Zu, masz rację, jeszcze był metronidazol, ale adnotacji o nim na tej kartce z Animal Center nie ma, więc wyleciało mi z głowy.
Łamigłowko, w książeczce jest tylko info o ujemnym wyniku testów, o przebytej (prawdopodobnie sterylce), odrobaczaniu i finito, nic więcej. Cała reszta jest na kartkach z lecznicy (które na szczęście mam od Hikiko).
Trochę kicia będzie naszprycowana antybiotykami, ale cóż zrobić, najwyżej znowu będzie dostawała probiotyk
W nocy Skierka trochę syczała na Fairy, pewnie drażnił ją zapach lecznicy i lekarstw, pozostałe Kocianny nie reagowały jakoś inaczej. Kicia od czasu wybudzenia łaziła po mieszkaniu i próbowała wyżebrać mruczeniem jedzenie

Czułam się jak prosię, ale cóż było zrobić. Spałam nerwowo, co dwie godziny samoczynna pobudka i sprawdzanie, gdzie Fairy - głównie spała pod fotelem, na kocyku. Przez jakiś czas, kiedy leżałam obłożona Kociannami Tri, słyszałam głośne mruczenie małej, i zastanawiałam się, czy ona próbuje w ten sposób się uspokoić, czy zwyczajnie cieszy się, że wróciła do miejsca, które zna. A może jedno i drugie?
Ostatecznie zerwałam się około piątej i uznałam, że skoro to już nowy dzień, to podam żarcie wszystkim kotom. Mała niestety próbowała gryźć chrupki

Na pewno musi ją nadal boleć (poza tym pewnie czuje smak krwi i lekarstw), bo co jakiś czas wydaje się krzywić pyszczek i pracuje tam języczkiem, jakby próbowała pozbyć się paskudnego smaku. Ostatecznie dałam jej trochę animondy carny (pozostałym też, żeby nie poczuły się pominięte).
W następnym posiłku spróbuję przemycić probiotyk.