Przeżyłam już odchodzenie kotów z białaczką, wiedziałam, że jest źle... On zawsze miał ogromne węzły chłonne w stawach podkolanowych, co jest bardzo złym objawem, a jednak trochę czasu był, bawił się, dokuczał i przytulał się. I był mistrzem szaleńczego kopania w kuwetach.
Kiedy wróciłam wczoraj od weterynarza, Leoś, też białaczkowy, zaczął szaleć z piłeczkami, biegać, musiałam się bawić z nim wędką, tulił się i był bardzo wylewny. Coś mi chciał chyba powiedzieć.
Balbinka ma bardzo dobre wyniki badania moczu.