» Nie mar 24, 2013 0:15
Re: Tymczasy u horacy7. Basia walczy, koty szukają domów.
Tak piszę na raty bo się nieraz naprodukuję i skasuję ,a później już nie daję rady bo padam.Część tych chwiejnych emocji to niestety działanie leków i nie jesteśmy w stanie tego zmienić ,część naszej własnej osobowości,przeżyć itp.U mnie jest chyba tak ,że najmniej od początku boję się choroby i odejścia tylko o synów i zwierzęta .To wyniki wcześniejszych doświadczeń życiowych teraz mam czas na analizy więc na pewno.Nigdy nie miałam rodziny choć fizycznie ja gdzieś mam i przeraziło mnie zostawienie synów ,że oni też zostaną tacy samotni z ogromnym bagażem emocjonalnym ,czy dadzą radę itp.Zobowiązania wobec zwierząt bo jest ich zbyt dużo ,a miałam mieć tylko psa .Życie pisze jednak swój scenariusz ,zmiana pracy i tu pojawia się bezdomny kociak ,zapada moja i syna decyzja weźmiemy kota ,miał być czarny ,że ten rudy trudno niech jest.Nigdy bym wtedy nie uwierzyła ,że można tak pokochać koty ale on zmienił bardzo dużo w moim życiu a właściwie jego odejście. Umarł bo nie miałam wiedzy i nie byl szczepiony tylko wykastrowany ,nikt mi wtedy o tym nie powiedział,a ja nieświadoma biorąc malutką tri ze schroniska z biegunką bo mnie namówiła koleżanka przyniosłam wirusa nie wiem do tej pory czego,mimo wielkich wysiłków wetów,moich musiał odejść .To otworzyło mi oczy na schroniska,bezdomność i dlatego zaczęłam działać po dwóch latach trafiając na to forum.Wtedy już wiedziałam ,ze koty będą mi towarzyszyć ze dwa moje i dwa ,trzy będę brać ze schroniska na leczenie i oddanie .Niestety to wciąga i można przesadzić bo żal wszystkich a ludzi zawsze za mało,Porzuconych pełno wtedy widzisz jakby się pole widzenia rozszerzyło ,zresztą tu wie to większość z Was .Zawsze myślałam ,że ludzi porzuca się jednak mniej,że w szpitalach,chorobach ludzie mają większą pomoc ,moja choroba i pobyty w szpitalu pokazały mi inny świat i tu nie chodzi o mnie bo ja mam mimo wszystko synów,kilku lojalnych przyjaciół stałych ,Was i ludzi z pracy oraz zwierzęta.Gdyby nie to, to nie wiem czy doszłabym tutaj z tym rozpoznaniem które mam na kartach.Teraz wyszło na to ,że "choroby książek nie czytają",że można o moim przypadku pisać itp.,bo nie pisałam o tym ale pewnie te osoby którym przesyłałam dokumenty usłyszały ,że powinno mnie już nie być.Ja o tym słyszałam często ,teraz obserwując reakcje ludzi ,może napiszę czemu część ludzi odchodzi według moich obserwacji,odczuć.Może to komuś jednemu ,dwóm pomoże.