Taka właśnie jest historia Brutusa/zdrajcy rodzeństwa
Nie wytrzymałam i zadzwoniłam z pytaniem: jak tam kociaki?

Bardzo wyrozumiała Duża bardzo dokładnie opowiedziała co działo się w ciągu dnia, aż do teraz
(pewnie sobie pomyślała, że lepiej wszystko dokładnie powiedzieć, niż odbierać kolejne telefony od histerycznej byłej opiekunki
). W każdym razie chłopaki są jeszcze wystraszeni, ale już po trochu poznają nowe otoczenie, nawet coś tam podjedli i śpią przytuleni do siebie w budce na drapaku.
Juniorek podobno zwiedził część kuchenną mieszkania i wspinając się na dwóch łapkach obejrzał sobie co dzieje się na kuchennych blatach
Osyczał też już nowych Opiekunów, ale dał też się wygłaskać.
Toluś podobno przyszedł już nawet sam na chwilkę do nowej Mamy po mizianki i przytulanki
Oby kocurki szybko poczuły się tam jak u siebie
