» Wto mar 26, 2013 23:35
Re: WSZYSTKIE KOTY JAMNIKA MELONA IV- mamy tymczaskę!!!
Mamy pewne podejrzenia co do jego lokalizacji...niech no stopnieją śniegi....
Ranek.
W łazience myję zęby.
Wchodzi Mel , zawsze nico nerwowy kiedy Duża pakuje sobie cokolwiek w usta- jak to? Je ? Bez niego?
- Co jesz?dasz mnie też?- Melon (merdając ogonem dla zachęty)
-Eeee...to jest Melosiu szczoteczka do zębów i pasta...- mówi Kotkins ,wypluwając
-Jak ty to jesz to mnie nie na pewno zaszkodzi...urwij mi kawałek...- i tak to się z nim rozmawia....
Znowu ranek.
MK w popłochu przemieszcza się po mieszkaniu , raz po raz klnąc i hałasując.
W końcu łapie szkolną torbę i wybiega.
Torba jest straszliwie ciężka , ale MK ma tego dnia wf.
A worki wszelakie to obciach - tedy dźwiga na ramieniu trampki, strój, książki ,zeszyty, smartfon , słuchawki i inne niezbędne w szkole rzeczy...
Przy drzwiach zatrzymuje się żeby wyjąć z torby klucze.
I prawie omdlewa: bo zamiast na komplet kluczy trafia na zadowolone oczka, uszka i różowy nosek!
Amelka postanowiła udać się w nieznane, albo chociaż się poukrywać w torbie MK na wypadek dobrej zabawy...
-Cześ!Jezdem zez tobom! Weźmniesz mje zez sobom?- i mamy szczęśliwego kotka...
Popołudnie.
Wracam do domu z zakupami.
W drzwiach pojawiają się jak zwykle Amelka i Fio. oraz Mel
-Co masz, co masz ,co masz???- trzy pary oczu śledzą każdy najmniejszy ruch siatki
-Jedzonko dla was...- odpowiadam
Nagle z pokoju dobiega huk i słyszę Leosia:
-Łasuś!!ŁASUŚ!!!- wrzeszczy mój kochany tłuścioch (który zapewne przewrócił drapak zeskakując z niego...)
Nagle przystaje w pół słowa...
-A njeee....kuweta!!!KUWETA!!!!- wykonuje zwrot. Gwałtowny zwrot.
Wpada jak bomba do rzeczonej ,po czym nie odwracając się i nie przykucając czyni swoją siczkową powinność przez otwarty zawsze właz wprost na panele przed wejściem...Kuwety są wszak u nas pozbawione drzwiczek bo się persy w nich gubiły...
Następnie wpada w niej jak szalony mocząc łapki i część podwozia własnymi siczkami.
Biegnie do kuchni zręcznie wymijając mnie (wytarłabym kończyny i resztę futerka gdybym dorwała ), wskakuje na stół i z bardzo zadowoloną miną pyta:
-Łasuś??Dla mję???
Temu też w życiu dobrze, prawda??
Wieczór.
MK otwiera kanapę i chce wyjąć z niej poduchę i kołdrę aby iść spać.
Po wyjęciu kawałka poduszki- nagły opór.
MK nauczony doświadczeniem nie ciągnie mocniej , tylko wsadza w oporną część kanapy dłoń i MACA.
I nagle obrywa opancerzoną puchatką!
A potem słyszy syk:
-SSSSSsssspadaj gófniaszu! ja tu pierwszy bełem i se tu bendem spał!!!Ty se moszesz iść na drapaka albo pode łuszko Dużech.I mje tu nje pszeszkadzaj!!!- Felix przymyka oczy i daje do zrozumienia, że z byle kim to on w tym domu nie rozmawia...
MK pokornie zamyka kanapę.
Idzie do mojej sypialni i oznajmia, że chyba będzie spał u nas na podłodze...bo Felek mu nie pozwala ....itd., itp.
Sytuacja wyjaśnia się po mojej inetrwencji:
MK śpi na wierzchu a Felix w środku.
Tylko poduchę musiałam dać MK z szafy.
Nie wyciąga się podusi spod kociego zadka.
Zadowolonego kociego zadka....
Dobra.
Idę wypełnić swoją powinność i się położyć spać.
W końcu te biedne kocinki muszą się na kimś położyć w nocy, czyż nie?