U mnie to co nasypało przez noc i do południa w dużej mierze stopniało a po zachodzie słońca zamarzło, tworząc tzw. czarny lód. Kilka razy jakby nie córka w glanach, której się trzymałam jak pijany płota, wylądowałabym na różnych częściach anatomii... Nie mówcie, że ta śliczna inaczej pogoda potrwa dłużej, bo kogoś uszkodzę .
Po dwugodzinnym prowadzeniu moim świeżutko wydeptanym w śniegu śladem, dwóch żwawych osiemdziestek również pod górkę, oraz wbrew wszelkiej logice, ale "to na pewno tam było" - o.d.p.a.d.a.m