Kot Czesio cierpiący na białaczkę[']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 22, 2013 18:53 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

To choć u Ciebie dobre wieści... a przynajmniej wygląda na dobre - po wynikach będzie widać, czy kot jest zdrowszy czy tylko lepiej wygląda (jak Norbi - niby przybrał, ale wyniki z 07.02. ma gorsze niż z 20.01. w zakresie anemii).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob lut 23, 2013 19:00 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

I jak wyniki?
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob lut 23, 2013 19:27 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Jutro już z nim idę z samego rana. Nie ukrywam, że w dużej mierze z lenistwa, ale sam mam problem. Wargi mi popękały i przy każdej rozmowie... no trudno wytrzymać. Uspokaja mnie fakt, że weterynarz dał mu mniej niż tydzień, a wygląda na to, że kocina z tego wychodzi i ponad tydzień już żyje . Rozpoczął otwarty bunt, gdyż skończyła się wołowina, a on nie zdradzi jej dla jakiegoś tam innego mięska, ale zazwyczaj po 10 minutach tymczasowo zrywa bunt i wcina.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob lut 23, 2013 20:38 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

No to nieźle się kotuś rozpuścił :ryk: kochaj go, dopóki możesz - białaczka jest nieprzewidywalna i może znowu uderzyć nawet jak się uciszy.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 24, 2013 11:00 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Wyniki Czesia są nieco lepsze od poprzednich. Zmiany są na dobre, ale bardzo niewiele więcej ma wszystkiego. Jedynie białe krwinki mu spadły (WBC). Weterynarz mówi żeby na razie się tym nie przejmować. Póki co należy zająć się anemią, która jest teraz ciut lepsza. Od Wtorku znów będzie miał regularne nakłuwanie futerka interferonem ludzkim. Według weta to w ogóle cud, że żyje, a tym bardziej, że wrócił do normy jeśli chodzi o plan zajęć. Mam nadzieję, że tak mu zostanie, ale niepokoi mnie ten spadek białych krwinek. W nagrodę za najdzielniejszego kota domu dostał wołowinę i szybko zapomniał o targaniu do lecznicy i nakłuwaniu.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lut 24, 2013 11:10 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

To super, że jest lepiej. Nawet jeśli tylko ciut.
Cieszcie się każdą wspólną chwilą, żeby było ich jak najwięcej.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 24, 2013 11:17 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Taszak pisze:Wyniki Czesia są nieco lepsze od poprzednich. Zmiany są na dobre, ale bardzo niewiele więcej ma wszystkiego. Jedynie białe krwinki mu spadły (WBC). Weterynarz mówi żeby na razie się tym nie przejmować. Póki co należy zająć się anemią, która jest teraz ciut lepsza. Od Wtorku znów będzie miał regularne nakłuwanie futerka interferonem ludzkim. Według weta to w ogóle cud, że żyje, a tym bardziej, że wrócił do normy jeśli chodzi o plan zajęć. Mam nadzieję, że tak mu zostanie, ale niepokoi mnie ten spadek białych krwinek. W nagrodę za najdzielniejszego kota domu dostał wołowinę i szybko zapomniał o targaniu do lecznicy i nakłuwaniu.


tak z ciekawości zapytam:
czy Twój weterynarz(tzn.Twojego kota) wie,że wypuszczasz kota białaczkowego na zewnątrz luzem i co on na to?

z drugiej strony zastanawiam się czy Twoja postawa nie szkodzi innym okolicznym kotom i jak masz zamiar ich nie narazić na zakażenie się białaczką? jako użytkownik tego forum powinieneś chyba wiedzieć,ze takie zachowanie zagraża zdrowiu i życia kotów "bezpańskich"i nie jest to do zaakceptowania...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lut 24, 2013 12:21 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Weterynarzowi nie mówiłem o tym Bożeno, chodzę do niego póki co jedynie po nowe leki albo badania kontrolne z Czesiem. Uważam, że Czesio nie stwarza zagrożenia dla nikogo prócz kotek które z nim mieszkają. Na szczęście nie zaraziły się od niego i są w trakcie szczepienia. Jak wcześniej pisałem nie wychodzi z podwórka, gdyż boi się aut do tego stopnia, że nie wychodzi na ulicę, a to jedyna droga na dalsze wycieczki na zewnątrz. Zazwyczaj mogę go wypatrzeć z okna jak się pasa na trawie albo gdy znajduje sobie jakieś ciepłe miejsce typu norka z rupieci w zimie. Inne koty na podwórko nie zaglądają, bo mam od 1,5 roku psa. Od tej pory nie widziałem/słyszałem żadnego nieznanego kota. Wcześniej (kiedy psa jeszcze nie było) słychać było jak czasem Czesio tłukł się z innymi kocurami o swoje podwórko, choć nigdy nic poważnego mu się nie stało. W najgorszym wypadku łaziłbym z nim na szelkach, ale póki co takiej potrzeby nie widzę, gdyż powtarzam po raz kolejny, że podwórko jest jego królestwem z którego on sam jak do tej pory nie miał zamiaru ani ochoty wychodzić.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lut 24, 2013 12:36 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Taszak,nie mieszkasz w hermetycznym świecie,nie jestem w stanie uwierzyć w to,ze żaden kot nie ma styczności z Twoim na ogrodzie.
Nie chce,żebys pomyslał,ze się do Ciebie "przywaliłam",ale to ja własnie zgarniam koty z ulicy i gdyby nie to,ze czasami zostaja u mnie bo maja białaczke zostałyby uspione po 1 tescie paskowym.Tak się własnie robi,bo koty przenosza białaczkę ...
Moje koty tez nie wychodziły poza posesję,ale przychodzą inne na nią...chociaz myslałam na poczatku podobnie jak Ty.
Co do tego,że Twój kocur gania Twoje kotki to wiedz o tym,ze wczesniej,czy później zaraża sie one białaczką.Co znaczy "sa w trakcie szczepień"?ten okres szczepień jest najwazniejszy...koty powinny byc odizolowane od kota chorego/nosiciela przez minimum 6tygodni(bo od białaczki trzeba 2 razy zaszczepić) I ja osobiscie nie wierze w to,ze Twoje kotki sa zdrowe,jesli sa tylko po negatywnym elisa paskowym to chłopie radze Ci ich nie szczepić :kotek:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lut 24, 2013 12:49 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

