wszyscy kochamy Fionkę

Fifi [*] 14.07.2011

Fionuniu trzymam i ja :ok:

Mysle cały dzień o Fionce...
Mam nadzieje, ze niedługo juz beda jakies newsy. Dobre!!
:ok:

miko-dono pisze:Dostałam informację, że Fiona zostaje w szpitaliku u Gierka na noc.

To chyba dobrze? Operacja poważna, więc na wszelki wypadek ...

Źle się obgryza z nerw paznokcie, kiedy się kciuki trzyma. Sama już nie wiem: trzymać czy obgryzać? :roll:

Trzymać, bo kto będzie dziergał cuda dla kotów jak obgryziesz? :lol:

Kciuki za Fionkę :ok:

Słupek pisze:
miko-dono pisze:Dostałam informację, że Fiona zostaje w szpitaliku u Gierka na noc.
To chyba dobrze? Operacja poważna, więc na wszelki wypadek ...

Źle się obgryza z nerw paznokcie, kiedy się kciuki trzyma. Sama już nie wiem: trzymać czy obgryzać?

jeden trzymać drugi obgryzać (tylko nie za bardzo) i tak na zmianę

:ok:

Trzymać kciuki, nie obgryzać. I uzbroić się w cierpliwość bo mam dzwonić dopiero przed 19ą kiedy kicia będzie jako-tako wybudzona. Trochę przed nami trafił się pies z wypadku, którego trzeba było robić na już jako ratowanie życia. Dlatego miałyśmy prawie godzinę opóźnienia "na starcie", dzięki czemu poznałam bettysolo. I zdążyłam jeszcze odsikać Fionkę przed zdjęciem. Ona musi zostać w lecznicy, bo inaczej musieliby mi wydać kota nie do końca wybudzonego. Pan dr uznał też, że przy dość poważnej operacji lepiej dla jego spokoju będzie mieć kicię na oku w tej pierwszej dobie po operacji (nie całej). Pani technik jest uświadomiona, że kicię trzeba odsikiwać i odkupkowywać i że ona potrzebuje dużo czułości. Sprawia wrażenie fajnej, prozwierzęcej babki (w sensie nie tylko zawód, także powołanie) więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Ale i tak będę schodziła z nerwów póki Fionka nie będzie w domu i nie zobaczę, że jest (w miarę) OK. Nivalin musimy przerwać na 2-3 dni, żeby niepotrzebnie nie zwiększać bólu kici. Aga, która zawiozła nas do lecznicy odbierze jutro kicię i zapłaci (zostawiłam jej pieniądze). Za chwilę jeszcze napiszę więcej o wizycie, zdjęciu etc.

Nadal mocne :ok:

Fionka- przesłodka,kochana...ale jak zasuwa...az wet był zdziwiony- pozytywnie

ja przy okazji zawiezienia dziewczyn skonsultowałam mojego Cekina.-od którego zaczęła sie tu moja przygoda z miau.pl...po feralnym złamaniu łapki..i trafieniu na wetów partaczy....dobrze ze tam tarfiłam...Cekin tez do operacji:(

Fioneczka - kochana :ok:

Jeszcze nie dzwoniłam, zrobię to za chwilę. Wizyta była pełna niespodzianek (do pewnego stopnia). Fiona zaprezentowała panu doktorowi jak chodzi, a w zasadzie jak biega - pan dr był w szoku. Miłym, ale szoku. Dała sobie zrobić zdjęcie bez narkozy, bo po ułożeniu jej w 2 osoby bez mocnego rozciągania i płaczu ze strony kici dało się uzyskać odpowiednią ekspozycję. Dekapitacja jest konieczna niestety bo inaczej nie da się poskładać połamanych odłamów miednicy, która uciskając do wnętrza blokuje w dużej mierze wydalanie (głównie kału). To dlatego Fionia robiła małe, dystyngowane kupki mając w środku całą masę same-wiecie-czego. Możliwe, że szkodziło to też na siusianie. Widziałyśmy zdjęcie, zostało nam wytłumaczone łopatologicznie (z pokazywaniem na modelu miednicy i ud) co i dlaczego będzie zrobione. Silne uderzenie w kość udową i miednicę nie tylko połamało, ale wgniotło ją do środka. Zostawienie główki nie pozwoliłoby na poskładanie i pozrastanie się kości w prawidłowy sposób, bo wymagałoby to unieruchomienia na długi czas, cewnikowania oraz całej masy zabiegów i zrozumienia ze strony pacjentki o co w tym chodzi i czemu to wolno a tamtego nie. Plus człowieka łatwiej żywić pozajelitowo w razie potrzeby i zwykle człowiek nie wyrywa sobie cewnika - z kotem, zwłaszcza przez czas długi nie przejdzie, a już na pewno nie bezproblemowo. Dlatego taka a nie inna decyzja. Za pięć minut dzwonię.

Marzena- JESTES WIELKA

walka o Fione, z Twojej strony ...nie ujmę tego słowami ...to sie popsrostu czuje-OGROMNY SZACUNEK DLA CIEBIE

agula76 pisze:Marzena- JESTES WIELKA

walka o Fione, z Twojej strony ...nie ujmę tego słowami ...to sie popsrostu czuje-OGROMNY SZACUNEK DLA CIEBIE

popieram w 10000%

Marzena :ok:

Fionia wreszcie po operacji - chyba 2 godziny była składana(?), bo co dzwonilam, to było że pan doktor operuje i oddzwoni jak będzie po. Ale że w bloku z wielkiej płyty zasieg jest jaki jest, to kilka razy wydawało mi się, że ktoś się usiłuje połączyć.
W każdym razie miednica była tak powbijana w jelito grube/odbytnicę, że kał nie miał (poza drobnymi ilościami) jak przechodzić. Efekt był taki, że jeszcze trochę a porobiłyby się uchyłki a potem... Ile się dało zostało podniesione, żeby nie zamykało kupie drogi, kilka odłamków zostało po prostu usuniętych (te najdrobniejsze) - tak, żeby było jak najlepiej. Na ile się operacja udała, okaże się wkrótce. Pan doktor musiał bardzo uważać, bo w środku kicia miała niezły kipisz i bał się robić szybko, żeby nic nie uszkodzić, zwłaszcza wciąż działających nerwów. Jutro się okaże, czy Fioninka będzie mogła wrócić do domu, czy też będzie musiała zostać do soboty na szpitaliku, na obserwacji. Dostanę dla niej środki przeciwbólowe w zastrzyku, mała będzie też dostawała je w szpitaliku. Tak że kciuki jeszcze się przydadzą :ok:

Fionka .... :ok:

teraz mam nadzieje tylko z górki

trzymam kciuki!!!!

no teraz to już musi być tylko lepiej :ok:

wszyscy kochamy Fionkę

Kto przegląda forum