Wasia i Kropka. A życie toczy się dalej.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 03, 2013 20:59 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

Przepraszam, że śmiecę, ale tym psom kończy się czas i śmierć całkiem literalnie zagląda im w oczy: viewtopic.php?f=21&t=151922 :( . Jeśli macie cokolwiek - jeśli znacie kogoś - pomóżcie. One tam nie mogą zostać.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro kwi 03, 2013 21:09 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

Zosik pisze:Ja tak szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym jamnikiem...
U nas w domu zawsze był jamnik (zawsze to przesada, ale jakieś 20 lat) i uważałam go za zupełnie normalnego psa... (czyżby brak punktu odniesienia?)

Że ryje w ziemi i wraca z paszczą oblepioną glebą aż po oczy...
Że śmierdzi niemiłosiernie i jest z tego dumny, a im śmierdziejniejszy tym dumniejszy... (najdumniejszy jak wytarzany w świeżym g**nie)...
Że zanim wyjdzie ze swojego koszyka, to musi odkopać się z trzech kocy...
Że je kiszoną kapustę, mandarynki, sałatę i da się pokroić za surową marchewkę...
Że potrafi bitą godzinę siedzieć pod brzozą i szczekać na ptaki... Czasem te, które już odleciały, bo i ptaka cierpliwość się kończy, jak ktoś bez przerwy drze na niego ryja... (wykonując szczeknięcia w równych odstępach czasowych niczem metronom)...

No i cóż, ja się pytam?
To nie każdy pies tak robi? :mrgreen:


w dzieciństwie miałam psa - mieszaniec jamnika i ratlera - wypisz/wymaluj wg opisu to Petti :ryk:
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 03, 2013 21:10 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

Alienor pisze:Przepraszam, że śmiecę, ale tym psom kończy się czas i śmierć całkiem literalnie zagląda im w oczy: viewtopic.php?f=21&t=151922 :( . Jeśli macie cokolwiek - jeśli znacie kogoś - pomóżcie. One tam nie mogą zostać.

Biedaki :(
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 03, 2013 21:13 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

Zosik pisze:Ja tak szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym jamnikiem...
U nas w domu zawsze był jamnik (zawsze to przesada, ale jakieś 20 lat) i uważałam go za zupełnie normalnego psa... (czyżby brak punktu odniesienia?)

Że ryje w ziemi i wraca z paszczą oblepioną glebą aż po oczy...
Że śmierdzi niemiłosiernie i jest z tego dumny, a im śmierdziejniejszy tym dumniejszy... (najdumniejszy jak wytarzany w świeżym g**nie)...
Że zanim wyjdzie ze swojego koszyka, to musi odkopać się z trzech kocy...
Że je kiszoną kapustę, mandarynki, sałatę i da się pokroić za surową marchewkę...
Że potrafi bitą godzinę siedzieć pod brzozą i szczekać na ptaki... Czasem te, które już odleciały, bo i ptaka cierpliwość się kończy, jak ktoś bez przerwy drze na niego ryja... (wykonując szczeknięcia w równych odstępach czasowych niczem metronom)...

No i cóż, ja się pytam?
To nie każdy pies tak robi? :mrgreen:


No chyba -nie...
Wiesz: jamniki to persy psiego świata... :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 04, 2013 8:41 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

Alienor pisze:Przepraszam, że śmiecę, ale tym psom kończy się czas i śmierć całkiem literalnie zagląda im w oczy: viewtopic.php?f=21&t=151922 :( . Jeśli macie cokolwiek - jeśli znacie kogoś - pomóżcie. One tam nie mogą zostać.

Nie zaśmiecasz, to ważna sprawa.
Daleko ode mnie jak do Tajlandii, nie mam jak pomóc fizycznie. Mało tego, to nikogo tam nie znam... Ale jeżeli będą potrzebne jakieś fundusze na dt, czy leczenie, czy cokolwiek, to dorzucę kilka skromnych groszy.... :(
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 04, 2013 8:43 Re: Pan Prezes Wasia i my - wierni giermkowie i obsługa

kotkins pisze:
Zosik pisze:Ja tak szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym jamnikiem...
U nas w domu zawsze był jamnik (zawsze to przesada, ale jakieś 20 lat) i uważałam go za zupełnie normalnego psa... (czyżby brak punktu odniesienia?)

