Elu, my też mocno przeżywaliśmy nadopiekuńczość Kropci wobec Okruszka...
Te podkładki są bardzo funkcjonalne, lubiem je

Wiesz nie dokończyłam Klifu, nic nie malowałam, czekam na zdrówko...
Dorciu, masz rację...zwierzęta są niesamowite...i wyjątkowe pod każdym względem...
Basiu, budyń to już nie tylko dla Laluni


Wiecie, nic nie robię konkretnego...leżę...trochę łażę...czekam do wtorku na kontrolę u lek....i się denerwuję...bo nie czuję się dobrze, no cholinder...nie jestem zdrowa...
Próbowałam w łóżku robić na drutach, ale niewygodnie...czytanie też mnie nudziło...za dokończenie Klifa obiecanego EVIE 2406 też się jeszcze nie biorę, za bardzo śmierdzi farbami...i nie mam siły...trochę posiedzę i zaraz do łóżka...chyba nie tylko choroba mnie trochę osłabiła, pewnie i antybiotyki i ogólne takie nieciekawe samopoczucie...do tego ta wściekła zima i ten śnieg...już nie mogę na niego patrzeć...tak bardzo ciągnie mnie do wiosenki, a tu wielkie g...o, jak jej nie ma tak nie ma...
Kropeczka w południe wskoczyła w kuchni na parapet i ze strachu spadła...
Przestraszyła się swojego odbicia i zwiała...

Z drugiej strony na parapecie siedział Bury Sąsiad...
Odważny...
Śpiewał serenadę...
A może on przyszedł do mnie?
Ja nie uciekłam...
Ja spokojnie robiłam fotki





Kropeczka do wieczora nie podeszła do okna...
W oczekiwaniu na podanie obiadku...

I po obiadku...chyba smakował, bo mordka uśmiechnięta:)

albo zadowolona z siebie, że wykiwała Kropcię z drapaka

długo się drapakiem nie nacieszyła