć.

I bądź dobrej myśli - to nie wyrok. Tylko działaj szybko i zdecydowanie. I koniecznie wybierz dobrego weta, który oprócz wiedzy będzie miał też determinację do ostrej walki i radykalnych kroków.

Właśnie takiego wybrałam - to super wet, ufam mu całkowicie. Powiedział mi, że usunie bardzo dużą część mięśnia i że Grubcio, może mieć problemy z utykaniem. Nie usuwał kończyny, ponieważ guz siedział płytko w mięśniu. Marciński też nie zalecał amputacji łapki przy tak umiejscowionym guzie. Zresztą mój wet, Filon, kazał mi iść tylko do Marcińskiego i powiedział, że jeśli Marciński zaleci amputację, to on ją zrobi bez wahania. Oczywiście będziemy czochrać całego kota, w poszukiwaniu wznów lub przerzutów. W przypadku wznowy poleci łapa :( Do Marcińskiego też się jeszcze umówię, zaraz pobiegnę do Filona, aby mi powiedział, kiedy najlepiej zrobić kontrolne usg.

LaMonture pisze:
I&S pisze: Przy dowolnym guzku w przypadku kota w zasadzie nie ma na co czekać - ponoć 70% to nowotwory złośliwe. Trzeba wycinać, a potem czekać na badanie histopatologiczne. Półtora roku temu straciłam ukochaną kotkę, bo inny wet olał półcentymetrowego guzka na jej boku.


Przyznam, że mnie nastraszyłaś tymi procentami. Mój Kocio ma kilka guzków, wielkości 3-4 mm każdy, na policzku, na głowie za uszami, przy nasadzie ogona i bodajże na jednej łapie (nie pamiętam teraz). Kot około 8-9 lat, wydaje mi się, że ma je od samego początku pobytu u mnie (wzięty z ulicy 2 lata temu). Guzki mają normalny kolor skóry (w jego przypadku jakiś sino-bladoniebieski :wink: ), dają się przesuwać (czyli są w obrębie skóry), nie rosną. Tak jak dotąd, mam je tyko obserwować, czy profilaktycznie wyciąć? Co to może być? :?


U Schizi też guzek nie miał żadnego koloru, natomiast zabił ją w ciągu półtora miesiąca. Więc jeśli przez kilka miesięcy nic się kiciusiowi nie stało, to raczej nie są złośliwe. Chociaż chyba tylko złośliwe guzy się roznoszą. Musisz pójść z nim do weta, albo właśnie na usg do Marcińskiego.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 08, 2013 13:45 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

temat dla mnie interesujący, bo chyba mam lekką schizę na punkcie ryzyka powstania mięsaka poszczepiennego u kota.

mam nadzieję, że nie będzie nie na miejscu, jeżeli zapytam o temat poboczny wobec głównego, czyli o przyczyny powstania mięsaka.
czy możecie podzielić się informacjami, po szczepionkach na co (czy białaczka, wścieklizna, czy podstawowe szczepienia) i jakiej firmy (purevax, versifel itp). pojawił się mięsak?
chciałabym wiedzieć, czy obiegowe opinie na ten temat mają zastosowanie w rzeczywistości czy nie.

zdecydowałam się zaszczepić swojego kota (wychodzącego) przeciwko białaczce, purevaxem, pierwsze szczepienie dostał na moją prośbę w ogon, po czym u innego weterynarza przy innej okazji usłyszałam, że to też nie jest dobre miejsce, bo szczepionka długo się wchłania. powtórne szczepienie chciałabym wykonać w bok/powłoki brzuszne, ale też mam wątpliwości, bo mój kot nie bardzo daje się dotykać w brzuch więc w razie niepomyślnego obrotu sprawy nie mogłabym za bardzo "wymacać". kot jest szczepiony purevaxem, który jest podobno dosyć bezpieczny pod tym względem, ale tego nie wiem, czy podobno czy faktycznie.

.Mia.