W trakcie szczepień, czyli zostały dziabnięte dopiero raz. Drugi raz już niedługo. Czesio już kiedyś upodobał sobie swoją ulubioną kuwetę i od niedawna ma miskę z jedzeniem dla siebie i uważam, że to wystarczy jeśli chodzi o izolowanie go od kotek. One go nie lubią i walą mu łapą w pysk jak podchodzi więc raczej się wzajemnie nie liżą. Bałem się, że będą chore, ale według tego testu elisa tak nie jest. I wątpię żeby test się mylił, bo kociarnia zawsze trzymała się z dala od siebie. Żadnych przypadków miziania się nie było.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lut 24, 2013 13:15 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Taszak pisze:W trakcie szczepień, czyli zostały dziabnięte dopiero raz. Drugi raz już niedługo. Czesio już kiedyś upodobał sobie swoją ulubioną kuwetę i od niedawna ma miskę z jedzeniem dla siebie i uważam, że to wystarczy jeśli chodzi o izolowanie go od kotek. One go nie lubią i walą mu łapą w pysk jak podchodzi więc raczej się wzajemnie nie liżą. Bałem się, że będą chore, ale według tego testu elisa tak nie jest. I wątpię żeby test się mylił, bo kociarnia zawsze trzymała się z dala od siebie. Żadnych przypadków miziania się nie było.

8O 8O 8O
Nie nie bałeś się o swoje koty,gdyby tak było posłuchał byś rady doświadczonych ludzi,którzy "ruszyli" Ci z pomocą.Twoim wpisem pokazałeś,że masz nas w dupie w szczególności mnie...Jesteś nieodpowiedzialny i "zaszufladkowany" i tyle...i pewnego dnia ,kiedy Twój kot będzie umierał,bo nagle zacznie chorować,słabnąć może dojdziesz do wniosku,że się pomyliłes...ale to zostawiam Tobie.Watpię czy mój wpis cokolwiek zmieni w Twojej głowie.Mam naście kotów w domu,Skoro koty zdrowe,zaszczepione się zaraziły po 2-3 testach negatywnych to nie pierdziel mi tu głupot,że jesteś nieomylny(bo to akurat ładne określenie tego co uważam)...
Co innego mieć kota chorego i nie wiedzieć o tym,że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca,a co innego wiedziec i tak robić...Koty zarazaja się tez droga kropelkowa i przez krew.Nawet pchły,czy robaki moga przeniesc wirusa z jednego kota na drugiego...ale skoro jestes TAAAKI mądry to na pewno Twój kot nie ma pcheł i nigdy robali nie miał,nie kichnie tak,zeby wpadło to w oko twojej kotce,nie ugryzie jej,nie,nie..takie akcje zdarzaja sie tylko u "innych,głupich osób"takich jak ja....No cóz,to po co ten watek w takim razie jak jesteś wszechwiedzący?...
i jestem ciekawa MINY Twojego weta gdyby poczytał o tych bzdurach jakie tu tworzysz :strach:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lut 24, 2013 14:04 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Na pożegnanie z i tym wątkiem powiem, że jedno to właściciele białaczkowców wypuszczający je luzem... ale druga martwiąca sprawa, to przepełnione schroniska, których nie stać na testy na FeLV, w których nie badane koty trzyma się razem po kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt nie wiedząc czy są nosicielami wirusówek i jakich... łatwo sobie wyobrazić boks z 29 zdrowymi kotami i jednym nosicielem - po czasie mamy 30 kotów, z których część umiera, część zdrowieje całkowicie, a część zostaje nosicielami, a że wymiana lokatorów jest dość dynamiczna... płakać się chce.

