Dzięki za pomoc.
Przerasta mnie to wszystko a i chorować znów zaczęłam. Zawsze strasznie mnie złości gdy mój organizm nie poddaje sie mojej woli, zaczyna żyć swoim życiem

. Starość nie dla mnie. Chyba jestem wyznawcą rzymskiej dewizy (bardzo wolne tłumaczenie) umrzeć w boju nie w domu - ze starości.
Ichigo - jeden kłębek nerwów. Ja zresztą też

.
Gang smutny - domku dla nich .......
Tymczasy w domu całkiem nieżle. Figaro wytarzał się w mokrej kabinie prysznicowej i z ociekającym futrem biegał po mieszkaniu

. Myszka grzeczna jak zwykle. Milka to już w ogóle, ona czyta człowiekowi w myślach i spełnia polecenia - kot idealny. Wczoraj koleżanka dała mi odpowiedź co do adopcji Milki - nie. Pani, która miała ją adoptować zachorowała, następnie "wylądowała" u rodziny - bo rodzinie nie chce się do niej przychodzić, więc.... Pani zła, ale i bezradna. Koleżanka zdecydowała, że nie zaryzykuje. Drugi dom okazał się wychodzący - więc g...o w całej rozciągłości. Milka idealnie pasowałaby dla tej kobietki - jest miziasta i bardzo mądra, a pani jest bardzo czuła i empatyczna. ...... Było.
Drugiej koleżanki matka dostała spazmów z histerią, że rodzona córka chce ją, matkę kotem zadowolić pewnie po to, aby w ogóle nie przychodzić

. Gdzie dziewczyna byłaby jeszcze częściej aby kota równiez doglądać, powiedziałtez, że go utrzyma. Nawet na tymczas nie pozwoliła ...".. to mieszkanie, nie hotel... dla nikogo...". Pytana była w swoim tzw. dobrym dniu, wyobrażam sobie jak wygląda zły. Współczuję głęboko dziewczynie i szkoda mi kobiety, miała szansę zobaczyć coś więcej, niż czubek swojego nosa i miała szansę na jakiś cel w życiu, też zmianę tego życia na lepsze.
Szkoda. Nie dała szansy nikomu. Okropny stan umysłu.