Caragh pisze:No i kto w końcu przyszedł?

Dowiedziałeś się?

Lunka

Przyszedł listonosz do Dużej i duża się ucieszyła, bardzo lubi tego pana listonosza, jest młody i przynosi fajne przesyłki
Lunka przybiera różne pozycje do spania, byle się wyspać:)
A jedzonko w środku nocy?
To normalne, tym bardziej teraz, kiedy znowu przestaje jeść, teraz juz nie wiem na co zwalę jej niechęć do jedzenia...
Tak jest od początku, od kiedy jest z nami.
Znowu ma swój humor, wczoraj ganiałam ją z talerzami po całym mieszkaniu, zjadła tylko dwa razy w ciągu dnia
Dzisiaj miała do wyboru SIEDEM żarełek...zjadła raz...
Ja może trochę z humorem opisuję jak Luneczka jest karmiona, ale mnie nie jest do śmiechu.
Ona ma takie napady
niejedzeniaCzasami się zastanawiam, że gdyby tak trafiła do kogoś kto pracuje po 10-12 godzin, to pewnie ten kot umarłby z głodu.
Ma Niebieska szczęście, że ma mnie
Mam czas, cierpliwość i potrafię ją gnębić w każdym miejscu chałupy, żeby choć trochę liznęła jedzenia.
Np. wczoraj rano wstałam, patrzę Lunka siedzi na stole, pomyślałam...czeka na jedzenie, w te pędy po talerzyk z pasztetem przyniosłam do pokoju, a Lunka już nie siedzi na stole, teraz siedzi na komodzie, więc podtykam pod nos, a ona tylko powąchała, potrzepała łapą i już jej nie było..
No to sobie pomyślałam, że nie na to ma ochotę, może na coś innego, poszłam nałożyć puszeczkę w sosie,
przynoszę drugi raz, ona siedzi przy koszyku, podaję, ona obwąchuje starannie talerz, to jedzenie też beee..
Idę po chrupki jej ulubione, przynoszę w miseczce, a Lunka właśnie wychodzi do drugiego pokoju, idę za nią
stawiam pod nosem...chrupki nie ruszone,
idę po porcję kurczaka, na surowo, kroję drobniutko i pełna nadziei niosę...właśnie kota siedzi w oknie,
zobaczyła mnie i w nogi...ja za nią, dogoniłam, posadziłam na szafce i na siłę kawałek mięska w pysk...pomieliła i zjadła....aż całą łyżeczkę od herbaty...dopiero o 1,oo w nocy nakarmiłam Lalunię, nie zjadła dużo, troszkę chrupek i małego gurmetka w sosie...
Dzisiaj jest tak samo, od rana gonitwy za kotem, zjadła łyżkę stołową swojego budyniu, potem długo się zastanawiała czy jeszcze zjeść i tak się zastanawia do teraz... może apetyt przyjdzie w nocy...
Jeżeli jutro będzie trzeci dzień bez jedzenia...to w piątek panna pojedzie znowu do weta.
Wujek wet obejrzy, obmaca, wygniecie z wszystkich stron, Lunka będzie udawać nieżywą...dostanie przez trzy dni zastrzyki i wróci do normy

Tak już było parę razy, najpierw myślałam, że tęskni tam skąd przyszła, potem, że nie lubi Kropki, potem była Muszka, teraz myślę, że Rambuś...ale chyba jednak nie.
Ona jest na pewno urodzonym "Tadkiem-Niejadkiem"...
Jeszcze jak przeczytałam, że Dorci niebieska dziewczynka "nie je od urodzenia"

,to jestem pewna, ze moja też jest taka...
A najlepsze jest to, że ona przy tym robi takie miny, jakbym jej karmieniem robiła nie wiem jaką krzywdę...
Zaraz znowu będziemy się ganiały...