
Gangster, król działek, pojawił sie u mnie na działce trzy lata temu. Nosił wtedy czerwoną obróżkę, która bladła, szarzała i któregoś dnia już jej nie zobaczyłam. Nie ujrzałam też nowej, a Ganster zadomowił się na działkach. Imię zawdzięcza swojemu zachowaniu: przychodząc do mnie nie bił się o jedzenie, nie wsadzał żadnemu kotu pyszczka do miski.....On siadał na przeciwko delikwenta i wpatrywał się w niego. Ofiara wzroku kuliła się, malała i powolnymi krokami wycofywała się, zostawiając żarełko swojemu psychicznemu oprawcy. Ten wielki kot, który nie lubił poufałości potrafił biec za mną z miaułkoleniem, bo przeszkadzały mu kleszcze wczepione w Jego Królewską Mość. I nie odstąpił ode mnie dopóki mu ich nie usunęłam.
Znalazłam Go dzisiaj na stryszku, który udostępniłam kotom.
Kiedy kopałam dół inne koty podchodziły i żegnały Tego przed którym czuły respekt. Do końca stała przy nas Maszka...córka Gangstera.
Gangsterku [*]
Teraz jesteś królem innego już świata......