Trochę się zapadłam łóżkowo, bo jeszcze mnie zaziębienie dopadło.
Mam już ściągnięte szwy, koleżanka pielęgniarka bawiła się ze mną prawie pół godziny, bo niektóre już zarosły i trzeba było supełki spod skóry wyciągać. Dobrze, że ona to robiła, bo pewnie w gabinecie zabiegowym potraktowano by mnie brutalniej.
Koty przyzwyczaiły się już do pani głównie leżącej, codziennie przychodzi do nas Ciapciuś i tak sobie w gromadce powolutku żyjemy.
Kawka nie odstępuje mnie na krok, cały czas podsypia w koszyczku obok łóżka. Jak siadłam przed chwilą do biurka, to ona też na biurko, bo zawsze to jakaś odmiana.
A poza tym to trochę nudno u nas. Marazm i lenistwo. Dziś w nocy śniło mi się, że mi dwie śruby z kręgosłupa wyszły. Obudziłam się z wielką ulgą
