mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli [*]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 25, 2013 19:44 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Izo - przytulam Ciebie już dzisiaj. Jutro też z Wami będę. To strasznie trudne. I boli niewyobrażalnie. Większość z nas już przez Tę decyzję i jej realizację przeszła. Więc rozumiemy doskonale i cierpimy razem z Tobą.
W tej sytuacji pozwolenie na odejście to największy dar, jaki możesz Whiskey'owi ofiarować.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon mar 25, 2013 20:16 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Będę o was myśleć.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Pon mar 25, 2013 21:34 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Trzymaj się...
:cry:
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto mar 26, 2013 2:49 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Izuś to ciężka decyzja i pewnie ciężko Ci będzie w tej chwili ale gorsze byłoby patrzenie jak Twój ukochany przyjaciel cierpi i się męczy. Mówię to bo u mnie w mieście nie ma lecznicy 24h i po przeprowadzce nie znałam nikogo kto mógłby podjechać i uśpić moją psinę. Przytrzymywałam go do ziemi bo miał ataki z bólu, wił się cały a ja nie mogłam mu pomóc to dopiero ból dopiero następnego dnia po całej nocy walki i głaskania go i uspokajania mogłam go zabrać na ten ostatni zastrzyk. Wiem, że to boli, każdy z nas wie bo pewnie niejednokrotnie straciliśmy zwierzaka i pewnie nie raz będziemy jeszcze przez to przechodzić. Jest to ciężkie i trudne i niestety żadne słowo nie przyniesie ulgi czy ukojenia tylko właśnie wiara w to, że jest ten lepszy świat.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto mar 26, 2013 11:00 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Boli mnie kiedy tu zagladam ale nie moge nie patrzec :( Mam nadzieje, ze za jakis czas przyznasz, ze byla to sluszna decyzja. A jak to mowia Forumowicze Twoj kotek wroci do Ciebie w innym futerku... Trzymaj sie!
Fifi [*] 14.07.2011

meg80

 
Posty: 309
Od: Śro lut 06, 2013 21:08
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Wto mar 26, 2013 11:04 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

wspolczuje :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro mar 27, 2013 0:26 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Mój Whiskey odszedł. Wystarczył 1 zastrzyk i paaaaaaaaaaaa. Starałam się być dzielna ale w momencie jak miała mu vetka wstrzykiwać zaczełam płakać.....błąd.....cholerny błąd......Whiskey nie chcial, tak bardzo nie chciał, a ja go trzymałam i powtarzałam, że będzie wszystko ok. Gówno prawda, nieprawdopodobna gówno prawda. Odszedł szybciutko, zgasł. Jesooooooo jak boli. Nie mam siły już płakać. Mój syn ukochany, aniołek, dusza mojej duszy, serce mojego serca, mój cień.
Dużo mówiłam mu jak będzie miał dobrze za tęczowym mostem, jaki bedzie zdrowy i szczęśliwy. I zapewnie już jest. Odszedł w domu, więc wierzę że jego ukochana duszyczka jest nadal przy mnie, chyba że gdzieś daleko zobaczył tęczę i szybciutko do niej pobiegł.
A gdzie ja w tym wszystkim???? Trzymałam sie dzielnie, staram sie......ale deprecha mnie goni....uciekam ale nie daje rady. Straciłam moje dziecko, mojego syna ukochanego. Cierpię... a w domu????? Nikt mnie nie rozumie. Straszneeee
Położyłam go na kocyku i mówiłam do niego, nuciłam piosenkę o tęczowym moście. Dałam mu na droge jego ulubioną kiełbaskę, cukierki, suchą karmę. Dostał ulubioną piłeczke i mysze z kocimiętką. Napisał mu list. O tym jak sie poznaliśmy, jak spędzaliśmy czas i jak wielką rolę odegrał w moim życiu. Jak bardzo go kocham i że będę na niego czekała. \Napisałam mu również że jak nacieszy sie tym błogim i słodkim życiem za tęczowym mostem, to niech szybciutko do mnie wróci, bo bedę tęsknić za nim do końca moich dni. Zapewniłam go że tam będzie już zdrowy, miał lśniące i puszyste futerko. Że mój tata będzie na niego czekał i Boluś (mój kot) też.
Tuliłam go i głaskałam cały czas. W samochodzie jak odwoziłam go do krematorium też z nim rozmawiałyśmy (ja z córką). Tak jakby był człowiekiem. Dla mnie jest jak człowiek :-) Piszę jest, bo wierzę że bedzie przy mnie zawsze, a kiedys tam wróci w kociej skórze.
Bedzie skremowany w środe, a w czwartek wezmę go do domu:-) Już sie cieszę że będzie ze mną.
Zostawiłam go w kostnicy, opatulonego w ciepły kocyk. Nie wkładali go do żadnej lodówki. Po prostu odpoczywa w miejscu godnym siebie.
Kocham go i bedę kochac nadal
Dziękuję że byliście przy mnie
Iza

