A jak ona taka doświadczona w temacie kocim że łapanie karmiącej kocicy uznała za dobry pomysł (a potem odseparowanie kotki od małych, które miały być wychowywane w DT) to można się obawiać ile jeszcze narobi myśląc sercem a nie głową. Wyda malutkie, niezsocjalizowane kociaki, które potem ludzie wywalą bo będą gryzły i rozrabiały - bo je matka nie wychowa. A jak będą miały naprawdę wielkiego pecha a jej się zacznie śpieszyć trafią na terrarystę

. O ile w ogóle uda jej się je utrzymać przy życiu. Po kiego grzyba łapała kotkę jak ta wlazła nakarmić dzieci? To nic dziwnego, że nie nakarmiła ich, tylko zaczęła uciekać - myślała biedna że o życie walczy

. Cała ta historia najdobitniej pokazuje, że "Dobrymi chęciami piekło brukowane".