A ja nie mam egzotyka. I nie mam babci Poli...ale żeby ją mieć musiałabym rzucić pracę. Ewentualnie jeździć do pracy z babcią.
I chyba Korneliusz też powinien się przeprowadzić do nas...taaa...bo mam do niego słabość...
Jak się zastanowię to Wam powiem KTO jeszcze.
Tylko zdanie Fiony, Amelii i Leona( że o Felku nie wspomnę) n/t zamieszkania u nas całej kociej armii jest delikatnie mówiąc ODRĘBNE.
Fiona zadrapie na śmierć nowego kotka.
Amelcia zasika nam dom.
Leoś dostanie ostrego ataku kk i umrze np. bo się zestresuje i udusi.
Felek przestanie jeść.
Więc niestety chyba jesteśmy w komplecie.
Neigh powie to co ja: tu nie chodzi żeby koty mieć. Jak najwięcej kotów! (znamy np.jedną taką forumowiczkę, której koty występujące zresztą w niebagatelnej liczbie na widok następnego kandydata do zamieszkania w nie większym od kotkinsowego mieszkaniu ponoć witały go liżąc uszka i mrucząc na jego widok...ale to nie nasz koty...nie...kłamać to MY ale nie NAM!)
Koty mają mieć komfort.
Bo to są koty "z przeszłością" i na to zasługują.
Bo koty są terytorialne i MUSZĄ mieć przestrzeń do życia.
A my je kochamy.
Neigh ma nieco więcej przestrzeni niż ja, ale ma też dwie dosyć problematyczne psice zamiast jednago Melona (jamnik typu "
no problem").
Więc mogę powiedzieć w jej imieniu, że też ma niestety komplet.
A!A Leoś posiada drugie imię: OSTATNI!!!
Dodam, że czarny pers i niebieski też powinny u mnie być. A u Neigh-wielki rudy mco...
Jeśli weźmiemy kogoś kiedyś to pewnie znowu dlatego, że będzie w absolutnej potrzebie...
Nie proponujcie nam kotów.
Wszystkie już mamy...
