adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 01, 2013 19:28 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Jarka pisze:Nie osądzaj innych tylko dlatego, że grzeszą w inny sposób niż ty.

Popieram w 100%

kasiak321

 
Posty: 54
Od: Śro lut 27, 2013 14:37

Post » Pt mar 01, 2013 19:51 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

witajcie, dziewczyny, pożegnałam sie tylko na chwilkę. nie miałam ochoty tu wchodzić, ale chyba muszę coś jeszcze napisać...
wiele z was powiedziało to, co i ja myslę, ale nie umiem tak trafnie wyrazić, szczególnie, gdy jestem zdenerwowana. mam też nowe rzeczy do powiedzenia.
może teraz sie uda.

po pierwsze - co do moich danych adresowych - nie boję się wyniesienia mebli przez ciebie, Lidko, do tego trzeba by miec jeszcze dwa klucze albo granat i jeszcze uśpić sąsiadów.
ale mam zasadę, by nigdy i nikomu takich danych pochopnie nie zdradzać - i zwykle sie jej trzymam.
tym razem zlamalam ją, bo bylam pewna, że sie spotkamy i wszystko będzie dobrze, że sie poznamy i polubimy. to była oznaka zaufania na wyrost, potem wszystko potoczyło sie tak fatalnie, że gorzej być nie może. i teraz mam dyskomfort, że złamałam tę zasadę. przeciez cie nie znam, ani tej pani Hanny również. jestescie dla mnie kompletnie obcymi osobami, nawet nie wiem, jak wygladacie.

po drugie - co do wizyt ludzi w moim domu po adopcji, to jeśli maja wynikac z braku zaufania do nas, to... po co pozwalać na adopcję?
o wiele lepsza byłaby inna motywacja - daję wam kota, bo wam ufam i chcę wiedziec, jak mu u was dobrze. wtedy ja na to - proszę bardzo, zapraszam. zgadzam się na odpowiedzialność, ale kontrolowanie podyktowane podejrzliwością wzbudza we mnie niepokój. to mi sie kojarzy z nadzorem kuratora nad rodziną dysfunkcyjną.
nie może być tak, że aktualna właścicielka odda mi kota i potem będzie sprawdzać, jak bardzo mu u nas źle.
jest granica mojej uległości i spolegliwości. chciałabym być traktowana po ludzku, normalnie. ciesze sie, że inne osoby, które miały ten sam problem z domem tymczasowym co ja, o tym napisały.

po trzecie, jestem otwarta i na rozmowe preadopcyjną, i na wizytę po adopcji, przystałam też na odbiór kotka po Wielkanocy i w tym momencie zostałam odrzucona. oczywiscie, ze odbiór po świetach mnie nie zachwyca, ale skoro nie ma wyjscia, to trudno, gdy na kocie bardzo zależy.
wyobraźcie sobie sytuację, że chcecie adoptować dziecko z domu dziecka. Kacper w tym momencie jest w podobnej sytuacji, bo kotow u Lidki jest sporo plus psy.
czy chciałybyscie czekać póltora miesiąca na odbiór dziecka, kiedy jestescie gotowe na jego przyjęcie i macie co do siebie pewność, że zrobicie wszystko, by oswojenie z nowościami przyszło gładko i szybko?
czy nie jesteście przekonane, że u was byłoby mu lepiej, bo cały dom ma dla siebie i wszystkie zabawki, najlepsze jedzenie i nie musi być nieufny, przestraszony w tłoku?

po czwarte - też jak ktos powyżej sądzę, ze kot nie odróżnia domu tymczasowego od stałego, tylko mysli, że oto już jest u siebie. Kacper teraz jest świeżynkiem, o ile dobrze rozumiem, zgarniętym z ulicy dopiero co - i to doskonały moment, by go komuś oddać na stałe.
jeśli spędzi kilka miesięcy w DT, a potem zostanie komuś oddany - czy nie będzie zaskoczony BARDZIEJ niż gdyby trafił do domu stałego teraz? nie będzie tęsknił? nie odczuje stresu?
co jest dla niego gorsze - podróż ze mną, po półtora miesiaca ciągłego przebywania ze mną, dalej pobyt u mojej mamy wciąż ze mną, powrót wciąż ze mną i dalsze wspólne zycie ze mną, czy takie zaskoczenie, o którym pisałam? zresztą wyjazd Kacpra i tak nie miał dojść do skutku.

