Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 04, 2010 11:06 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Wczoraj Bazyl dostał następną dawkę sterydu. Trochę większą niż ostatnio. Jednak nie zauważyłam poprawy. Opuszka wygląda tak jak na początku :( Nie wiem co o tym myśleć. Wet mówił, że działanie sterydu jest najsilniejsze po trzech dniach. Potem stopniowo opada. Tak działa steryd w zastrzyku.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob lut 06, 2010 21:34 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Co u Was?
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob lut 06, 2010 23:36 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

A u Milusi po 3 miesiącach mieszkania w domu opuchlizna z opuszek ustąpiła. Wprawdzie ma taka śmieszną, pomarszczoną skórę ale są normalnej wielkości. Na razie obyło się bez leków.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Nie lut 07, 2010 9:39 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Tym razem w ogóle nie widzę zmian na lepsze na opuszce mimo większej dawki sterydu.. Nie wiem co jest tego przyczyną. Muszę jutro gadać z wetem, ale obawiam się, że on tez niczego nie wymyśla, a zacznie jeszcze bardziej komplikować sprawę swoimi teoriami :wink:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw mar 28, 2013 21:12 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Basiu wiem, że ten wątek był dawno temu, co u Bazyla? Moja 7 letnia Czarna ma to samo. Środkowe opuszki na przednich łapkach są nabrzmiałe i popękane, tylne nie są spuchnięte, tylko lekko łuszczące. Na razie jej to nie przeszkadza, a wet. nie ma pomysłu na skuteczne leczenie. Jak to się u Was skończyło?
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob mar 30, 2013 0:04 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Faktycznie było to dawno i już zapomniałam o problemie. Zastosowaliśmy duże dawki sterydu, nie pamiętam ile dostawał, ale był to depomedrol. Po pierwszym nie było widocznej poprawy, po dwóch tygodniach dostał następna dawkę i opuszka zaczęła się robić mniejsza i ładnie różowa. Trzecia dawka trzymała znacznie dłużej. Łapka wróciła do normy po chyba pięciu podaniach sterydu. Trwało to parę miesięcy, ale nie ma nawrotów. Warto spróbować, bo nieleczone to zapalenie prowadzi do zakażeń, przenoszenie się na kolejne łapki i niestety w efekcie do śmierci kota. Życzę udanej terapii :ok:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob mar 30, 2013 10:58 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Dzięki, zapisałam wszystko i po Świętach zaczniemy wdrażać.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt kwi 26, 2013 22:57 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Okazało się , że mój Mundeczek równiez to ma, na przednich łapkach. ech , zycie:(
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto cze 24, 2014 16:00 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Witam Wszystkich,
piszę ponieważ chcę się podzielić moim doświadczeniem z tą chorobą. Oczywiście opisuję tylko przypadek mojego kociaka i terapii, która u niej poskutkowała.
Kota zaczęła być chora dwa lata temu. Stwierdzono u niej grzybicę, dostała szczepionkę na to schorzenie, następnie okazało się, że jest kotem alergikiem. Przeszliśmy na karmę RC Hypo, ale po roku spokoju drapanie powróciło (w okresie letnim), zwłaszcza strupy przy szyi, zaczęła dostawać steryd w zastrzykach. Rzeczywiście, paskudne rany zaczęły się goić. We wrześniu adoptowaliśmy trzeciego kociaka i zaczęłam zauważać, że kota z wesołej rozrabiaki zrobiła się strachliwa i apatyczna. Zrzuciliśmy to na karb docierania kotów, ale po pewnym czasie pojawiła się krew na podłodze. Przerażona szukałam przyczyny i okazało się, że opuszka na palcu tylnej nogi jest jak bania i krwawi. Nie zauważyłam tego wcześniej ponieważ kot nie kulał ani nie wylizywał tego miejsca. Poszliśmy do weta, w zasadzie nikt nie wiedział co to jest, zasugerowałam plazmocytarne zapalenie opuszek. Rzeczywiście zrobiliśmy serię badań i okazało się, że to najprawdopodobniej choroba autoagresywna. Gata zaczęła dostawać sterydy w zastrzykach. Zmniejszało się to, ale jak tylko przestawaliśmy dawać sterydy opuchlizna zwiększała się. Kota była w strasznym stanie, sterydy wykańczały ją, miała rozregulowany układ pokarmowy, pojawiła się biegunka, brzuch był opuchnięty, strasznie cierpiała. Trwało to do połowy stycznia, niestety do tego doszedł drugi opuszek. Stwierdziliśmy, że jeszcze gdzie indziej poszukamy pomocy. Czasami warto spotkać się z różnymi metodami leczenia. Gata dostała lek- equoral 25 mg. To był strzał w 10. Dostawała go na początku codziennie, później dawkę zmniejszaliśmy, w tej chwili bierze go raz na tydzień, łapa wygląda świetnie, kot w jak najlepszym nastroju. Podczas podawania zero skutków ubocznych, co oczywiście nie oznacza, że lek jest obojętny dla organizmu, jednak mniej obciążający od sterydów. Dlatego próbujcie różnych metod i absolutnie nie dajcie sobie wmówić, że tego nie da się leczyć. Wiem, że długo, ale może komuś pomogę.

