Miłka była kotką charakterną i owszem tolerowała inne koty, ale miłości nigdy nie było, ot mijanie się przy miskach, przy kuwecie, ale nigdy np wspólnego spania z przytulankami. Z wiekiem zaczęła się wycofywać ze stada i reszta przestała na nią zwracać uwagę. Franeczka to był mały psycholek - jak kochała ludzi najbardziej na świecie tak nienawidziła kotów. Myślę, że była kotem-singlem i tak na prawdę do dzisiaj wyrzucam sobie, że byłą u nas w zakoconym domu tak długo. Franka w pewnym momencie wyprowadziła się do mojej mamy, gdzie miała całego człowieka tylko dla siebie i tam poczuła się szczęśliwa. I tam też umarła na nowotwór

Gdyby dziewczyny miały inny charakter to Bunia z pewnością by się z nimi zaprzyjaźniła, bo Bunia to urodzona pacyfistka (nawet pazury tak same z siebie to nie bardzo jej rosną), nasz domowy Miś o Bardzo Małym Rozumku. Dłuuugo się zastanawia zanim coś zrobi, zanim zje to musi odbyć długie medytacje nad miską.
W pewnym momencie przybyła do nas Lola, która jest dziewczyną charakterną, bo szylkretową, i z Bunią stosunki układają się nieźle. Choć Lola ma zapędy przywódcze, ale Bunia się na to zgadza.
Po śmierci Miłki przybył do nas Thor (tchórzuś-wielkokot), a później Nilpert-Paskuda - samozwańczy lokator (miał być tylko na DT, ale jakoś tak został).
W tej chwili układ w domu jest taki, że Bunia-Thor-Nilpert trzymają sztamę, a Lola jest nieco na uboczu, bo się szarogęsi.