 
Posty: 944
Od: Wto sty 15, 2013 19:03
Lokalizacja: maz wsch

Post » Pon kwi 08, 2013 13:52 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

O szczepieniu w ogon pierwsze slysze.
W lape tylną jak najnizej sie powinno szczepic.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88594
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon kwi 08, 2013 16:17 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

zuza pisze:O szczepieniu w ogon pierwsze slysze.
W lape tylną jak najnizej sie powinno szczepic.

Najnowsze zalecenia to powłoki brzuszne - tam w razie czego jest możliwość cięcia z dużym marginesem tkanek (tak zaleca dr Jagielski).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 08, 2013 17:19 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

.Mia. pisze:mam nadzieję, że nie będzie nie na miejscu, jeżeli zapytam o temat poboczny wobec głównego, czyli o przyczyny powstania mięsaka.
czy możecie podzielić się informacjami, po szczepionkach na co (czy białaczka, wścieklizna, czy podstawowe szczepienia) i jakiej firmy (purevax, versifel itp). pojawił się mięsak?
chciałabym wiedzieć, czy obiegowe opinie na ten temat mają zastosowanie w rzeczywistości czy nie.


Ryzyko pojawienia się u kota mięsaka tzw. poszczepiennego wywołane jest wytworzeniem się przewlekłego odczynu zapalnego w miejscu iniekcji.
Najczęściej zdarza się to po szczepionkach z tzw. adjuwantem, czyli dodatkową substancją zwiększającą skuteczność szczepienia, niestety także zwiększającą ryzyko powstania odczynu.
Jednak zdarza się on nie tylko po szczepionkach - także po wszelkich innych zastrzykach, szczególnie gdy jest kilka podawanych w tą samą okolicę.
Takie odczyny po iniekcjach są dosyć powszechne u kotów, jednak powinny zniknąć w ciągu miesiąca.
Gdy nie znikają - powinno się zapalić bardzo ostrzegawcze światło, bo nie dosyć że taki stan zapalny sam z siebie zwiększa ryzyko pojawienia się mięsaka i im trwa dłużej tym to ryzyko jest większe, to dodatkowo taki nie znikający odczyn może być oznaką skłonności kota do nowotworzenia.
Niektórzy lekarze zalecają usunięcie operacyjne takiego guzka zapalnego gdy trzyma się powyżej miesiąca (tu biopsja jest sensowna, żeby nie okaleczać bardzo kota jeśli to jeszcze nic groźnego - ale trzeba sprawdzić bo u niektórych kotów mięsak powstaje błyskawicznie, a czasem dłużej, ale guzek jest źle interpretowany, odkryty po szczepieniu jest na nie zrzucona wina - a on był wcześniej).
Inni wydłużają ten czas obserwacji.
Ja po doświadczeniach z dwoma mięsakami - skłaniam się ku pierwszej teorii.

Jako ciekawostkę napiszę że koty ogólnie źle znoszą przewlekłe stany zapalne w niektórych tkanknach.
Dosyć częstym nowotworem u kotów jest występujący tylko u tego gatunku rodzaj mięsaka w oku, który rozwija się w gałkach ocznych uszkodzonych urazem czy infekcją. Dlatego sporo się mówi o nie pozostawianiu za wszelką cenę uszkodzonych gałek ocznych - kotu na nic się nie przydają a jest duże ryzyko rozwinięcia się paskudnego mięsaka.
Koty źle znoszą protezy kończyn, dużo się mówi z wielkim ojej o wymyśleniu protez wczepianych bezpośrednio w kość.
Nie mówi się o tym jak zwiększają ryzyko rozwoju mięsaka kości.
Moja Skierka miała tego paskudnego gada w miejscu przyczepienia implantu stawu kolanowego.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto kwi 09, 2013 8:51 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

blue, poruszyłaś ważną kwestię, że podawanie zastrzyku/szczepionki w jedno miejsce jest obarczone większym ryzykiem. dlatego lepiej jest zmieniać miejsca.

