Operacja i po operacji Kruszyny

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 29, 2002 15:15

To przeciez nic zlego, ze walczy sie o zycie ukochanych kotow do samego konca ...
Obrazek

M.

 
Posty: 3298
Od: Wto lut 05, 2002 11:17

Post » Wto paź 29, 2002 15:16

Ja tylko nową stronę prowokuję... bo nie widzę M.

Już widzę. Pewnie, że nic złego.
Ostatnio edytowano Wto paź 29, 2002 15:19 przez Padme, łącznie edytowano 1 raz
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Wto paź 29, 2002 15:17 TERAZ JA MAM KŁOPOT, chyba się zabiję

nowy wątek
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Wto paź 29, 2002 15:57

To oczywiście niczego nie zmieni..bardzo współczuję Małgorzacie.

Zastanawia mnie tylko, czy lekarz wiedząc, że jest to białaczka tak zaawansowana, nie zasugerował uśpienia kota, aby skrócić jego cierpienia?
I w dalszym ciągu kot był leczony, gdy stan był beznandziejny?
Może czegoś nie zrozumiałam...

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Wto paź 29, 2002 15:58

Pozwoliłabyś swojego kota tak po prostu uśpić?
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Wto paź 29, 2002 16:04

Moja mama rozmawiała teraz z dr Lewicką. Jest wściekła, bo to wszysto wina tej wetka, co prowadziła koty Gosi od początku, nie umiała ich zdiagnozować. Ja jakbym była na miejscu Gosi, to mimo wszystko bym walczyła o kotkę.
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Wto paź 29, 2002 16:10

Padme pisze:Pozwoliłabyś swojego kota tak po prostu uśpić?

Miałam kilka lat temu kota zarażonego białaczką i widziałam, jak sie dusił.
Oczywiście, wezwałam lekarza do domu i kicia została uspiona, chociaż cała rodzina wyła.

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Wto paź 29, 2002 16:25

Ja tez bym walczyła, do końca miałabym nadzieję.

Wiem cos więcej . Kruszyna umarła w niedzielę. Gosia z mama pojechały z nia do kliniki weterynaryjnej przy akademii rolniczej we Wrocławiu, gdzie podobno miało byc wszystko przygotowane na ich przygotowane na ich przyjażd. A tam powiedzieli że jest niedziela i maja wracać a w razie czego ptrzyjechcać w poniedziałek. I Kruszynka w drodzepo wrotnej umarła.
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Wto paź 29, 2002 16:32

:( współczuję Małgorzacie i jej Mamie

Kilka lat temu mój ojciec pomagał przewieźć samochodem do weta bardzo starszą sąsiadkę z jej niemal równie starą, słabieńką kotką. Okazało się, że kotka zmarła im po drodze, w samochodzie, w torbie... Do dzisiaj o tym pamiętam i żałuję, że wtedy nie byłam jeszcze zakocona i nie miałam wyobraźni, żeby radzić wezwanie weta do domu. :(

Hana

 
Posty: 10927
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Wto paź 29, 2002 19:19

:cry: bardzo Wam współczuję... :cry:
KrólowaNocy[*], Greebo[*], Jaś[*], Bojówka[*], MiniMini[*], NeverMind v.Ciocia[*], Adolfina[*], FataMorgana[*] :(

jenny170

Avatar użytkownika
 
Posty: 1817
Od: Wto wrz 17, 2002 12:19
Lokalizacja: warszawa-mokotów

Post » Wto paź 29, 2002 19:37

ale mi przykro, Malgosiu na prawde wspolczuje, mam nadzieje ze bedziesz silna. Ja chybabym nie potrafila... :(
Star & Tomi Obrazek , MaszaObrazek i Gabrysia Obrazek

star

 
Posty: 2059
Od: Śro sie 21, 2002 10:42
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 29, 2002 20:09

Eva pisze:
Padme pisze:Pozwoliłabyś swojego kota tak po prostu uśpić?

Miałam kilka lat temu kota zarażonego białaczką i widziałam, jak sie dusił.
Oczywiście, wezwałam lekarza do domu i kicia została uspiona, chociaż cała rodzina wyła.


To są bardzo trudne wybory i bardzo trudne decyzje.

Myślę, że lekarz (my mówimy wet, trochę ujmując mu tej lekarskości, ale to przeczież nadal lekarz, tylko od zwierząt...) powinien mówić prawdę o stanie zwierzątka, jakie naprawdę są szanse, czy zwierzątko może żyć bez cierpienia, czy już sie tylko męczy czekając na śmierć....powinien uczciwie pomóc w podjęciu takiej decyzji....

Myślę, że utrzymywanie przy życiu na siłę, do ostatniej chwili, dla własnego spokoju sumienia, że sie "zrobiło wszystko"...nie zawsze jest dobre dla cierpiącego zwierzątka...

Ja kiedyś uśpiłam kotka własnoręcznie...nie cierpiał, ale nie miał szans na przeżycie, zacząłby cierpieć za kilka, kilkanaście godzin, wiedziałam o tym i własna ręką zrobiłam zastrzyk...nigdy tego nie zapomne, ale wiem, że to była słuszna decyzja.

Myślę, że tak, że ja uśpiłabym ...gdyby już tylko cierpienie pozostało...

Kazia

 
Posty: 14037
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 29, 2002 20:18

Wiem jak bardzo trudno jest uśpić przyjaciela. Widziałam co przeżywali znajomi jak musieli uśpić jedni swoją sunię a drudzy kicię. :cry: Czasem niestety śmierć - skrócenie męki jest już jedynym darem jaki możemy ofiarować cierpiącemu zwierzęciu :( :cry:
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35304
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto paź 29, 2002 20:43

Jedyny dar jaki mozemy ofiarowac cierpiacemu zwierzeciu.........

LimLim, pieknie to napisalam :!:
Obrazek

Pink

 
Posty: 12078
Od: Pon mar 04, 2002 18:47
Lokalizacja: Kostka Rubika

Post » Wto paź 29, 2002 21:15

Padme pisze:Pozwoliłabyś swojego kota tak po prostu uśpić?

tak po prostu uspiłam moja ukochana kotke Daisy i tak po prostu uspiłam mojego ukochanego psa Nikusia. i jak bedzie trzeba to tak po prostu uspie wszystkie moje zwierzeta, które kocham prawie jakby byly moimi dziecmi.
Tak po prostu ofiaruje im smierc bez cierpien, kiedy inaczej nie bede mogla im pomoc

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: fruzelina, jolabuk5 i 842 gości