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Śro mar 27, 2013 9:01 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Wiem, jak boli. Łzy mi się kręcą.
Ale to nasz obowiązek. Cholerny obowiązek. I wytrzymać .
I płakać...
[']
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Śro mar 27, 2013 9:47 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Izuś,cieszę się ,że tu trafiłaś.
Przytulamy Cię z Bilbusiem bardzo mocno. Teraz widzę ,jaki to był straszliwy ,okropny stres dla Ciebie i przeżycie nie do opisania :(
Jestem pewna ,że Whiskey jest teraz szczęśliwy za TM i nic go nie boli w końcu.
Niejeden człowiek nie miał tak wspaniałego pożegnania ,jak On. Zrobiłaś dla niego 200% normy.
Jestem pewna ,że w ostatnich chwilach czuł sie kochany i spokojny ,że ma Ciebie obok.
Oby każdy właściel był tak mądry,jak Ty.

Proszę Cię ,trzymaj się dzielnie,wiem ,że to boli ale musisz byc silna tez dla Bonnie -ona Cię teraz potrzebuje,bo tez straciła przyjaciela.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Śro mar 27, 2013 12:18 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....boliiiiiiiii

Dzisiaj straszny poranek.........nie ma go, nie ma Whiskiego. Rycze jak tylko otworzyłam oczy Brakuje mi go. Wiem że nie powinnam...
Już nigdy nie bedzie tak jak przed jego odejściem. Nikt mnie rano nie wita, nie robi byczków. Bonusia też tęskni. Nawet nie chce iśc na ogród. Ciągle lata za mną i miauczy. Muszę się wziąć w garść dla niej bo nie chcę aby się rozchorowała. Tak racja to był jej przyjaciel. Wszędzie za nim chodziła. Ehhhhh szkoda gadać....depresja i płacz.

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Śro mar 27, 2013 15:04 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

A dlaczego nie powinnas? Właśnie wyrycz się za wszystkie czasy.Dziś już go nie ma ,wczoraj byłas twarda ,dziś musisz sobie pozwolić na uwolnienie emocji.
Nawet nie wiesz ,jak Ci współczuje...pamiętam ,jak odeszła moja kota Lulka. Wyłam tak ,że myślałam ,że zwariuje.
Chodziłam przez dwa tygodnie napuchnięta,rozmazana.
Wyłam ,jak myłam jej miski ,składałam jej posłanie,oglądałam jej zdjecia. Drugi kot chodził i wył razem ze mną.
Wyłam do czasu aż zawiezono mnie na siłę(mąż) do hodowli i kazano wybierać kota.
Wtedy popatrzyły na mnie wielkie ,żołte oczyska i już wiedziałam ,że mimo ogromnego smutku po Luli ,wrócę z właścielem tychże oczysk do domu.
Wiem ,że dokociłam się szybko ale chyba to mnie wtedy uratowało od depresji totalnej. A przede wszsytkim pomogło drugiemu ,samotnemu kotu.
Iza ,myśle ,że i u Ciebie przyjdzie taki czas ,ze jakiś stwór zajmie znowu miejsce w Twoim sercu. Tuż obok Whiskiego i Bonnie na pewno jest tam jeszcze wiele miesjca :).
Takie to banalne powiedzenie ale prawdziwe -czas goi rany i tak będzie u Ciebie ,zobaczysz.
A ,że na razie koszmar i dół i chandra.Rozumiem .I przytulam wirtualnie mocno ,mocno.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw mar 28, 2013 2:05 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

