dziękujemy za dobre słowa
A w domu tak jakoś pustawo się zrobiło.
Brakuje kółeczek kręconych przez Syczka, jak stawiam miseczki z żarełkiem (on miał taki śmieszny zwyczaj kręcenia się w kółeczko aż do momentu, gdy miska już stała i można było zacząć jeść

), brakuje przytulania się Tolka, mruczenia Tary, ale za to ile luzu w łóżku
W tej chwili do adopcji mamy "tylko" piątkę: Jacka z Plackiem, Tosię, Torga i Kubę

, no bo felvikow w zasadzie nie ma co liczyć.
Chyba ze pojawi się jakiś super-domek z doświadczeniem i zabierze całą trójkę.
Po Tercecie, Kołeczku czy Felviku (i wielu innych białaczkowcach z forum) widać, że niestety zmiana domu najczęściej nie kończy się dobrze..
A nasza trójeczka radośnie rozrabia, nawet Karolka od kilku dni jakby lepiej się czuje i wygląda, że te ładowane w koty wzmacniacze dają im siłę do zwalczania mniejszych infekcji bez antybiotyku
Karolka wciąż głośno oddycha, ale już nie gluci, zresztą nikt w tej chwili nie kicha
Tylko te oczy Takcika wciąż nieładne.
W pokoju dwie biało-czarne krowy, Torg z Kubą, utworzyli gang i szaleją w poziomie i pionie po mieszkaniu
Drugi gang to czarne diabły Jacek a Plackiem.
I tak jest wesoło
