Ufff-nareszcie w domu!
Już po pracy i po wizycie u wetki
Poszłam na 8 do pracy, a stamtąd biegiem do domu, by przed zamknięciem się wyrobić-czynne do 14-stej. Pani wet szybko i sprawnie skłuła doopinkę Timusia i bardzo się ucieszyła,że jest taka poprawa samopoczucia.
Pan doktor wszystko przekazał p. Ewie, więc nie musiałam nic tłumaczyć-to ta sama firma-oddział w Moragu.
Chyba zrezygnuję z usług dotychczasowei wetki, bo Anetki juz nie ma, a właścicielka stała się dla mnie niezbyt miła od czasu, jak przestałam u niej kupowac leki, a prosiłam tylko o recepty(u wetki płaciłam strasznie drogo-w aptece pól ceny

)
No i godziny otwarcia dla mnie lepsze, bo nie muszę sie z pracy wcześniej zrywać-pracują od 12-stej do 20-tej!
Od jutra już tylko tablety i metacam dopyszcznie
Timuś sam poszedł do kuchni do michy, nie muszę go już karmić na leżąco-Boże!-jak to radość widzieć kota, który nie cierpi tak strasznie!
Wiecie co?-teraz się przyznam, że juz miałam czarne myśli, że to może rak kości, albo nerek-na szczęście nie sprawdziło się!!!!!
Zeby sobie jeszcze bardziej humor poprawić poszłam do szmateksu wracając z zakupów i kupiłam za 3 zeta piękną koszulę z lnu w kolorze fuksji!