:( :(

kotki beda na zawsze z nami.pomyslze kotek siebardziej martwi o Ciebie.w spokoju niech przejdzie przez teczowy most.jest z Toba iCiebie tuli.kochane malenstwo.mial zToba cudowne zycie.wszyscy odejdziemy.i.sie.spotakamy.a.nasze malenstwaczekaja.badz dzielna ,serduszko jeden i drugi sa zToba .<3



izabela132 pisze:
Ciężko mi pisać i ciężko na duszy a serce pęka
Jeszcze tydzień temu wszystko było w porządku (tak myślę). Jakieś 3 tygodnie temu zauważyłam, że mój kocurek ( 29 marca skończy dopiero 3 latka) tyje. Ale w ubiegłym tygodniu jego brzuszek zrobił się jak u kotki w ciąży. Myślałam, że może zakłaczony, czy zagazowany. Pojechałam do weta. Zostawiłam na zrobienie USG i badań krwi. Zadzwonili....i szok. USG wykazało guzy na wątrobie, żoładku, śledzionie i tkance okrywającej narządy wewnętrzne. Zapytali czy robić biopsję. Miałam 2 warianty. Biopsja igłowa oraz otwarcie brzuszka i pobranie wycinków. Rekomendowali wariant nr 2. Zapytałam co będzie jak się nie zgodzę na otwarcie. Odpowiedzieli że nie będą wiedzieli co to za guzy i lepiej jak przyczyna jego wodobrzusza będzie zbadana. Cóż zgodziłam się. Poinformowali mnie że guz który jest na tkance okrywającej narządy jest tak duży że nie da sie już wyciąć. Wycinki poszły do badań histopatologicznych. Już wiem co to jest. Gruczakorak. W domu kot otrzymywał tramal 10mg półtora tabletki 3 razy dziennie oraz antybiotyk. Leki konieczne do zagojenia rany i złagodzenia bólu po operacji. Ponadto zrobiono mu również badania pod kątem FIP. Wynik negatywny. Więc to rak. Czekam na opinię onkologa.
W domu kotuś dochodził do siebie. Jadł, pił, siusiał, kupola też zrobił. W czwartek byłam odciągać wodę z brzuszka bo znowu się zebrał i miał kłopoty z jedzeniem. Od tego momentu jest coraz gorzej. Od wczoraj ledwo dotknął jedzenie. Pije mało. Ale widać chce pić bo łapką trąca miskę z wodą jakby była pusta (a miska pełna). Ponadto na mój widok zaczyna sie ślinić. Czasem warczy. Lekarka powiedziała że to ze stresu, że kojarzę się mu z tabletkami a szczególnie z ohydnym tramalem. Dostał jakiś zastrzyk na polepszenie samopoczucia, po którym i tak nie widać zmian. Ponadto powiedziała mi że nic go nie boli. Jedynym dyskomfortem jest płyn który zbiera sie mu w brzuszku. Ale od czwartku nic nie spuchł a i tak nie chce jeść. Co ja mam robić???? Zadzwonię do szpitala, żeby dali mu kroplówkę, bo boję się że się odwadnia. Nawet nie chce mu sie chodzić. DLACZEGO......po otwarciu brzuszka i pobraniu wycinka kot gaśnie z dnia na dzień. Dlaczegoooooooooo. Co mam robić. Dlaczego mnie to spotkało. Czy wybierając obcję otwarcia brzuszka skazałam go na szybką śmierć. Przecież gdybym zdecydowała sie na opcję igłową dalej by sobie hasał. Płyn by sie odciągało i jeszcze by pożył troszkę. A teraz leży pod stołem wyciągnięty po długości i śpi. Czy to trauma czy już koniec. Jak mogę mu pomóc.
Iza

evva1968

 
Posty: 1
Od: Czw mar 28, 2013 1:49

Post » Pt mar 29, 2013 0:42 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Whiskey wrócił do domu. Jest znowu z nami :-)

Śpij Whiskey, śpij, już odpocząć trzeba.
Pewnie już masz swój kawałek nieba
Może jest tam piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma…
Śnij Whiskey śnij, w snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość na twe czułe serce
Przyjdzie kiedyś czas spotkać się, futerko wytarmosić
I o wspólne życie wieczne Pana Boga prosić
Lecz dziś sobie śpij i śnij........a czas łzy osuszy

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Pt mar 29, 2013 0:42 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Czy dotarłeś bezpiecznie, kochany,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
...Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.

Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć beze mnie.

No a ja, chociaż serce mi pęka,
myślę tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiem, kto na Ciebie tam czeka.
Znam ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?

Bądź szczęśliwy w tęczowej krainie,
ja swą miłość Ci czasem podeślę,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem odwiedź, choć we śnie.

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob mar 30, 2013 17:18 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Boli kochani.......strasznie. Staram się być twarda bo Whiskey by nie był szczęśliwy za Tęczowym Mostem....ale tak nie idzie, nie idze

Patrzę na jego urnę i to się uśmiecham ...to wyjęęęęęęe

Wczoraj miał urodziny...3 latka. Taki był skarbek młody. Zapaliłam mu świeczkę, zanuciłam "over the rainbow" i płaczzzz

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, Nul i 42 gości