Praktycznie, a były już takie przypadki to np. kot ląduje na ulicy a właściciel się "ulatnia" lub wyjeżdża za granicę i szukaj wiatru w polu.
To jest ryzyko związane z każda taką umową.
Dlatego tu ludzie tak pieczołowicie sprawdzają domy przed wydaniem kota a i tak nie zawsze się się udaje.
Oczywiście jest sporo ludzi przez duże L .
W przypadku szukania domów dla kotów zawsze trzeba się liczyć z ryzykiem.
No z drugiej strony ja mam moją Yoko "adoptowaną" do rodowodowego brytyjczyka i oba koty są mi równie bliskie.
Ją właśnie jakiś Kretyniusz wyrzucił w Warszawie w śnieg i błoto jak stary kapeć, bo mu się znudziła lub gdzieś
wyjeżdżał, lub coś równie głupiego.
Na forum był wypadek gdy facet chciał się pozbyć kota, bo miał za mało puchaty ogon

Innym ludziom wydaje się dziwne, że kot gubi sierść np. i z tego powodu bach go na ulicę. I po problemie

No tu jak się poczyta co ludzie wymyślają to można popaść w lekką paranoję

Wydawanie kotów do domów to więc ciężka logistyczna praca.
Najlepiej popytać dziewczyny, które się zajmują adopcjami i prowadzą DT ( Domy Tymczasowe) - ja tylko
mieszkam z moimi kotami
