Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
izabela132 pisze:
Ciężko mi pisać i ciężko na duszy a serce pęka
Jeszcze tydzień temu wszystko było w porządku (tak myślę). Jakieś 3 tygodnie temu zauważyłam, że mój kocurek ( 29 marca skończy dopiero 3 latka) tyje. Ale w ubiegłym tygodniu jego brzuszek zrobił się jak u kotki w ciąży. Myślałam, że może zakłaczony, czy zagazowany. Pojechałam do weta. Zostawiłam na zrobienie USG i badań krwi. Zadzwonili....i szok. USG wykazało guzy na wątrobie, żoładku, śledzionie i tkance okrywającej narządy wewnętrzne. Zapytali czy robić biopsję. Miałam 2 warianty. Biopsja igłowa oraz otwarcie brzuszka i pobranie wycinków. Rekomendowali wariant nr 2. Zapytałam co będzie jak się nie zgodzę na otwarcie. Odpowiedzieli że nie będą wiedzieli co to za guzy i lepiej jak przyczyna jego wodobrzusza będzie zbadana. Cóż zgodziłam się. Poinformowali mnie że guz który jest na tkance okrywającej narządy jest tak duży że nie da sie już wyciąć. Wycinki poszły do badań histopatologicznych. Już wiem co to jest. Gruczakorak. W domu kot otrzymywał tramal 10mg półtora tabletki 3 razy dziennie oraz antybiotyk. Leki konieczne do zagojenia rany i złagodzenia bólu po operacji. Ponadto zrobiono mu również badania pod kątem FIP. Wynik negatywny. Więc to rak. Czekam na opinię onkologa.
W domu kotuś dochodził do siebie. Jadł, pił, siusiał, kupola też zrobił. W czwartek byłam odciągać wodę z brzuszka bo znowu się zebrał i miał kłopoty z jedzeniem. Od tego momentu jest coraz gorzej. Od wczoraj ledwo dotknął jedzenie. Pije mało. Ale widać chce pić bo łapką trąca miskę z wodą jakby była pusta (a miska pełna). Ponadto na mój widok zaczyna sie ślinić. Czasem warczy. Lekarka powiedziała że to ze stresu, że kojarzę się mu z tabletkami a szczególnie z ohydnym tramalem. Dostał jakiś zastrzyk na polepszenie samopoczucia, po którym i tak nie widać zmian. Ponadto powiedziała mi że nic go nie boli. Jedynym dyskomfortem jest płyn który zbiera sie mu w brzuszku. Ale od czwartku nic nie spuchł a i tak nie chce jeść. Co ja mam robić???? Zadzwonię do szpitala, żeby dali mu kroplówkę, bo boję się że się odwadnia. Nawet nie chce mu sie chodzić. DLACZEGO......po otwarciu brzuszka i pobraniu wycinka kot gaśnie z dnia na dzień. Dlaczegoooooooooo. Co mam robić. Dlaczego mnie to spotkało. Czy wybierając obcję otwarcia brzuszka skazałam go na szybką śmierć. Przecież gdybym zdecydowała sie na opcję igłową dalej by sobie hasał. Płyn by sie odciągało i jeszcze by pożył troszkę. A teraz leży pod stołem wyciągnięty po długości i śpi. Czy to trauma czy już koniec. Jak mogę mu pomóc.
Iza
Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, Nul i 42 gości