Kurdę, z rudym coś nie teges
Wczoraj przespal praktycznie caly dzień, zero wariactwa i apetyt też taki sobie; w nocy spal ze mną caly przytulony (aż się spocilam); dziś znowu oklapnięty.
Byliśmy u weta: temperatura 40,1, lekko zaczerwienione gardlo i migdalki, poza tym niby wszystko ok. Dostal Synulox i Tolfedine, a ja wyskoczylam z 63 zeta, ale chyba nie wypada kwękać, bo facet bardzo drobiazgowo bada. Wieczorem i rano mam mu znowu zmierzyć temperaturę (mam nadzieję, że mnie nie zje) i znowu nawiedzić pana doktora (akurat jak mam duże zlecenie

). Ale trudno, niech mu tylko przejdzie, bo spokojny rudzielec powoduje u mnie schizę.
A, zważyliśmy się: 6,500 dokladnie.
Już pisalam, że mam koty "robione maszynowo"?