ja pierwszą szczepionkę przeciw białaczce podałam w ogon (to jest jeszcze nowszy trend aniżeli w brzuch, weterynarze eksperymentują z podawaniem w ogon na zachodzie) mimo, że najbardziej przemawia do mnie szczepienie w powłoki brzuszne.
szczepienie w brzuch jest skuteczne pod jednym warunkiem: kot pozwala opiekunowi dotykać się w brzuch – wtedy można stosunkowo wcześnie "wymacać" ewentualny guzek. ponieważ mój kot nie bardzo pozwala na to (chociaż robi postępy, ale ma baaardzo dominujący charakter), nie jestem pewna, czy miałabym szansę odkryć, że coś jest nie tak, stąd szczepienie w ogon. być może jednak na drugie szczepienie zdecyduję się zrobić w bok/powłoki brzuszne na zasadzie zmiany miejsca szczepienia. o szczepieniu w brzuch rozmawiałyśmy z moją weterynarz na samym początku (ja po lekturze forum…), konsultowała zresztą z dr jagielskim (jej kolegą z poprzedniego miejsca pracy).

zamierzam również zapytać o doustną szczepionkę przeciw wściekliźnie, może ktoś coś słyszał? szczepienie przeciw wściekliźnie jest też obarczone ryzykiem mięsaka a przecież istnieją szczepionki doustne dla lisów. jakiś czas temu szukałam info w necie, jednak natknęłam się na zniechęcającą informację, że nie działają one na zwierzęta domowe (ciekawe czemu…) porzuciłam myślenie o tym do przedwczoraj kiedy to słuchałam audycji "wierzę w zwierzę" doroty sumińskiej która polecała słuchaczowi dopytanie weterynarza o doustną szczepionkę dla psa. co też zamierzam zrobić.

.Mia.

 
Posty: 944
Od: Wto sty 15, 2013 19:03
Lokalizacja: maz wsch

Post » Śro kwi 10, 2013 13:37 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Nie wiem czy istnieją różne szczepionki dla lisów i jenotów, ani czy stworzono specjalną szczepionkę dla zwierząt domowych - doustną.

Szczepionka dla lisów o której wiem że jest stosowana - zawiera żywe wirusy wścieklizny, inaktywowane ale nie jest to szczepionka tak do końca bezpieczna.
Zawiera też składniki mogące dawać niefajne reakcje uczuleniowe np.

Coś za coś.
Jest skuteczna, znacząco zmniejsza występowanie wścieklizny wśród zwierząt dzikich, jest wygodna i możliwa do podania dzikim lisom, zawiera przywabiacze.
Ale z różnych powodów jest nie do końca bezpieczna a ilość i częstość ewentualnych skutków ubocznych jest zbyt duża by była dopuszczona do stosowania u zwierząt domowych - u których jest możliwość zastosowania o wiele bezpieczniejszego szczepienia w iniekcji.
Ryzyko tych powikłań u zwierząt dzikich jest pewnie podobne - tyle że jest to cena którą zapłacą za to by ograniczyć występowanie wścieklizny.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro kwi 10, 2013 15:04 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

tak podejrzewam, że z jakiegoś powodu nie wprowadzono powszechnie tej szczepionki dla zwierząt domowych. tylko nie mogłam znaleźć informacji w polskim necie, czytałam trochę na angielskojęzycznych stronach (mówiłam, że mam lekką schizę na punkcie ryzyka powikłań poszczepiennych :wink: ), ale jeszcze nie natknęłam się na info o wadach i zaletach, natomiast była wzmianka, że można z powodu ryzyka mięsaka zastosować u kota.

no nic, dzięki, popytam jeszcze weterynarza, chociaż zauważyłam, że jeżeli chodzi o "nietypowe" zabiegi to człowiek jest lepiej zorientowany niż weterynarz (nawet dobry), polecałabym weterynarzom czytanie forum (i nie tylko) w celach dokształcania :wink:

.Mia.

 
Posty: 944
Od: Wto sty 15, 2013 19:03
Lokalizacja: maz wsch

Post » Sob kwi 20, 2013 23:11 Re: Mięsak u kotka, proszę o pomoc :(

Badanie histopatologiczne wykazało tłuszczaka! :) :)
Grubcio pozdrawia wszystkich:

Obrazek

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Blue, Google [Bot], LikeWhisper i 62 gości