Widziałam na FB, że zadzwoniłaś do pana, który chciałby adoptować kota perskiego.
W pełni zgadzam się z wypowiedzią Agaty Zuzy - samo to, że pan chce persa, nie wystarczy. Fajnie, że chce, ale pisanie w stylu "oby tylko któryś mu się spodobał, to dowieziemy" jest z gruntu błędne. Nie ma pożaru, nie trzeba wydawać kotów pierwszej lepszej osobie, która się zgłosi.
Nie wiem, jakie masz/macie doświadczenie w adopcjach zwierząt, ale proces wygląda tak:
1. zgłoszenie chętnego na adopcję
2. wizyta przedadopcyjna - sprawdzenie człowieka, jego motywów, podejścia, ogólnej wiedzy nt. zwierzęcia (żywienie, bezpieczeństwo, typowe zachowania)
jeżeli wrażenie będzie pozytywne, to wtedy
3. podpisanie umowy adopcyjnej, gdzie będą wypisane obowiązki obu stron (wydającego i adoptującego zwierzę) oraz (bardzo ważne!) punkt, że zwierzę zawsze może wrócić do wydającego (czyli zakaz przekazywania w obce ręce)
4. wydanie zwierzaka adoptującemu, najlepiej już po kastracji/sterylizacji (jeżeli bez kastracji, to w umowie punkt o obowiązku wykonania tejże).
To tak bardzo w skrócie, każdy punkt można obszernie wypisać.
Te koty nie szukają domu na cito, na wczoraj, a koty rasowe (persy w szczególności) zawsze mają wzięcie. Zauważ, że wydarzenie utworzono zalewie 5 dni temu, i nie jest ono specjalnie rozreklamowane. Zakładam też, że koty nie mają żadnych dodatkowych ogłoszeń (nie ma o nich informacji). Jak się uda zdobyć więcej informacji, szczególnie o ich zdrowiu, oraz lepsze zdjęcia, to wtedy będzie można ruszyć z ogłoszeniami "z prawdziwego zdarzenia". Na razie nie ma co się spieszyć.
Co istotne, te koty wychowały się ze sobą od małego, i przynajmniej trzeba spróbować wyadoptować je razem, jako dwupak.
Co do konieczności nagłego, niespodziewanego tymczasu, tu na miau jest grupka zapalonych persiar (w tym ja

), więc DT na pewno się znajdzie, gdyby zaszła taka potrzeba. Owszem, niejakim problemem może być transport, ale to jest do przeskoczenia.
Podsumowując, nie ma co panikować

Sytuację na pewno spokojnie da się opanować.