Wyjechałam. Przyjechałam. Na taksówki wydałam prawie tyle co na pociąg
Wczoraj przed południem nie miałam autobusu, a dziś wracając byłam tak nakręcona niepokojem co zastanę w domu, że od razu zamówiłam pod dworzec... Nie dałabym rady wlec sie na przystanek i wlec sie autobusem..
W domu spoko. Zostawiona góra chrupów prawie zjedzona, zostały marne resztki w którejś miseczce, bo było porozstawiane. W kuwetach kupki i siczki.. [jak posprzątałam, to od razu poszły zapełnić...

]. Trochę rozsypanego żwiru - normalnie, bez szału.
Ciekawe czy one, znaczy te koty, w ogóle się zorientowały...

?