Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
gpolomska pisze:Biedny Tygrysek... kciuki dla niego![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Magnolii dzisiaj włączył się chyba moduł podróżnika - od 6 rano z małą przerwą na śniadanko, cały czas chodzi po domu, zagląda w każdy kąt i gada. Oby tak zostało.
Przed chwilą zasiadła obok mnie na swoim pięknym wełnianym legowisku, potem sesja ugniatania i pobiegła dalej zwiedzać. Ale coś mi się zaczęła na spirulinę buntować (wczoraj wieczorem zupka poszła się paść - musiałam dać nową). Może po prostu lepiej się poczuła i już nie chce, bo nie potrzebuje czy jak? Heh... koty
--- EDIT --- (16:30)
Zaczęłam Magnolci przecierać kolanka i łokcie roztworem imaverolu, bo niestety kłaki wychodzą i wygląda jak grzybekwetka mówiła, że całkowicie to się grzybka z żadnego kota raczej nie wyleczy, dlatego trzeba dbać o odporność, ale takie przemycie może Jej przyniesie ulgę i nie będzie tak drapać i lizać (no niestety - wystarczy odrobina zarodników gdziekolwiek na ciele kotka lub na dywanie czy nawet tapicerce krzesła, a grzybek wraca przy najmniejszym spadku odporności - dlatego tak ciężko to zwalczyć raz na zawsze). Po przemyciu była nieco obrażona, ale przestała się drapać: cel osiągnięty. We wtorek będę u wet, to niech myśli, co dalej, ale chyba beta glukan i imaverol wystarczą - szkoda Jej zdrową wątrobę i nerki truć czymś, co nie jest niezbędne. A jak się za Nią nabiegałam to historia... ale Magnolcia po moim ostatnim spojrzeniu "Mordercy Kotów" ani razu już nie startowała z pazurkami - nawet przy przemywaniu zmian watą zamoczoną w roztworze: tak Jej na chwilę łapka drgnęła, ale od razu schowała pazurki i ją położyła - chyba jednak rozumie, że nie chcę Jej zrobić krzywdy tylko pomóc. W ogóle jakaś taka strasznie przytulaśna się robi... mam nadzieję, że to z radości
Przed chwilą siedziałam w Jej wełnianym legowisku - przegoniła mnie i sama się tam wyłożyła... widać, że Jej się ono baaaardzo podoba
--- EDIT --- (19:20)
Trochę oszukałam Magnolcię - rozrobiłam spirulinę z dobrym masłem w ilości ziarnka grochu, zamroziłam i pokroiłam na małe kawałeczki wrzucając do jedzonka: wyłapała je jako pierwsze uznają za smakowite... wiem, wredna jestemale koteczek powinien to zielone jeść.
Między 21 a 22 znowu będzie polowanie na ptaka - to się już powoli staje rytuałem, ale Magnolcia jest wtedy taka szczęśliwateraz znowu siedzi na legowisku i się myje - na szczęście przestała maltretować kolana i łokcie: chyba imaverol pomógł. Za chwilę pewnie - jak codziennie o tej porze - utnie sobie drzemkę...
Odkryłam jeszcze sposób na zmniejszenie Jej ataku paniki z kilkunastu-kilkudziesięciu minut do minuty: jak zaczyna się przeraźliwie czegoś bać, to Ją mocno przytulam (prawie siłowo), mówię do Niej i Ją głaskam: w moment Jej przechodzi (to działa też na rozhisteryzowane dzieci). Czasami biedna tak ma, że Jej się coś przypomni... dzisiaj tak wyrżnęła na zakręcie o drzwi w panice, że aż sprawdzałam, czy nic sobie nie uszkodziła (wygląda, że nic i poślizg na zakręcie nie miał głębszych konsekwencji).
A co tam u Was??
Słupek pisze:No raczej nie najlepiej.
Raz, że w ogóle, a dwa, że za wcześnie.
Nie w sensie pory doby, tylko czasu do kolejnego zastrzyku. Bo to może oznaczać, że albo trzeba zwiększyć dawkę sterydu albo częściej podawać.![]()
Ale i tak mam nadzieję, że to "tylko" trzustka...
Dziś będę u wetów po zastrzyk - niech się martwią razem ze mną.
Bo 8 godzin przerwy między biegunką a wymiotem to trochę mało.
Dobrze, że się Tygrys dopajać daje, to się przynajmniej nie odwadnia.
Animus pisze:Kochana, jak u Was?
Słupek pisze:Animus pisze:Kochana, jak u Was?
Hmmm... Mnie trzęsie rozpoczynające się jakieś przedwiosenne przeziębienie.
Tygrysek w miarę stabilnie.
Wymiot się nie powtórzył, podane wczoraj wieczorem pół Imodium póki co powstrzymało biegunkę, teraz leży i czeka na resztę zblendowanych kaczych żołądków.![]()
Onkolog zrezygnowała z zaplanowanej dla Taty na środę tomografii. Jest kiepsko.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości