Nie wiem - może to było przejściowe? Bo jak przyszłam do domu to 3 kupki były - 2 na podłodze, jedna na podkładzie. I żadnego śluzu widać nie było. Ale dalej będę uważnie obserwować. Wielkie dziękujemy dla agulas75 za dzisiejszą wizytę.
Po dzisiejszej wizycie kontrolnej u Gierka mogę powiedzieć tylko jedno - WTF

. Najpierw z pretensjami, że kotka rozlizała szew i czemu nie w abażurze - ano bo pan doktor nie dał ani nie powiedział, żeby kupić i założyć. W końcu jak się zwierzę odbiera po operacji, po której może się próbować rozlizywać, to z reguły kołnierz ma już założony - a tu nie było. Na pytanie kiedy zejdzie obrzęk - odp. że już zszedł

. No nie wiem, mnie tam prawa i lewa strona nie wyglądają na takie same lub niewiele się różniące - przynajmniej dla mnie różnicę jeszcze widać. Kiedy RTG kontrolne zrobić - ależ nie trzeba, wszystko jest w porządku. R'ly? Bo ja ją odsikuję manualnie i wyciskam z niej (delikatnie ale jednak) kupki, Fionka sobie chodzi po łazience i jest taki na 100% pewny, że wszystko gra? No jakoś mi się nie wydaje, żeby było tak genialnie

. Kiedy zacznie chodzić normalnie? - Ano sprawa indywidualna, tam nerw się musi zregenerować, jak na taką operację to i tak świetnie chodzi

. Jasne, kot który biegał a teraz nogę oszczędza jak może. Kiedy zacząć rehabiitację? _ Ależ po co, pan doktor w ogóle nie jest za rehabilitacją, teraz odpada, bo kicia musi odpocząć i w ogóle nie warto, bo może jej to zaszkodzić, bo zwierzęta źle znoszą zabiegi rehabilitacyjne

. Noż szlag człowieka trafia jak się takich "nowin objawionych" dowiaduje. Też mi chirurg mówił, że za wcześnie na ćwiczenia i jak co do czego doszło, to omal kaleką ze sztywną ręką nie zostałam a inny to rehabilitację (odpowiednią do stanu) nawet jeszcze zagipsowanym zlecał

. Jakby nie łyse szczęście że w sanatorium trafiłam na staż studentów rehabilitacji, to bym kaleką była

. Więc się skonsultuję z fachwcami, co się na tym znają, bo moja opinia o panu doktorze Gierku bardzo mocno poleciała w dół. I na szybsze zrastanie się kości - nie ma co podawać żadnych leków, na przemywanie zewnętrzne ogonka (rozlazł się trochę szew i został poprawiony "spinaczami") i ranki - ależ skąd, nic nie trzeba

. I jakby kontrole, to już nie u niego, bo to spokojnie mam do zwykłego weta uderzać. Ogólnie rzecz biorąc - jestem tak zadowolony ze swoje roboty, że już jej oglądać nie chcę?

Jakoś mi to co najmniej dziwnie wygląda. Nie zostawię tak tego - jasne że dzięki operacji dużo łatwiej robi kupę i nie ma niebezpieczeństwa, że się zatka śmiertelnie, ale c'mon, ta kotka ma być w lepszym stanie a nie zamieniamy jedno na drugie

. Naprawdę nie rozumiem - co trzeba mieć między uszami, żeby sobie na własne życzenie taki czarny PR robić? Bo tak nie zachowuje się dbający o dobre imię profesjonalista. Profesjonalista nie idzie na łatwiznę i w bylejakość tylko dlatego, że nie opuścił (z własnej woli) kilka złotych na operacji. Zwłaszcza że nie prosiłam o zniżkę, nie żebrałam, że my takie biedne, tylko mówiłam że chodzi nam o to, by jak najbardziej podnieść komfort życia Fionki, dlatego przyjechałyśmy do niego jako do specjalisty - no to się zawiodłam

. Kiepski dziś dzień miałam, a te radosne enuncjacje już mnie dobiły. Nie leczyć, nie rehabilitować, tylko się cieszyć że jest tak fajnie

Witki mnie opadły...