Jurkosia

 
Posty: 3
Od: Wto cze 24, 2014 15:25

Post » Wto cze 24, 2014 19:45 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Dzięki, mamy dwa koty z tą przypadłością, leczymy sterydami.
Pogadam z wetką, może spróbujemy....
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto lip 22, 2014 21:49 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Dwa dni temu wypatrzyłam, że Olkowi schodzi "skóra" z opuszków. Gruba, sucha. Na jednej łapce jest strupek. Ogólnie, zmiany są na wszystkich łapkach, jednak nie się bolesne dla kota, bo ten biega, skacze, nie zwraca uwagi na opuszki. Wetka, po obejrzeniu łapek, stwierdziła, że to plazmocytarne zapalenie opuszek.
Możecie podpowiedzieć jak można to potwierdzić/wykluczyć? Jakie badania wykonać? Olek ma dopiero 4 miesiące, nie chcę Go faszerować sterydami/antybiotykami... Ale z drugiej strony - nie robić nic i tylko obserwować?

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5916
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw lip 24, 2014 14:01 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Niestety, tego nie da się zdiagnozować robiąc jakieś konkretne badania - przynajmniej tak mi się wydaje. My robiliśmy badania metodą eliminacji innych przypadłości - badanie krwi, rtg łapki - czy nie ma nowotworu, test na fiv i felv, cytologię naskórka zmienionej opuszki. Nasza Gata poza tym była alergikiem. Po dobrej odpowiedzi na lek equoral 25mg diagnoza się potwierdziła. Lek nie jest tani. Jedno opakowanie - 50 tab kosztuje ok. 70 zł, ale wystarcza na pół roku.
Życzę powodzenia i oczywiście oby to nie była choroba z autoagresji.

