Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Śro mar 27, 2013 3:56 Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Witam, jeszcze chyba nigdy tu nie pisałam, bo udzielam się głównie na psich forach ( mam kilka owczarków). Ale teraz jestem zrozpaczona z powodu kotka. Może macie jakiś pomysł jak ratować kotka, cukrzyka 11 lat, po biopsji wykluczającej chłoniaka z diagnozą eozynofilowego zapalenia jelit?
5 tygodni temu spadł mu cukier do poziomu normy. Odstawiłyśmy insulinę. Po tygodniu zaczął wymiotować, strasznie wychudł więc miał porobione wszystkie badania ( wykluczone białaczki i wirusy). Po biopsji zaczął przybierać na wadze, po diagnozie dostał sterydy. Z początku jadł a potem stracił apetyt. Wczoraj odstawiłyśmy sterydy(cukier w normie), prowadząca lekarz (w cukrzycy) pomimo biopsji wykluczającej chłoniaka, po powtórnym USG, sugeruje jednak niewykrytego chłoniaka. Lekarz przeprowadzający biopsję (bardzo dobry chirurg- pobrał wycinki) twierdzi, że z pewnością chłoniaka nie ma. Jutro mamy jechać do niego na następne USG bo w brzuchu ma guzy, których jeszcze dwa dni temu nie miał.
Nie pozwolę go znów kroić i nie mam pomysłu, co dalej... ( Padła sugestia konsultacji u Jagielskiego.)
Może ktoś z Was wypróbował jakichś ziół... czegokolwiek; spotkał się z takim przypadkiem...

Być może ta cukrzyca, to skutek niewykrytych guzów trzustki. Wszystko możliwe... Zastanawiałam się czy jest możliwa alergia na szwy chirurgiczne... Lub jeszcze coś innego... Choć zdaję sobie sprawę, że może nic się już zrobić nie da.

To ukochany kotek mojej córki (mamy dwa koty, rude, dachowce).

Cały czas się łudzę, że jednak to zapalenie jelit ( z lepszym rokowaniem, niż chłoniak). Może ktoś miał podobne doświadczenia... może potrafi coś podpowiedzieć...

Bardzo przepraszam, że taki jest mój pierwszy post, choć zarejestrowałam się kilka lat temu...

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Śro mar 27, 2013 15:33 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

jesli masz wyniki wszystkich badan, to wklej.

jesli istnieje podejrzenie chłoniaka, to na pewno warto skonsultowac z Jagielskim, choćby po to, zeby wykluczyc.

jesli jestes z Wawy, to mam nadzieje, ze usg u Marcińskiego?
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Śro mar 27, 2013 18:23 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

USG u dr Anny Kosiec. Jutro będą następne wyniki a później rozmaz z krwi.
Dzisiaj dostał steryd działający od tygodnia do miesiąca ( przyjmuje się, że dwa tygodnie) przeciwwymiotne i antybiotyk. Węzły chłonne z 4 cm doszły do 5. Biopsja (dopytałam szczegółowo) była brana z guza i z jelita, wysyłana do Niemiec. Podobno nie ma pomyłki, a te guzy to węzły chłonne.

Powiem szczerze, że nie brałam wyników ( tych pierwszych) z kliniki. Jutro dostanę na maila to wkleję.

Rozmyślałam nad tym dosyć długo (całą noc). Jeśli to nawet chłoniak czy inne świństwo, to na chemię chyba się nie zdecyduję, bo trzeba by było robić następną biopsję (chłoniaków są różne rodzaje). Przedłużanie życia, które nie powróci do pełnego zdrowia i radości... nie wiem. Pierwszy raz w życiu mam taki problem, choć zawsze w domu było pełno zwierzaków.

Gruby, tak ma na imię kotek (choć nigdy nie był gruby) zszedł dzisiaj do kuchni a kiedy siedział na stole, Woland ( mój piesek) przyniósł mu i położył na stole swoją piłeczkę. Kochane są te zwierzaki...

