Jola już oczywiście chodzi i karmi koty, ale zdrowa nie jest - słabość, duszność, nadal jej dokuczają.
Dziś zanlazła 4-mies. kociaka na smietniku - siedzi u niej w łazience, może jutro przyjdzie pani go obejrzeć... Miała iśc Misia, ale pewnie w tej sytuacji wyadoptuje się kociak (oby się wyadoptował!).
Poza tym Jola musi zabrać szylkretkę trójłapkę z domu, gdzie przebywa już 3 miesiące, ale cały czas siedzi za kanapą, nie chce jesć, panią ugryzła, wyraźnie jest nieszczęśliwa. Jak Jola przyszła w odwiedziny, wylazła i dała się wziąć na ręce. Domek nie jest nic winien, po prostu ta kotka nie chce w nim być.
Siostry szylkretki (druga szylkretka i trikolorka)nadal są "na wolności", ale teraz Jola nie może do nich swobodnie wchodzić (zamknieto bramę na stałe) i kotki są strasznie głodne (podobno ktoś je karmi, ale widocznie robi to nieregularnie).
Poza tym koło Joli biegaja 2 rude kocury, jeden w obróżce, moze ma dom, drugi chyba nie...No i czarny kot, któremu Jola ciągle obiecuje,że go zabierze, bo kocisko biega przez ulicę i Jola sie o niego boi.
A w miejscu, gdzie Jola w ubiegłym roku sterylizowała i zabierała koty, znowu pojawiły się nowe biedaki, koczują w wypalonych pomieszczeniach, Jola dokarmia, ale oczywiście się o nie martwi.
Najgorsze, ze lecznica, do której Jola ma najbliżej, która w dodatku jest dobra i zaprzyjaźniona, nie wygrała przetargu na sterylki. Jola wsciekła, bo gdzie będzie teraz sterylizowała złapane kotki?