Jurkosia

 
Posty: 3
Od: Wto cze 24, 2014 15:25

Post » Sob sty 24, 2015 23:13 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Witam, piszę w sprawie mojego kocurka- ma 2,5 roku a od 1,5 roku boryka się z ogromnymi problemami. U Hugona zostało stwierdzone plazmocytarne zapalenie opuszek. Odkryślimy to w sierpniu 2013 roku, kiedy zauważyliśmy że tylna opuszka zaczęła ropieć i jątrzyć się niesamowicie. Kocur otrzymał steryd i antybiotyk mający wyleczyć infekcję jaka pojawiła sie w wyniku rozgryzania przez Hugona opuchniętej łapki. O dziwo, po sterydzie tego samego dnia wieczorem łapka zaczęła wyglądać dużo lepiej i kocur nieco odżył. Po kolejnych 2 zastrzykach wszystko przeszło mu jak ręką odjął i trwało to do kolejnego roku, gdzie ponownie zauważyliśmy, że Hugon znów nadmiernie wylizuje łapy i okazało się, że przyczyną są znów spuchnięte łapki. Szybko polecieliśmy do weterynarza i po otrzymaniu sterydu znowu kocur wrócił do normy (poza tym, ze nieco przytył i miał masakrycznie duży apetyt). Problem jednak dotyczy czego innego ale obawiam się, że moze być powiązany z tą przypadłością. W marcu (zbiegło się to mniej więcej w czasie z łapkami) zauważyliśmy, że Hugonowi pojawia się rana na języku. Nie była to zwykła rana, na początku była droba i miała niewielki biały nalot z martwej tkanki- z czasem zaczęło się to rozrastać w postci 3 plam z białym nalotem;/. Lataliśmy po weterynarzach, jeden z nich zaproponował biopsję i badanie cytologiczne w celu wyklucznenia zmian nowotworowych. Okazało się na szczęście, że nie wykryto komórek rakowych ale za to liczne komórki grzyba- jak sie okazało nie wiadomo jakiego, bo tego badanie już nie obejmowało. Kotu został podany ketakonazol przez ok miesiąc- nieco przerwy- i znów terapia tym antybiotykiem, co przyniosło średnie efekty, zwłaszcza że problem z łapkami wymagał podania sterydu co znacznie wpłynęło na pogorszenie się stanu jezyka. Zmieniliśmy weterynarza, który zalecił zrobienie posiewów mikroflory z pyszczka Hugona. Zdecydowaliśmy się na sprawdzenie wszystkiego - każdej możliwej bakterii i grzyba, w wynikach wyszło, że Hugon nie ma w pyszczku żadnych komórek grzybicznych, śladowe ilości gronkowca i znaczne pokłady Pasteurelli czy jakoś tak.. weterynarz zalecił podawanie antybiotyku skierowanego przeciwko tej bakterii oraz zasugerował zeskrobanie martwicy ze zmian. Antybiotyk zadział na powiedzmy- zmiany przyestały się rozszerzać jednak nie zniknęły. Po zeskrobywaniu, martwica pojawiła się zaraz na drugi dzień. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiają mu się twarde krosty na uszach, które rozdrapane przez niego dość szybko zniekają. Hugon maniakalnie liże plastikowe torebki i pije bardzo dużo wody, przez te zmiany schudł prawie o połowę (kastrat, przytył znacznie po sterydach i teraz jest go połowa tego co była przed zmianami na języku- ważył ok 7,5kg ale jest z natury bardzo dużym kotem) ale dalej je choć znacznie mniej. Podawaliśmy mu też liczne maści (m.in. sachol) jednak nic mu nie pomaga na tyle, zeby stwierdzić że Kocur zdrowieje. Teraz skrobie sobie przednią łapę na kórej pojawił się ropień przy pazurku. Nie wiemy już gdzie szukać pomocy dla niego, ponieważ każdy weterynarz rozkłada ręce... Proszę o jakieś porady.
Ostatnio edytowano Nie sty 25, 2015 14:47 przez Flammetir, łącznie edytowano 1 raz

Flammetir

 
Posty: 7
Od: Wto mar 12, 2013 12:52

Post » Nie sty 25, 2015 9:44 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Czy jest ktoś, kto spotkał się z podobną przypadłością u swojego sierściucha?

Flammetir

 
Posty: 7
Od: Wto mar 12, 2013 12:52

Post » Pon sty 26, 2015 16:39 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Współczuję, że masz taki problem z kociakiem. Mój kociak, cierpiąc na plazmocytarne zapalenie opuszek oprócz łap, rozdrapywał uszy. Jeśli jesteś z Krakowa to mogę dać namiary na dobrego lekarza, który wyprowadził naszą kotę. Ja też przechodziłam przez sterydy i antybiotyki, które tak naprawdę pomagały tylko na chwilę,albo w ogóle, generalnie doprowadziły kota do wyczerpania. O leku, który pomógł, pisałam wyżej. Z tego co wiem, plazmocytarne zapalenie może dotyczyć również jamy ustnej, więc całkiem możliwe, że to również to, ale się nie wypowiadam. Szkoda, że tak mało jest na ten temat informacji. Życzę zdrówka

Jurkosia

 
Posty: 3
Od: Wto cze 24, 2014 15:25

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Myszorek, puszatek i 100 gości