Mamrot pisze:u mnie 9 kotów... do niedawnamogłam Kropcie zostawiaćwkuchni na czas nieobecnosci, czyli po porannym Iszym posiłku i insulinielądowała w kuchni gdzie karmnik dawał jeść. ale od pewnego czasu kuchnia zajęta szpitalnie na podwórkowca i długo się to nie zmieni. Kropka zjada dawkę 12 godzinną o 6 i 7.30 rano ipotem pości do 18tej. to o wiele lepsze rozwiązanie, jak wracam zpracy do karmię zgodnie zharmonogramem, ale jak mnie nie ma tonie ma żadnego jedzonka, nikt nie je, trudno nic im nie będzie. dostają duże sniadanie i do 18tej muszą czekać. ALE to jest teraz kiedy ustabilizowny cukier, na początke musisz znaleźć sposób żeby kociczka była odosobniona na czas twopje nieobecności i żeby miała karminik.
Wielkie dzięki za odpowiedź. Z tą izolacją na początek przemyślimy. Mamy niestety Esme, która nigdy nie je porcjami, tylko po chrupku, i zupełnie nie sprawdza się wsypanie wiekszego sniadania do michy bo inne jej zeżrą. I będzie cały dzien głodna. Ale jakiś pomysł jest.

patkazal pisze:Spróbuj może skontaktować się z dr Niziołkiem mailowo i telefonicznie - wiem, że udziela takich konsultacji, a to naprawdę świetny lekarz i myślę, że warto się go poradzić!
http://www.niziolek.com.pl/przyjmuje.htm
Patkazal, dzięki za namiary na dr Niziołka. Zakwestionował przede wszystkim ze 15-letni wolno żyjący kot ma astmę. Raz, że nie dożyłby tyle. Dwa, że astmę mają raczej koty młode. Mówi, że to trzeba dodiagnozować, i że to leczenie które nam wprowadzili poznańscy weci (steryd w tyłek, i znowu steryd, i na dokładkę steryd) to leczenie sprzed 10-15 lat. Weci mówili, że jakbystosować wziewne leki, to tylko przy ataku, a on mówi, że to bzdura, bo jeśli to faktycznie astma, to leczy się wziewnie 2 razy dziennie, ew. jak atak to coś dodatkowego. Czyli dla Dusi jest szansa. I dla naszego spania i pracy.
Jedziemy do Warszawy w przyszły piątek. Nie wiem jak to finansowo zniesiemy, bo koszty zaczynają się już liczyć w tysiące. Chyba jesteśmy ciutek psychiczni i będziemy jeść kocie chrupki z biedronki.

Jestem tylko potwornie wściekłana to bezmyślne leczenie sterydami ("bo pomogą na wszystko"), które zrobiło krzywdę Dusi i wywołało tę cholerną cukrzycę. Ja się naprawdę zastanawiam czy jest jakikolwiek normalny, rozsądny wet w Poznaniu. Wiem, że każdy jest specjalistą od czegoś, no ale jak słyszę, że to metoda leczenia sprzed 15 lat to szlag trafia człowieka, nie mówiąc już o tym że w efekcie szlag trafia kota. ... mać.