Będę pisać, co jest robione i jaki skutek przynosi.

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Śro mar 27, 2013 19:03 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Joan - idźcie na konsultację do dr Jagielskiego. On specjalizuje się w onkologii ale jest bardzo dobrym diagnostą. Może znajdzie przyczynę problemów. Terminy wizyt są odległe ale jak się człowiek uprze, to uda się szybko dostać na wizytę.

Falka

 
Posty: 32817
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro mar 27, 2013 19:35 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Chyba tak zrobimy. Chociaż raczej nie wyobrażam sobie diagnozy bez powtórnej biopsji. Ale może faktycznie, znając wynik tej biopsji Jagielski może coś zasugerować. Najbardziej boję się tego, że człowiek "morduje" zwierzę w dobrej wierze, a ono po tych wszystkich cierpieniach umiera... Wiem, że do Jagielskiego ciężko się dostać, a to wszystko, co opisałam zadziało się w ciągu ostatnich trzech tygodni.

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Śro mar 27, 2013 19:55 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Wiem - to są trudne wybory. Jednak trzeba mieć na uwadze trzy możliwości:

1. wyleczyć się nie da i z dalszym życiem związane jest tylko cierpienie - wiadomo co wtedy trzeba zrobic
2. wyleczyć się nie da ale da się utrzymać kota w dobrej kondycji i bez bólu przez jakiś czas - i wtedy IMO jest o co walczyć
3. no i trzecia - że wyleczyć się da, więc trzeba leczyć.

Trzymam kciuki za tę trzecią opcję.

Co do trzeciej biopsji - myślę, że nie ma co przesądzać, że u dr Jagielskiego będzie konieczna. Być może wcale tak nie będzie. W końcu wyniki są zrobione, powtórzone. Nie zakładałabym, że lekarz będzie chciał je powtarzać.

Falka

 
Posty: 32817
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt mar 29, 2013 9:32 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Ostatnie badania (ponad 50% kwasochłonnych) sugerują bardzo rzadką (opisane wyłącznie 3 przypadki w literaturze fachowej) białaczkę "kwasochłonną". Żeby to w 100 procentach potwierdzić trzeba by zbadać szpik. Czekamy jeszcze na wyniki innych badań.

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Pt mar 29, 2013 16:08 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

A choroby pasożytnicze są wykluczone?

Tyle kwasochłonnych miał mój Bąbel.
On ma eozynofilowe zapalenie jelit.
Pierwsze usg miał takie że można było usiąść i płakać.
Masakra. Wielkie węzły chłonne, gdyby nie to że zmianami dotknięty był cały układ pokarmowy (ścianki jelit miały po 6 mm grubości) od razu padłoby podejrzenie chłoniaka, u Bąbla lekarka postanowiła zawalczyć, Marciński też powiedział że z tak rozbuchanym chłoniakiem nie powinien żyć - i trzeba sprawdzić eozynofilowe zapalenie układu pokarmowego.

Bąblowi strasznie skaczą eozynofile od glist.
Do 50 %.
Normalnie, w miesiąc po odrobaczaniu są około 30.

Bąbel na szczęście reaguje bardzo dobrze na sterydy. Bierze Encortolon.
Niestety chyba się troszkę do niego przyzwyczaja (czuje się ok, ale kontrolne usg nieciekawe znowu), lekarka zaczyna przebąkiwać o wprowadzenia w bliskiej przyszłości jakiegoś cytostatyku który podobno dobrze działa w takich wypadkach.

Oczywiście że mozliwa jest nadwrażliwość na nici rozpuszczalne, jest nawet całkiem częsta. Szczególnie u kotów z różnymi rodzajami pobudzenia układu odpornościowego.

Intrygujące u Twojego kota jest to że nagle, przed wystąpieniem objawów obecnych - unormował mu się cukier choć to cukrzyk.
Można założyć że gdyby był wcześniej zdrowym kotem - to miałby obecnie hipoglikemię.
Miał sprawdzane nerki?

