


Takiego maluszka znaleźli wczoraj na wsi moi mali Kuzyni (z których jestem bardzo dumna, bo mogli kotka zostawić, czy nawet zrobić mu krzywdę - jak to dzieci, a oni przynieśli go do domu i szukali dla chorego, porzuconego kotka pomocy).
Maluch przebywa u mnie tymczasowo w klatce.
Dziś byliśmy u weta.
Jest koci katar i zapalenie w obu uszkach :(
Na szczęście nie ma/nie widać świerzbu.
Maluch jest starszy niż myślałam - wg weta ok 4-5 mies, tylko niedożywiony i z bólu "zgarbiony", więc wygląda na młodszego.
Waga pokazała 1,4 kg (a trzymając to kociątko, wydaje się jakby z pół kg ważyło).
Dostał dziś dwa zastrzyki i kropelki do oczu. Mam czyścić uszka. Ze względu na jego stan, z odrobaczaniem i odpchleniem trzeba poczekać (dziś byłoby za dużo chemii na raz).
"Najważniejszego" zapomniałam (żeby sprawdził płeć, bo ja się nie znam na tym zupełnie).
W środę kolejna wizyta i zastrzyki.
Niestety muszę się zwrócić do Was o pomoc w leczeniu malucha, a potem w szukaniu nowego domu.
Nie wiem, ile wyniesie leczenie, bo za dzisiejszą wizytę nie płaciłam - wszystko zostanie podliczone na koniec leczenia.
Kociakowi przydałoby się pewnie lepsze jedzonko (na ta chwilę suchego nie chce jeść, tylko puszki), czy jakieś witaminy.
Tymczasowo może u mnie zostać (na czas leczenia w klatce, bo moje koty nie są zaszczepione), ale gdyby znalazł się lepszy DT (najlepiej bez innych zwierząt, które mogłyby się zarazić), to też byłaby duża pomoc. Oby tylko było za co go leczyć...