Kciuki dla Czesia i oby było tylko lepiej. I pilnuj, żeby innych nie zarażał (nieważne w jaki sposób): to ważne, bo niektóre nie będą miały tyle szczęścia co on (jak Mokate, Emilek i inne).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon lut 25, 2013 16:55 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Nie nie bałeś się o swoje koty,gdyby tak było posłuchał byś rady doświadczonych ludzi,którzy "ruszyli" Ci z pomocą

Po pierwsze nie masz prawa tak mówić, bo nie znasz mnie i doświadczeń związanych z moimi kotami. "Doświadczonych ludzi"?
Nie mam żadnego dowodu na to, że jesteś osobą doświadczoną Bożeno. Twoje metody pomocy kotom przynoszą różne efekty, zazwyczaj dobre.

Twoim wpisem pokazałeś,że masz nas w dupie w szczególności mnie

Dosyć pewnie się czujesz, skoro piszesz w imieniu wszystkich osób które mi, a właściwie mojemu kotu pomagają. Radzę wypowiadać się w swoim imieniu. No ciekawe doprawdy, że mam was w dupie, skoro chłonę każdą radę i artykuł który mi podesłano w tym wątku. Jedno sprzeciwienie się Bożenie najwyraźniej powoduje na tym forum obgadywanie i ogólną niechęć do mnie.

ale skoro jestes TAAAKI mądry to na pewno Twój kot nie ma pcheł i nigdy robali nie miał,nie kichnie tak,zeby wpadło to w oko twojej kotce...

Hmmm... no w takim wypadku nie opłaca się go zamykać nawet w pokoju. Przecież jak kichnie to wirus może wydostać się np. przez okno albo co. No tak, masz rację, lepiej żeby go już nie było. Wtedy na 100% nikogo nie zarazi. Nie, dalej nie sądzę, że to jest dobre wyjście.


Nie wiem po co ja i inne osoby zmarnowały czas żeby wymienić się komplementami, ale pewnie czasem trzeba się zwyzywać.
Myślałem, że jak odczekam jeden dzień to gniew mi zejdzie. Nie, ani trochę. Wczoraj napisałem nieco mniej przyjemne rzeczy i ciesze się, że postanowiłem ich tu nie wysyłać.

Chciałbym zostawić to co stało się tu wcześniej i zacząć raz jeszcze bez żadnych kłótni. Bardzo mi przykro Bożeno, że powiedziałaś o mnie takie rzeczy, chociaż jeszcze gorzej znoszę obgadywanie mnie za plecami, ale i ja nie jestem bez winy. Także przepraszam, że cię uraziłem.

No, trochę mi lepiej. Tak więc Czesia trzymamy w innym pokoju. Ma tam swoją kuwetkę, miskę i wodę, a nawet łóżko. To swojego rodzaju pokój gościnny. Trochę się fochał, że nie chcemy go wypuścić, a potem nażarł się i zasnął. Spróbowałem pójść z nim na pole na smyczy, która jest właściwie dla mojego psa. Taka rozwijana, no trudno mi to wytłumaczyć. Jakieś 20-30 metrów zasięgu może mieć. Obroża akurat się wpasowała do niego. Trochę fukał, chciał ją zdjąć, ostatecznie połaził sobie po śniegu 10 minut i zachciał powrotu. Na zimę dobre wyjście, potem pewnie zakupię te kocie szelki, ale latem będę musiał go przekonać żeby te spacery były do pół godziny. Wtedy zazwyczaj przesiaduje cały dzień leżąc brzuchem na trawie.
Taki mam na razie plan jeśli macie lepszy pomysł to chętnie go poznam. Proszę jeszcze raz o hmm... milsze wypowiedzi. Nie chodzi mi o wykłócanie się tylko o mojego kota.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon lut 25, 2013 17:29 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

No, szybko się przekonałem żeby kota na smyczy trzymać przy sobie. Zawinął się w niej na gałęzi do której na szczęście sięgałem. Teraz wiem żeby tak do 3-5 metrów go prowadzić.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon lut 25, 2013 18:20 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Tak sobie myślę ... :roll: ... nie mam doświadczeń z białaczkowymi kotami, więc nie wiem, na ile to by za zabezpieczenie robiło, ale może Taszaku, byś Czesiowi coś w rodzaju woliery na podwórku zrobił? Takie kilka metrów kwadratowych ogrodzonych siatką na ... ups ... słupkach ( :D :wink: ) u góry też z siatką. Wówczas mógłby się na słoneczku na trawce wygrzewać. No ja wiem, że to też duże ograniczenie wolności, ale coś na zasadzie wolnostojącego balkonu/tarasiku.
Innego pomysłu nie mam.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 57 gości