Napisz coś więcej - co się dzieje, jakie są wyniki.
Bo tak naprawdę trudno coś doradzić, nic o kocurku nie wiemy.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 29, 2013 18:32 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

No właśnie, nasz kotek źle reaguje na sterydy. Ale może to jest myśl. Kału nie miał badanego na pasożyty... A może ma tasiemca? Odrobaczany jak wszystkie nasze zwierzęta, niewychodzący, ale wszystko możliwe. Zaraz jedziemy do Kliniki i zasugerujemy badanie kału. Będą też wyniki z krwi (pod mikroskopem).
Dziękuję za zainteresowanie i za tę sugestię.
Badania nie były robione bo mimo wymiotów nigdy nie wymiotował żadnym robakiem. Kał tez jest przeglądany przy sprzątaniu, ale to oczywiście nie wszystko...
Zaraz zresztą zadzwonię do Kliniki.

No więc dzwoniłam. Na wszelki wypadek weźmiemy ze sobą kał ( musimy poczekać, bo kuwetka sprzątana na bieżąco). Chciałabym, żeby to był tasiemiec... Albo jakiś inny robak... Czepiam się już każdej myśli. Choroby odkleszczowe wykluczone. No i był w szpitalu przez kilka dni po biopsji i tak naprawdę nie wiem już co było robione, ale mam zaufanie do tych lekarzy. Ale bywa, że najciemniej pod latarnią...

Rok temu, kiedy wyszła cukrzyca, też miał zgazowane jelita. Od tamtej pory nie był odrobaczany, ale był izolowany od innych zwierząt, bo i dieta inna i kuwetka sprawdzana... No ale może coś się nałożyło. Wirusy białaczki wykluczone, choroby zakaźne też...

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Sob mar 30, 2013 12:03 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Kot który choć raz w życiu miał glisty, nigdy nie będzie od nich w pełni wolny, bez względu na stopień izolacji.
Glista kocia ma taką cechę że z części połkniętych jaj rozwiną się larwy które przejdą pełen cykl rozwojowy i przekształcą się w osobniki dorosłe. Część larw osiądzie w różnych organach, otorbi się i siedzi w ukryciu, uaktywniając się co jakiś czas. Bodźcem są osłabienia odporności, u kotek bardzo często ciąża (dlatego zdarza się że maluszki tuż po urodzeniu mogą być już zarobaczone - zarażają się jeszcze w brzuchu kotki).

Glisty są potwornie alergizujące.
U kotów uczulonych na nie - objawy mogą być spektakularne.

Bąbel przed odrobaczaniami ma eozynofile właśnie około 50 %.
Po odrobaczaniu powoli spadają. Nigdy do normy (no, raz spadły do 7), ale efekt podania leku widać ewidentnie.

Badanie kału nie jest wiarygodne.
Jeśli wyjdzie ujemne - nie oznacza to że pasożytów nie ma, tym bardziej że najbardziej drażnią larwy krążące po organiźmie - a one w badaniu kału nie wyjdą. Trafić na człon tasiemca w próbce kału jeszcze trudniej.

O wiele sensowniejsze jest po prostu podanie odrobaczacza (i koniecznie dwie godziny później parafiny - żeby nie doszło do zaostrzenia objawów gdyby robale zaczęły się rozkładać w układzie pokarmowym).
Ale badanie kału warto zrobić - jednak koniecznie pod katem pierwotniaków.
Leki na nie są dosyć obciążające - tu warto upewnić się badaniami (kilka próbek), tym bardziej że kot w ciężkim stanie.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob mar 30, 2013 18:56 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

W kale pasożytów nie znaleziono. Nie wiem już co o tym myśleć. Kotek dziś znów wymiotował, kiedy działanie leku przeciwwymiotnego się skończyło. Może nie mamy nic do stracenia próbując kotka odrobaczyć... Sama nie wiem...
Właśnie jedziemy na kroplówkę.

Możesz napisać u kogo leczysz kotka?

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Sob mar 30, 2013 19:47 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

U dr. Mostowskiej
http://www.mostowska-wet.waw.pl/

Od roku pozwala Bąblowi żyć na kredyt.
Poprzednia lekarka doprowadziła go na skraj przepaści - walcząc rękami i nogami przed podaniem sterydów, uważała ze uszkodzona stanem zapalnym trzustka i wątroba tego nie zniesie.
Porobiła mu masę badań, wpadła na to że Bąbel reaguje źle na glisty, zaparła przeciwko sterydom. Bąbel prawie umarł, co prawda zszedłby pewnie ze zdrowszą trzustką, ale wątpię by to docenił :roll:
Było to tym dziwniejsze że tamta lekarka uznała że to prawie na pewno chłoniak, bo po prawy na jej leczeniu nie ma a usg sugestywne. Więc w sumie Bąbel w jej mniemaniu nie miał wiele do stracenia. A sterydów nie zgodziła się mu podać.

Dr. Mostowska zajmuje się nim z niezwykłą intuicją.
Gdy trzeba jest delikatna, gdy trzeba używa mocnej broni.
Uwielbiam ją :1luvu:
Trafiłam do niej z polecenia koleżanki - której bardzo pomagała w sprawie kota z autoagresją.

U Bąbla przy pogorszeniach z jakiegoś powodu spektakularnie pomaga parafina.
Być może osłania podrażniona stanem zapalnym śluzówkę i to przynosi ulgę, może ma inne działanie. Może pozwala oczyścić układ pokarmowy z zalegających toksyn.
Parafina podana na czas po kilku godzinach doprowadza do dużej poprawy.

Ale nie wiem czy Twój kocurek choruje na to samo, mimo podobieństw.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob mar 30, 2013 22:18 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Właśnie wróciliśmy z Kliniki. Wyników (wszystkich) jeszcze nie ma, ale te co są, wskazują podobno na tę białaczkę. Wzięłyśmy pojemniczek na badanie potrójne kału, ale kotek jest tak słaby, że nie ma mowy , żeby go w tym stanie odrobaczać. Podobno, gdyby to były robaki, to już byłoby coś widać. Modlę się, żeby choć trochę poddobrzał. Wszystkie kosteczki można mu przez skórę policzyć. To wszystko stało się w przeciągu miesiąca...
Właściwie, powinnam się z tym pogodzić, ale jakoś nie mogę...

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

Post » Nie mar 31, 2013 8:20 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

Nie wiem co Ci doradzić...
U Bąbla podejmowaliśmy kilka ryzykownych decyzji, też było kilka razy "wóz albo przewóz", bywało ciężko.
U niego akurat te decyzje były słuszne - poza szczepieniem.

Nie wiem co dolega Twojemu kocurkowi :(
Czy to to samo co ma Bąbel, czy to coś innego...
Czuję pewne podobieństwa, ale nic o nim nie wiem, więc to tylko przypuszczenia.
Nie wiem jakie ma objawy, jakie wyniki.

Mam nadzieję że uda się jednak chłopakowi pozbierać...

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie mar 31, 2013 9:51 Re: Nie wiem, co robić... jak pomóc kotu...

I diagnoza - eozynofilowe zapalenie jelit; II diagnoza białaczka eozynofilowa (kwasochłonna) głównie na podstawie ponad 50% eozynofili.
Wczoraj dałam mu łososia, trochę surowego , więcej gotowanego... Zjadł i nie wymiotował, ani na razie nie ma rozwolnienia, z tym że jest na przeciwwymiotnych. Jest taki chudziutki. Będę chciała się skonsultować z Jagielskim.

Wasze forum, to kopalnia wiedzy. Warto czytać wszystko, co piszecie, a już na pewno słuchać Waszych sugestii.

Joan od Wolanda

 
Posty: 9
Od: Pt lut 26, 2010 18:16

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości