


Sorki


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kotkins pisze:dalia pisze:kotkins pisze:W ogóle nie rozumiem problemu: a co jest złego w zasikanych nogach?
Moi zasikują się regularnie a potem oklejeją kuwetą.A czasem oklejają się wkładając puchatki do wody (Fio miała taki okres niedawno...) a potem pilnie odwiedzając kuwetę.
A czasem idą poleżeć w mokrej kabinie prysznicowej a potem do kuwety...
Są bardzo zadowoleni po dokonaniu TEGO.
To jest małe miki przy tym jak Amelka weszła do garnka po szpinaku albo po barszczu.
Po barszczu była różowa jeszcze po trzeciej kąpieli.
Po szpinaku poleżała na kanapie , zanim Małż wyłapał ,że się zeszpinaczyła...
w zasikanych nogach jest smrodek?
a jak się na to wda żwirek betonitowy to robi się cement
Nie.
Mama wyczesze/umyje.
Od tego jest.
Smrodek...przy psim to jest nic.
Ktoś mi opowiadał na forum, że jakiś jego znajomy poszedł z psem do lasu.
A pies (sporej rasy) w ramach uzupełniania minerałów w organizmie po zimie- zjadł ogromną kupę innego psa (?), która zapewne zawierała jakiś cudowne minerały i mikroelementy, których psu rzeczonemu widać było drastycznie brak.
Przerażeni właściciele nie zdążyli z psiej mordy tej witaminowej bomby wydobyć- została przełknięta w całości.
Wskoczyli więc w samochód , wszak trzeba psa RATOWAĆ, na pewno się otruje, zejdzie i to nie daj bóg- śmiertelnie-itp...
Więc w samochód z psem i do lecznicy, na ostry dyżur w celu wypłukania obrzydlistwa (pies by polemizował...) z psiego żołądka.
Przejechali może kilka kilometrów a psina zaczęła w sposób jednoznaczny tzw "wiukanie"- kilka razy mu się wiuknęło i nastąpił ZWROT!!
Mega wielka kupa , jeszcze mało strawiona (ale troszkę tak!) wylądowała na siedzeniu, gdzie psina podróżowała.
Podobno ZAPACH był NIEPOWTARZALNY...
Mel raz jeden wytarzał się w kupie.
Na spacerze , niestety w ludzkiej.
Nie opowiem.
Był bardzo szczęśliwym psem, aż do kąpieli.
Za to mój śp. owczarek kiedyś się strasznie zakochał w pewnej suce.
Oboje uciekli z domu w ramach tego niebagatelnego uczucia- nie za daleko, na pobliską budowę domku jednorodzinnego. Akurat tam wykopano dół pod nieczystości spływające z tzw "domu z serduszkiem" służącemu za toaletę budowlańcom.
To były czasy prehistoryczne , nie było jeszcze toj-tojów.
Kotkins z swoją babcią wszczął poszukiwania- i odnalazł Romea i Julię (czyli Ringo i Czikę) po kilku minutach. Dopomógł w tym mój poprzedni jamnik -Wiktor- typ donosiciela i konfidenta (a poza tym bardzo fajny pies!).
Na nasz widok kochankowie nieco się strapili (właśnie chcieli skonsumować swój obiecujący związek)i bez chwili zastanowienia wskoczyli do dołu kloacznego.
Wyskoczyć już jednak nie dali rady, ściany były pionowe i z gliny więc śliskie. G...no też śliskie też jest dosyć...
Cóż było robić: Kotkins przystawił drabinę i WLAZŁ do dołu.
Następnie przywiązała do szyjek pasek babciny przedarty na pół i po własnych plecach "wyskoczył" osobistego psa i jego narzeczoną z dołu.
Narzeczona została odprowadzona do wściekłej sąsiadki ( domagała się alimentów na domniemane owoce związku naszych psów- to było w czasach, kiedy nikt nawet nie myślał o kastracji, sterylizacji itp.)
Nasz własny wilk został umyty.
A Kotkins... Kotkinsowi śmierdziało w głowie jeszcze z tydzień.
Nigdy nie zapomnę TEGO zapachu...
MB&Ofelia pisze:Książkę wydacie??? Jak tak, to zamawiam
rastanja pisze:Neigh, bez urazy, czy złego zrozumienia tego, co napiszę, ale kiedyś odsyłałaś nas do wątku na dogo o Tygrysie. I to moja ulubiona historia. Wiadomo... nie ma happy endu i bardzo smutna, ale przeczytałam caly wątek, ryczałam jak bóbr i w sumie uważam, że każdy powinien ją poznać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, muza_51, zuza i 26 gości