» Czw kwi 04, 2013 21:26
Re: Anoreksja u kota po zabiegu wyrwania zębów
Ten tydzień jak na razie z jedzeniem był całkiem niezły. Dzisiaj trochę marudziła przy śniadaniu, ale pojadła w ciągu dnia. Po ostatniej mitrazapinie i wyżerce po niej natomiast nie mogłam sobie dać rady z cukrem, więc już naprawdę nie chciałabym więcej po ten lek sięgać. Dziąsełka wyglądają jakby lepiej. Poza tym Prosiątko w formie.
Wszystkie te przeżycia jednak odcisnęły się jakoś na niej - na przykład zrobiła się niewiarygodnie głośna, rozgadana, cała w wokalizacjach i nieziemskich dźwiękach. Na ogół wyraża w ten sposób emocje pozytywne, ale brzmi to tak dramatycznie, że moi goście zamierają i pytają, co ja temu kotu robię (bo bardzo często reaguje tak na głaskanie, dotyk, samą moją obecność - to jest w istocie akceptujące i radosne, ale brzmi szokująco).
O dziwo, w pewnym sensie jest jakby bardziej wyluzowana - nie wiem, jak to opisać. Długo po tym zabiegu była tak jakby wciąż pod wpływem leków - trochę oszołomiona, zwiotczona, spała bardzo głęboko itd. I coś jej z tego zostało: zapada w bardzo głęboki sen i bardzo łatwo wchodzi w jakiś taki stan głębokiego relaksu, kiedy można z nią robić wszystko. A to jest kot-neurotyk, który zawsze był w trybie czuwania. Nawet jak spała, nie można jej było próbować przesuwać, natychmiast się zrywała, tak samo jak ja wstawałam - jakbym tego nei zrobiła ostrożnie, ona zawsze zrywała się ze mną. A teraz nie. Teraz kot śpi jak w jakimś transie, pozwoli z sobą zrobić wszystko, mogę sobie wstawać i wracać, kot leży wyciągnięty, rozwalony i miękki jak szmacianka. Aż czasami napędza mi strachu, i muszę ją dobudzić, żeby sprawdzić, czy wszystko ok.
Nie odzyskała natomiast do końca pewności siebie, jeśli chodzi o wskakiwanie na wysokości. Tzn udało jej się kilka razy wskoczyć gdzieś wyżej, ale jakoś nie ma ochoty ponawiać tych prób i generalnie widzę jej wahanie za każdym razem jak się gdzieś przymierza. Za światełkiem jednak goni jak szalona, skacze, poluje, wywija po podłodze więc sądzę, że to jej jakiś psychologiczny problem. Może jej jeszcze przejdzie.
Nasze życie nie wróciło jednak jeszcze całkowicie do normy. Kot je coraz lepiej, ale pojawił się nowy problem. Jej organizm przyzwyczaił się do tego surowego i na surowym cukier zachowuje się teraz najlepiej. Każdorazowe zjedzenie czegoś innego (starych, dotychczasowych karm na przykład) to są jazdy z cukrem nieziemskie. Dla mnie oznacza to bardzo często wstawanie do niej w nocy. Nie wiem w tej sytuacji co robić, zachęcać ją do jedzenia normalnego jedzenia, czy trzymać na tym surowym (które coraz częściej jej się po prostu nudzi, więc chyba nie unikniemy przestawienia na inne żarcie i tak).
Piszę to wszystko tak trochę tytułem podsumowania - topik trochę jakby zamarł. Dziękuję wam dziewczyny, ze byłyście ze mną w tych najgorszych dla mnie dniach i mogłam tutaj się trochę wygadać. Mam nadzieję, że u waszych futer wszystko w porządku.