Że ryje w ziemi i wraca z paszczą oblepioną glebą aż po oczy...
Że śmierdzi niemiłosiernie i jest z tego dumny, a im śmierdziejniejszy tym dumniejszy... (najdumniejszy jak wytarzany w świeżym g**nie)...
Że zanim wyjdzie ze swojego koszyka, to musi odkopać się z trzech kocy...
Że je kiszoną kapustę, mandarynki, sałatę i da się pokroić za surową marchewkę...
Że potrafi bitą godzinę siedzieć pod brzozą i szczekać na ptaki... Czasem te, które już odleciały, bo i ptaka cierpliwość się kończy, jak ktoś bez przerwy drze na niego ryja... (wykonując szczeknięcia w równych odstępach czasowych niczem metronom)...

No i cóż, ja się pytam?
To nie każdy pies tak robi? :mrgreen:


No chyba -nie...
Wiesz: jamniki to persy psiego świata... :mrgreen:


A co Meloś je tak na co dzień?
Pomijając, że chciałby spróbować wszystkiego, łącznie z Twoją pastą do zębów.

Skoto Petti od Thorkatt miała te same objawy nie będąc w pełni jamnikiem, to znaczy chyba, że takie zachowania wszelkimi sposobami trzymają się kodu DNA i nie chcą odpuścić...
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 18, 2013 17:56 Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Trochę się u nas działo. Pracy i innych zajęć tyle, że nie ma czasu podrapać się po zadku, ciągle coś. W jedną sobotę wesele, w drugą pogrzeb, emocje, wyjazdy... no i koty rzecz jasna.

Zacząć należy od spraw miłych i dobrych, a więc wieści pierwsze takie, że Waś z Kropą dogadują się świetnie. Waśko odkrył w sobie kociaczka (do tego wydaje mu się, że jest chudy) i hasa z małą po całym domu, skacząc wdzięcznie niczym gazela. Pobiły się raz jeno. Pazury leciały i darły się kocia w niebogłosy, ale trwało to chwilę i na szczęście się nie powtórzyło.
Śpią razem, jedzą razem, ustępują sobie miejsca w kuwecie, tylko Wasieńka trzeba pilnować, żeby po zjedzeniu swojego przydziału nie wyżerał z drugiej michy. Tutaj niestety panuje zasada, że większy ma pierwszeństwo. A przynajmniej Waś tak uważa.

Kropek jest po sterylce. Niestety aborcyjnej :(
Dzień sterylny minął w klimacie maratońsko-panikarsko-skandalistycznym. Zabieg miałyśmy umówiony na godz. 15. Ja pracę kończę o 16, a tż miał drugą zmianę, więc musiałam zwolnić się z pracy. Zabrał mnie kolega szefa, a samemu szefowi powiedziałam, że jedziemy na wódkę...
Uwierzył... 8O

Kropa była nieszczęśliwa niezmiernie, ponieważ cały dzień nic nie jadła i pretensje miała z tego powodu niemałe. U wetki zaczęła panikować i chciała wyrwać pazurami drzwiczki od transportera, tudzież powyrywać pazury sobie samej.
Wetka orzekła, żebym ją odebrała przed 19... (znaczy kotkę, a nie wetkę). A tu na 18 muszę być za Częstochową i miało mi to zająć w sumie godzinę.
Biegiem do auta i z auta, i ogólnie wszędzie biegiem... I biegłam tak, aż dobiegłam o 18:59 do wetki.
Mała była już wybudzona, brzuszek ładnie zszyty - tylko brać do domu i kochać.
Teraz leży mi na pół na kolanach, a w połowie na klawiaturze, przewala się w granatowym kubraczku i mruczy... :)

Waśko nadal sapie, charczy i kaszle. Kolejny wet stawia na kłaki, ale orzekł, że sama parafina nie wystarczy.
Zamówiłam pastę odkłaczającą i miejmy nadzieję, że będą efekty.

Wracając do przychodni....
Gadam z wetką o Wasi, a tu wpada pan z pieskiem z padaczką. Wetka nie miała leku, poleciałam więc do pobliskiej apteki, gdzie leku nie chcieli mi wydać, "bo na recepcie nie ma czy ampułka, czy tabletka". Biegiem z powrotem do gabinetu, pies ledwo żyje, pan dwumetrowy wytatuowany z paniką w oczach, więc wysyłam swoich chłopaków abarot do apteki (mówię - faceci, w tym jeden uroczy, to coś załatwią). TŻ prawie dostał wpier*** pod apteką, albowiem stanął w miejscu, w którym według tubylca stać się nie godzi.
Wrócę do wetki po niedzieli, to zapytam co z pieskiem, bo tak siedzę i czasem myślę jak to się skończyło.

Jakby tego było mało wetka prowadzi mnie na zaplecze, a tam siedzi w klatce łaciate wystraszone i nieszczęśliwe cuś...
Państwo leczący u wetki swoje koty domowe, karmią również kilka dochodzących. Jeden z dochodzących zachorował, więc przywieźli go do lecznicy. Okazało się, że koteczka ma cukrzycę i wymaga leczenia oraz opieki, a na te wieści państwo orzekli, że kota już z powrotem nie chcą...
Ręce mi opadły... :(
Zrobiłam zdjęcie, co prawda marne, bo światło było żadne, a i mój telefon jest raczej stworzony do dzwonienia, ale może po niedzieli uda mi się zrobić lepsze.
Kotka ma ok. 7 lat. Nie wiem o niej za dużo, wetka nie zdążyła się rozgadać, bo wpadła na to padaczka i popłoch zapanował.

Obrazek Obrazek

Kotka pilnie potrzebuje kochającego domu, który będzie ją leczył i dbał o nią.
Może jak zbiorę więcej informacji, to trzeba by założyć wątek, zrobić ogłoszenia i postarać się znaleźć jej domek?

Jakby wrażeń nam było jeszcze mało, zabraliśmy się (z TŻtem!!!) do łapania podwórkowych kotów do sterylizacji. Sprawa niełatwa, klatkę łapkę omijają szerokim łukiem, muszę jutro, za radą Ani K. spróbować z mielonką tyrolską.
W sprawie kotów podwórkowych wetka nieco mnie zaskoczyła.
Jedna z kotek jest w widocznej ciąży. Wetka stwierdziła, że jest wierząca i jej przekonania kolidują lekko z koniecznością podejmowania takich działań, jak sterylka aborcyjna, dlatego takie rzeczy czyni jej asystentka, bo ona (wetka) z tym nie może żyć.

Tak więc zaleciła...
UWAGA...!!!
Żeby kotka urodziła i mam przyjść ze ślepym miotem do uśpienia!!
Tadaammm!!! ........ 8O
Być może jestem nienormalna, albo niepełnosprawna, ale nie kumam, dlaczego nie może zrobić sterylki aborcyjnej, ale może uśpić nowo-narodzone kociaki.
Wytłumaczcie mi to, bo mój mały rozumek nie pojmuje, chociaż próbuje.
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 18, 2013 20:53 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Bo głupia jak but. To najprostsze wytłumaczenie.

I na dodatek empatyczne zero. Kotka po urodzeniu ma
a. laktację, która trzeba zahamowac
b. pełną swiadomośc straty, bo hormony ruszyły i instykt też. Odebranie matce wszystkich dzieci PO urodzeniu jest barbarzyństwem.
Sorry ale moja religia nakazuje sterylizowac aborycyjnie!
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw kwi 18, 2013 20:55 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Zosik pisze:Wetka stwierdziła, że jest wierząca i jej przekonania kolidują lekko z koniecznością podejmowania takich działań, jak sterylka aborcyjna (...)
Tak więc zaleciła...
UWAGA...!!!
Żeby kotka urodziła i mam przyjść ze ślepym miotem do uśpienia!!
Tadaammm!!! ........ 8O
Być może jestem nienormalna, albo niepełnosprawna, ale nie kumam, dlaczego nie może zrobić sterylki aborcyjnej, ale może uśpić nowo-narodzone kociaki.
Wytłumaczcie mi to, bo mój mały rozumek nie pojmuje, chociaż próbuje.