po piąte - nie wszystkie domy tymczasowe zachowują się jak policyjny nadzór z zasadą programowej nieufności. byłam osobiście w domu, gdzie nie czułam się jak potencjalna nieodpowiedzialna patologia, ale jak ktoś, kto jest w stanie stworzyć kotu znakomite warunki (tam też było dużo kotów, za dużo dla tego osobnika).
ale zdecydowanie więcej rozmów było mega stresujacych dla mnie (telefonicznych) i do spotkania z kotami nie dojdzie, bo jestem zniechęcona.
a przy tym to absurdalne żądanie, by osiatkować wszystkie okna.
mówię - nie otwieramy wszystkich, mamy wywietrzniki, na osiatkowanie jednego mnie stać.
koszt 270 zł, o ile dobrze pamietam, bo mam nietypowe te okna. gdybym chciala osiatkowac wszystkie, musiałabym pomnożyć tę kwotę przez szesnascie! nie stac mnie na to, wolę wietrzyć w sposób bezpieczny dla kota.
wiem, ze ta pani chciała miec pewność, ze nie będzie tak, iz osiatkuje się jedno, a potem wszystkie beda na oścież - ale bez przesady. jeśli deklaruję, że tylko jedno jest potzrebne - to tak jest! otwarcie u mnie niektórych okien po prostu wywołałoby wielką uciązliwość, hałas jest nie do wytrzymania.

po szóste - m&j ma rację. sama mam nawet skojarzenie z rozmową kwalifikacyjną w sprawie pracy - musisz mówić nie szczerze, ale tak, aby pracodwaca usłyszał to, co chce usłyszeć i w domu tymczasowym najwyraxniej też.
niestety, ja tak nie potrafię. po prostu nie wezme kota z domu tymczasowego. będę omijać te placówki szerokim łukiem, jak tylko usłyszę policyjną nieufność. wole nie miec kota wcale, niż czuc się tak okropnie, że gdy mówie prawdę, widzę, że druga strona i tak mi nie wierzy, bo wie lepiej.

po siódme - Kacper ma 7 mies. i jest teraz bardzo atrakcyjny, kazdy by chciał miec takiego uroczego kotka. ale posiedzi w domu tymczasowym pare miesięcy i - straci atrakcyjność. kotów dorosłych do oddania w necie jest masa i jakoś nie widzę, aby te ogłoszenia znikały... myślę, że lepiej szybko go oddać osobie tym razem z miejsca zamieszkania DT, nie wyjezdżajacej z miasta, skoro taki jest warunek.

po dziewiąte - zapomniałam, co miało być po dziewiąte. w każdym bądź razie jest mi tylko cholernie przykro, bo nie napraszałam się Kacpra, został mi zaproponowany razem z licznymi udogodnieniami, a potem za to oberwałam.
nie żywię do was - tych, które były dla mnie niemiłe - złych uczuć. po prostu czegoś sie nauczyłam - bądx ostrozna zawsze i z każdym. to cenna nauka.

kończę i pozdrawiam wszystkich.

P.S. już wiem, co po dziewiąte.
kolor rudy nie jest niezbywalnym warunkiem adpcji, płeć rownież. jednak chcę miec rudego, bo przywykłam do takiego futra w domu, najbardziej mi się podoba. nie mam cisnienia na adopcje, jak pisałam, daje sobie rok. i ten rok poświęce na rudaski.
albo i nie, zależy. może i czarny skradnie mi serce. ale na razie rude - mam czas.
nie, nie będzie tak, że oczekuję klona Miauczura. on byl niepowtarzalny. wiem, że każdy inny kot będzie - sobą. i nie ucierpi z tego powodu. po prostu kocham koty wszystkie. ale wziąć mogę tylko jednego.
Ostatnio edytowano Pt mar 01, 2013 21:09 przez foksal, łącznie edytowano 1 raz
Kot w dom, Bóg w dom.

foksal

 
Posty: 124
Od: Śro cze 02, 2010 9:44

Post » Pt mar 01, 2013 19:56 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Foksal, mam nadzieję, że się nie zrazisz do forum i z nami zostaniesz. Bardzo żałuję, ze nie mam rudaska do adopcji, bo chętnie bym ci go zglosiła.
I przepraszam, nie sądziłam, że rozpęta się taka awantura.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt mar 01, 2013 20:12 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal - przykro mi z powodu sytuacji, która Cię tutaj spotkała.

