
Mój Dziadek to był taki Dziadek z krwi i kości.....
Pamiętam, jak kiedyś podróżowałam z nim pociągiem podmiejskim ( do Urli wspomnianych zresztą ) - mała byłam ze 4 - 5 lat mogłam mieć........Dziadek był tzw. kawał chłopa. Wysoki, postawny - i silny. Pamiętam jak się popisywał wyginaniem jakiś gwoździ, podków noo normalnie Gustlik z Pancernych.
.........no i pić mi się chciało. Dziadek nachylił się nad torbą, żeby wyciągnąć jakiś termos/butelkę typu oranzadówka - starsi pamiętają - z herbatą.....No i wypiał zadek, co tu kryć. Przechodzący żołnierz - walnął go znienacka w tenże zadek.Bardzo mocno walną - aż chlasnęło....
Dziadek wyprostował się jak rażony piorunem.
Przepraszam - powiedział żołnierz
Mój Dziadek z całej siły pierdyknał go noo hmm to co mam ukrywac w ryło - tak że tamten przysiadł......
- Ja tez przepraszam - odrzekł Dziadek
Krew mam po przodkach - jestem wyjątkowej spokojności człowiek.....ale granata warto mieć!