Ranka Notki zaczęła goić się w dużym tempie. Już nie ma potrzeby chodzić z małą do lecznicy , sama będę zmieniać opatrunki. W ciągu dwóch dni dziura pięknie zaczęła zarastac i zmniejszyła się o 1/2

.
Po "wyprowadzce" Tami , Notka była smutna. Poza tym widziałam ,że one obydwie wiedziały o rozstaniu.
Tami/Nutka w sobotę zaczęła chować się pod kaloryfer za tapczanem. Gdy ją wyjęłam i zaczęłam czesać dla odprężenia(uwielbia czesanie), Notka nie tylko lizała jej główkę ale też grzbiecik i najbardziej stópki.
Takie małe pożegnanie.
Tami bardzo powoli odnajduje się w nowym domku. Zaczęła jeść ale z ręki . Niestety nie załatwia się do kuwety , co ani razu nie zdarzyło się u mnie w domu

. Po prostu omija kuchnię gdzie są miseczki z jedzeniem i łazienkę. Duzi mają wrażenie że czegoś się boi. Ale są czuli , ciepli , cierpliwi i bardzo wyrozumiali. Dodatkowe kuwety już są postawione w innych miejscach.
Natomiast Tami przychodzi do Dużych chętnie , czuje się przy nich bezpiecznie .To ważne ,że obdarzyła ich zaufaniem. Są zachwyceni jej głośnym mruczeniem , a mruczeć to ona potrafi

.
Nandi ją ignoruje . Tu też potrzeba czasu. Wystarczy że Nandi wreszcie rozpocznie swoją galopadę po mieszkaniu a Tami do niej dołączy.
Moja decyzja o rozdzieleniu NoNutek była niczym w porównaniu z decyzją w ogóle o szukaniu dla nich domu.
To nie jest łatwe. Płaczę , jestem w dołku ale nie mogę kierować się własnym egoizmem. Tam gdzie oddaję kotki , mają zawsze więcej miejsca niż u mnie . Mają więcej rąk do głaskania , więcej ramion do tulenia. Zawsze przy rozstaniu szepczę im do uszka , aby szybko o mnie zapomniały . I mam nadzieję ,że tak jest

.
No i znów ryczę jak głupia. Ech ! Głupia baba ze mnie.