Od czasu do czasu tymczasuję, czasami trwa to kilka miesięcy - jeśli nie ma chętnych, albo nie są oni dorzeczni.

Tobie dałabym kota z przyjemnością i pełnym zaufaniem. Pozdrawiam.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 01, 2013 20:40 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Ja mam 2 miesięczną małą Mi, szkoda, że nie jest ruda bo już wiem gdzie miałaby swój dom taki już na zawsze. A na święta mogłaby jeździć podobno podróże kształcą :ryk:
Obrazek

m&j

 
Posty: 906
Od: Czw paź 30, 2008 18:21
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt mar 01, 2013 20:41 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Podczytuje wątek i od początku kibicuje foksal i rudemu.Szkoda ze do adopcji nie dojdzie.Zastanawia mnie powaznie tylko jedno,skoro jedyna przeszkodą w adopcji byl świąteczny wyjazd :oops: i foksal zgodziła się poczekac i adoptowac kota po świętach :mrgreen: , to dlaczego w ostatecznosci jej odmówiono :?: :?: :?: chciałam to wyjasnic,bo nie wiem juz jakimi kryteriami kierują się niektóre DT :?: :?: :?: :? myslałam że dobrem kota :roll:
Znudziło Ci się być królem w swoim domu?
Spraw sobie kota

mone4ka

 
Posty: 209
Od: Wto cze 29, 2010 17:18
Lokalizacja: warka

Post » Pt mar 01, 2013 21:02 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

RatMaga pisze:
lidka02 pisze:
foksal pisze:
Jarka pisze:Dwie godziny podróży to niedużo. Ja z moją "pierworodną" spędzałam raz w roku 6-8 godzin w pociągu, z przesiadkami. Pierwszy raz pojechała już jako dorosła, typowo kanapowa, płochliwa kocia przyzwyczajona do spokoju i ciszy. Zawsze znosiła tę podróż ze stoickim spokojem, trochę spała, trochę się rozglądała, z godnością przyjmowała hołdy współpasażerów. Oczywiście cały czas siedziała w transporterze.


mam podobne doświadczenia. kłopoty, jesli były, to w samochodzie osobowym. pociąg i bus - no problems.


Zgodze się z wami jeżeli kot jest już z kimś jakiś dłuższy czas nauczy się do wszystkiego ma do was zaufanie , ale nie nowy kot i od razu takie przeżycia.Tak ja myśle.......

Moja kotka, po przejściach do tego była u nas miesiąc i pojechaliśmy na święta do moich rodziców w godz. podróż. Było naprawdę spokojnie, zero problemów w drodze i na wyjeździe. Wydaje mi się, że to naprawdę żadne ryzyko, szczególnie dla małego kociaka, który się łatwo adaptuje. Szkoda pozbawiać foksal tego fajnego w trakcie życia kota okresu.

Zaważył wyjazd ....myśle że gdybyśmy sobie pisały na pw wszystko wyszło by inaczej ...A tak każdy swoje doklada bo on jechał , bo ten jechał .każdy się nakręca nie potrzebnie ...Foksal już z góry wiedziała że wizyta wypadnie nie tak bo okna itd ......szkoda.

lidka02

 
Posty: 15914
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Pt mar 01, 2013 21:05 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

A może spróbowałybyście zejść do podziemi i normalnie na PW, spokojnie pogadać :mrgreen:
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Pt mar 01, 2013 21:19 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

