
Filipek był kotem wolno bytującym. Mieszkał w piwnicy. Miał tam czysty i ciepły kąt i był regularnie karmiony.
Miał też możliwość wychodzenia na zewnątrz.
Ludzie nieraz nie myślą. Wyrzucają resztki jedzenia niezabezpieczone do śmietnika i Filipek najprawdopodobniej najadł się kości.
Jedno szczęście, że karmicielka w porę zauważyła problem. Farmakologiczne leczenie nie przyniosło rezultatu i trzeba było oczyszczać jelita operacyjnie.
Najpierw była obawa, czy kot przeżyje operacje, potem, czy będzie miał nawracające problemy z zaparciami, ale przy odpowiedniej
diecie nie ma żadnych problemów.
W tej sytuacji Filipek nie mógł wrócić do dawnego życia. Czeka w schronisku na prawdziwy dom.