» Pt lut 22, 2013 18:22
Re: koty pinokio/potrzebna pomoc dla ludzi -doradzcie - str.
Sluchajcie, bardzo mi jest trudno pisac o zyciu osobistym tych ludzi. Opisalam, a przynajmniej sie staralam sytuacje tak w telegraficznym skrucie. Są bezradni, biedni, chorzy i nie maja tam nikogo kto moglby czy cgcialby pomoc.
Corki sa bez pracy i jedna z nich ma corke w wieku szkolnym. Alimentow pani nie otrzymuje poniewaz uciekli oni cala rodzina od meza, ojca tej dziewczynki z Poznania do Czeremchy. Nie moge tu publicznie pisac co jak dlaczego. Wiem o wszystkim, ale to trudne i chyba nie mam porawa o tym pisac.
Wyjechac za chlebem, pracą, piszecie. . . .ale dokad, za co przede wszystkim. Jesc nie maja co, to jak dojechac do posrednictwa pracy, jak jej szukac jak na bilety nie ma. Gazeta z ogloszeniami kosztuje i dla tych ludzi 2 zl to duzy pieniadz. Pani mloda chodzila jakis czas do sklepu miejscowego i przegladala na miejscu ogloszenia, ale krzywo patrza, nasmiewaja sie.
Naglosnic mowicie? nie wiem czy to cos da? moze tak, a moze nie. Ja nie wiem jak pomoc, na prawde nie wiem. Wiem jak to jest jak bylam w podobnej sytuacji i znalezione jakies grosiki w kubeczkach, czy tam, pamietam znalazlam 8 zl w kieszeni kurtki zimowej i pobieglam piechotą 4 km do sklepu po maslo, chleb i ser bialy. Jak bardzo sie cieszylam. Ja bylam zdrowa, moglam napisac na dogomani, ze potrzebuje pomocy. Pani Basia nie napisze, bo miala stary komputer, ale juz nie dziala. U kogos nie napiszą corki, bo probowaly, ale nad glowa sasiadka wisiala, a ona sie wstydzi poprosic. Tam nie znajda zrozumienia, bo wszyscy jednym glosem mowia zeby psow i kotow wyrzucili to beda mieli na chleb. Pani Basia nie napisze, bo gdyby nawet chciala to nie moze bo choroba nie pozwala szklanki utrzymac.
Nie wiem, moze zadawajcie mi pytania na pw, kto moglby cos doradzic, czy pomoc, czy ma pomysl jakis. Albo podam nr tel ktoby chcial to moze sami spytacie o sytuacje. No nie wiem, na prawde.
Sylwia Tobie teraz odpowiem. . . .mysle, ze jak ludzie nie maja grosza i nie maja nic, to wszystko czeho bys nie zawiozla bedzie cieszyc. Na pewno herbata, cukier, jakies rosolki, makaron, moze jakies konserwy, czy chocby kurczaka i warzyw na rosol. Mysle, ze kazda najmniejsza pomoc ucieszy. Tylko trzeba podejsc jakos taktownie, spokojnie, bo wstyd i duma tych ludzi zwala ich z nog. Ja znam ich od kilku juz lat i pomoglam kilka razy wiec p. Basia choc z trudem, odwazyla mi sie powiedziec i poprosic o pomoc. I choc mowi ze jest tragicznie to zawsze prosi tylko o pomoc dla zwierzakow. Mnie jest bardzo z tym ciezko, bo wiem, ze od tygodnia co najmniej czekaja na moj znak, a ja siedze cicho. Obiecalam, ze porozmawiam z kims, ze poszukam jakiegos rozwiazania, ze postaram sie pomoc, ale nie zrobilam nic i siedze cicho. No bo sama borykam sie z chorobą ze zwierzakami, nie moge sobie pozwolic nawet na to zeby oplacic dlug u weta, ktory ma p. Basia za kota, ktorego leczyla. Z tego chocby powodu ludzie ci wstydza sie poprosic lekarza o to zeby przyjechal jeszcze raz do zwierzakow.
Ja nawet nie mam odwagi zadzwonic i zapytac czy moze sami sobie poradzili, czy Miłka(sunia ode mnie) zyje, czy moze jej samo przeszlo?
Przez swoja chorobe jestem roztargnieta, lekami oslabiona, ciezko pisac, nie lekko rozmawiac.
Nie wiem co jeszcze napisac?
Moze dodam jeszcze, ze jestem zarejestrowana w UP i stawie sie u nich kilka razy w miesiacu, zawsze kiedy jestem w miescie zajezdzam i dopytuje sie czy moze mieliby cos dla mnie. W centrum aktywizacji duzo mowia, nic nie maja. Proponuja mi jakies kursy ciagle. Nie przyjmuje, bo to dla mnie jest smieszne. Konczylam kilka lat temu kazdy kurs jaki zaproponowali. Wiecie ile ja mam zawodow? Mowia mi zebym sama szukala pracy. Mowia, ze jak znajde prace na pol roku to oni beda mi placic 900 zl i zebym potencjalnemu pracodawcy o tym powioedziala, ze nie bedzie musial za mnie ponosic kosztow. niby jak znalezc taka prace i gdzie, jak czlowiek mieszka na wsi i do miasta musi dojechac, a we wsi tylko jeden raz na dobe jedzie autobus. W dodatku trzeba miec na bilet. A do pracy jakas kanapke wziac.
Kochani, wies jest dobra ludziom z dobrej klasy ziemią, z gospodarstwem i niestety z okrucienstwem w stosunku do zwierzat. Krowa zeby dawala mleko musi rodzic dzieci, ktore trzeba wydac na smierc po kilku miesiacach. A we wsiach gdzie sa jakies zaklady, czy urzedy, czy szkoly, bez znajomosci i powinowadztwa roboty nie znajdziesz. Wszystko obsadzone i latami sie trzymaja. A jak miejsce sie zwolni to juz z gory wiadomo kto bedzie nastepny.