alab108 pisze:I ja się wtrącę. Mam pieska z Fundacji, podpisałam umowę opiekunka przyjechała obejrzała warunki w jakich przyjdzie mieszkać pieskowi i dopiero po podpisaniu umowy suczka zamieszkała u mnie. Obejrzałam wątek, który opiekunka założyła mojej suni, kiedy wyciągnięto ją ze schroniska na Dogomanii i wcale sie nie dziwię, że opiekunki maja wymagania wobec potencjalnego DS. Na przykładzie mojej suni, wyciągnięto ja ze schronu w ostatniej chwili, zagłodzoną, przemarzniętą i chorą ( nosówka ). Zamieszkała na DT i od tej chwili osoba, która podjęła się opieki w swoim domu nad suczką, mając dom, dziecko, czyli własne życie całkowicie poświęciła swoje dni i noce na opiekę, leczenie, prostowanie również chorej psychiki psiego dziecka. Przez jakiś czas nie wiadomo było czy sunia przeżyje. Opiekunka traktowała ją jak własne dziecko, karmiąc, jeżdżąc codziennie z nią do weta, tuląc, wstając w nocy. Dlatego ja rozumiem opiekunki psów i kotów wyciągniętych z ze śmietników, melin i innych odrażających miejsc, o których nam się nawet nie śni, że mają ogromne wymagania wobec potencjalnych DS. One oddanie każdego odchowanego zwierzaka przeżywają jakby oddawały swojego członka rodziny i mają prawo mieć pełne zaufanie do domu, w którym zamieszka ich podopieczny. Uffff

Tyle, że nikt nie neguje wymagań. Bo rozsądne wymagania być muszą. Trzeba tylko ustalić, gdzie są granice rozsądku.
Też mam kotkę z DT a zajmując się szczurami sama byłam DT - więc to nie jest tak, że się wymądrzam "na sucho".

RatMaga

 
Posty: 871
Od: Wto maja 03, 2011 18:48
Lokalizacja: Banino

Post » Pt mar 01, 2013 21:20 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

ależ gadałysmy na PW, mam wszystkie rozmowy, było ich sporo. i to nie ja się nakręciłam przeciwko adopcji z powodu wyjazdu.
nie ja pierwsza odwołałam adopcję, tylko ty, Lidko.
napisałam tylko, że wizją dlugiego czekania "załamałam się", ale napisałam też, że skoro nie ma wyjscia, to trudno.

oczywiscie uważam, wierzę w to, że podróż nie byłaby katastrofą, takie mam doświadczenia, nie mam innych. dlatego jestem optymistką. ale skoro mial zostac do połowy kwietnia u ciebie, problem z głowy. jednak, jak wynika z twojego wpisu na siódmej bodaj stronie - nie mogłas zaakceptowac moich POGLĄDÓW. mimo iż przystałam na twoje warunki pomimo odmiennych przekonań. cóż, na to też muszę przystać, nie ma innego wyjścia.

próbowałam cie jedynie przekonać do swojej wizji. nie udało się, a tylko upewniło cię, że jednak zabiore go w podróż, tak? ale nie wiem jak, skoro adopcja miała miec miejsce po świętach. chyba że chodzi o inne święta? nie rozumiem.

oddaj go, Lidko, komuś, do kogo nie będziesz miała zadnych zastrzeżeń. nie będę to ja, szkoda.

jestem skłonna zaakceptowac pogląd, że dorosły kot jest bardziej "bezpieczny", że "z małego nie wiadomo co wyrośnie". brzmi logicznie. mimo to chciałabym mlodego kotka, aby był z nami dlużej. śmierci ukochanych zwierząt na razie mam dość na wiele lat.

tyle, choc może nie powinnam się już odzywac.
Kot w dom, Bóg w dom.

foksal

 
Posty: 124
Od: Śro cze 02, 2010 9:44

Post » Pt mar 01, 2013 21:33 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Foksal, zostań z nami jeśli możesz.
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11797
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 01, 2013 21:36 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Jarka pisze:Foksal, zostań z nami jeśli możesz.

:ok:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt mar 01, 2013 22:10 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

oczywiscie, że zostanę. najlepiej zmieńmy temat. przede wszystkim na taki o kotkach do przygarnięcia :kotek: :wink:
Kot w dom, Bóg w dom.

foksal

 
Posty: 124
Od: Śro cze 02, 2010 9:44

Post » Pt mar 01, 2013 22:27 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Znudziło Ci się być królem w swoim domu?
Spraw sobie kota

mone4ka

 
Posty: 209
Od: Wto cze 29, 2010 17:18
Lokalizacja: warka

Post » Pt mar 01, 2013 22:31 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

No to zmieniając temat- w schronisku w Elblagu nowy rudy kocurek, 6-miesięczny Nieniuś :) ;) :

Obrazek

Obrazek

http://schronisko.elblag.pl/index.php?o ... &Itemid=57
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Marmotka i 39 gości