Kurczaczki, dzisiaj łapię Szaraczkę spod pracy do ciachnięcia! Łapka nastawiona tuż przed moim oknem, zebym ją miała na widoku. Przywiązałam sznurkiem do balustrady schodków żeby nikt jej nie zwędził (mam ją co prawda na oku, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże, a łapka pożyczona). Oby tylko Szaraczka łaskawie zechciała wleźć!!! Kciuki bardzo ale to bardzo wskazane.
Koleżanka z pracy jest przeciwna, zwłaszcza że Szaraczka mogła już zaciążyć (czego niestety nie mogę wykluczyć - nie robię za przyzwoitkę

). Nie pomaga, ale na szczęście też nie przeszkadza. Miski z jedzeniem schowane, jedzonko jest tylko w łapce, niuchający kitekat. Oby wlazła i oby wlazła Szaraczka (a nie np. Pingwin).
Jak dobrze pójdzie to później można pomyśleć i o Pingwinie, ale Szaraczka jest priorytetowa. No i Pingwin to dziksza dzicz, większy, silniejszy, z nim może być trudniej.Jejku, już bym chciała mieć wszystko za sobą! Ale mam stresa! Moja pierwsza łapanka!!!
PS. Mała Czarna nad ranem przyłazi do łóżka u kładzie się w nogach. Mości sobie gniazdko w kołdrze i drzemie. Dziś wyjątkowo nie polowała na Kołderkowego Potfora. Może już go ukatrupiła?

Ale też fakt, że dziś była wcześniejsza pobudka, bo musiałam przygotować wszystko do łapanki.