Tadaammm !!! 8O 8O 8O
Nie rozumiem , to znaczy w co ona wierzy , jaka to religia ? :roll:
Aborcja nie , ale uśpić nowonarodzone tak... hmmm ...
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Czw kwi 18, 2013 20:59 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Cóż, sama jestem wierząca, mam pewne opory przed sterylkami aborcyjnymi (zwłaszcza późnymi), ale ślepego miotu w życiu bym nie uśpiła!
A kotkę w zaawansowanej "ciąży" niedawno łapałam na sterylkę. "Ciąża" okazała się ropomaciczem. Jakbym jej nie złapała, to już mogłoby być po kotce.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35272
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw kwi 18, 2013 21:04 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Mam tak samo - nie mam oporów przed sterylką aborcyjna. Przed uśpieniem kociaków mam. Można to rozwazać na różne sposoby........
Ja się uczciwie przyznaję. Jak zawsze zresztą. Nie wstydzę się swojego zdania. W kwestii kur i okularów dla nich też;-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw kwi 18, 2013 21:19 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Łapy razem z gaciami opadają. Kotkę postaram się złapać i zawiozę do innego weta po prostu. Jakiegoś prawosławnego, albo buddysty, czy coś... w każdym razie o odmiennej religii niż ta pani.
No a tak w ogóle powiedzcie mi jak to jest z tą sterylką aborcyjną. Usuwa się całą macicę i po odcięciu dopływu tlenu płody obumierają?
Czy te płody się pojedynczo wyciąga?
Bo mądrzejsi ode mnie mówili, że tym pierwszym sposobem, a wetka się skarży, że ona w rękach te płody trzyma i one się ruszają, i czasem łapkę widać, i w ogóle.... tragedia.
Dobrze, że żywym ślepym kociakom łapek nie widać... :|
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 18, 2013 23:17 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Zosik pisze:W sprawie kotów podwórkowych wetka nieco mnie zaskoczyła.
Jedna z kotek jest w widocznej ciąży. Wetka stwierdziła, że jest wierząca i jej przekonania kolidują lekko z koniecznością podejmowania takich działań, jak sterylka aborcyjna, dlatego takie rzeczy czyni jej asystentka, bo ona (wetka) z tym nie może żyć.

Tak więc zaleciła...
UWAGA...!!!
Żeby kotka urodziła i mam przyjść ze ślepym miotem do uśpienia!!
Tadaammm!!! ........ 8O
Być może jestem nienormalna, albo niepełnosprawna, ale nie kumam, dlaczego nie może zrobić sterylki aborcyjnej, ale może uśpić nowo-narodzone kociaki.
Wytłumaczcie mi to, bo mój mały rozumek nie pojmuje, chociaż próbuje.


A proszę bardzo.. i to bez dorabiania ideologii..
dlaczego?
bo ŁATWIEJ..
łatwiej jest zrobić zastrzyk z morbitalu, niż przeprowadzić poważną operację..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt kwi 19, 2013 9:01 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

A propos kury - ja zgłaszam kandydaturę rzeczonej wetki!
I macie rację.... dla niej tak jest łatwiej... ale nadal nie mieści mi się to w głowie :(

Ciężarnej nie widziałam od wczoraj, boję się, że gdzieś urodziła. Szukałam dzisiaj rano, wyszedł tylko jej braciszek i PRAWIE do mnie podszedł, ale mój niepełnosprawny TŻ odpalił auto... i du**.
Połażę dzisiaj po pracy z młodym, poszukamy koteńki.
A jeżeli urodziła to co :?: :!:
Ja chyba nie umiem zawieźć kociaków na śmierć.... :(


Kropka zrzuciła dzisiaj kubraczek i mówi, że granatowy to nie jej kolor. Poza tym krępuje ruchy, a ona się chce bawić, bawić, BAWIĆ!!!
A Waś na to, że - owszem - bez kubraczka lepiej. No to się bawimy!

W ogóle pragnę powiedzieć, że Waśko jest najmądrzejszym mężczyzną na świecie (a mówcie sobie, co chcecie, że Wasze mądrzejsze! Ja swoje wiem!).
Cały czas opiekuje się Kropeczką. Cały wieczór po operacji leżała mi na kolanach, a Waś przychodził, wąchał i lizał ją po uszkach. Nie zaczepiał do zabawy, tylko co jakiś czas kontrolował, czy wszytko ok.
Gdzie ci mężczyźniii? Prawdziwi tacyyy? :kotek:
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 19, 2013 9:15 Re: Prezes Wasia i Kropka-Sterylizacje, padaczki i cukrzyce

Prezes Wasia :1luvu: to prawdziwy dżempel :ok: jak mój Justin. Bo taki Ciel to nie uznaje tego, że ktoś może się źle czuć lub nie mieć ochoty na ostrą zabawę - on ma ochotę, to wszyscy mają mieć :roll: .

Niestety wiele kotek nie cierpi kubraczków i jest gotowych wyczyniać niesamowite sztuki, żeby tylko się go pozbyć. Bez względu na kolor :wink: .

A pani wet ma ....... w głowie - u mnie wetki mają większe opory przed uśpieniem ślepego miotu (a przecież czasem trzeba) niż przed sterylką aborcyjną. W wyniku czego 2 lata temu one opiekowały się kociakiem w dzień, a ja w nocy i w weekendy. Była jazda - zwłaszcza jak szłam do pracy i usiłowałam być przytomna. To były naprawdę ciężkie 2 tygodnie, na szczęście znalazł się doświadczony DT a i kocik niedługo zaczął sam kombinować z jedzeniem...
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 288 gości