Tak, Magnolka u mnie. Jest cudna! I pierwszy raz widzę wyniki w normie (prawie idealne) - one naprawdę istnieją!
Co do kotów w liczbie mnogiej - wiesz, też mi to jakoś przez myśl przeszło... ale nic na razie nie myślę ani nie mówię na ten temat. Na razie to się Magnolcia musi zaaklimatyzować (zjadła co nieco jak jak miseczkę do tunelu pod łóżkiem, w którym siedzi, wstawiłam... oczywiście pobyt w tunelu nie przeszkadza Jej mrużyć oczy, gdy Ją głaskam pod bródką
Mam nadzieję, że tym razem będzie dobrze i że w końcu nie spóźniłam się jak z Mokate i Norbim, gdzie mogłam tylko dać kolanka na drogę za TM (nawet jakbym z góry znała zakończenie, to i tak bym im te kolanka dała). Magnolcia wygląda i zachowuje się zupełnie inaczej... i jakie ma cudowne puchate futerko - nie do uwierzenia. Ciekaw ile dni zejdzie zanim zrozumie, że to domek już na zawsze i że nie musi się niczego bać...
W każdym razie super, że się tak wszystko potoczyło, i że Fifi tyle pomogła, i że JoannElle przywiozła Ją tutaj (chwilowo i tak jestem na minusie - a podróż do Łodzi to jednak spory wydatek). Jak widać łańcuszek ludzi, którym zależy, potrafi działać cuda!
A rodzice... zakochani w Niej na amen

i mówią, że już na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie inaczej niż Mokate czy Norbi: widać, że to Ona rządzi a nie błaga o pomoc... uff...
...