Armani w drodze do swojego ds oczywiście zrobił śmierdzącą kupę i się w niej umazał. Pana z Pyskowic to jednak nie zniechęciło... Na Armaniego czekał już drapak, kuwetka i miseczki z rc dla wrażliwych jelitowo kotów. Mały po obmyciu nauczył się jeszcze bardziej, zrobił popisową minę pt. mam mega wkur.. i zamelinował się w kuchni. Odwiedził jednak miseczkę i kuwetę. Posiedział chwilę na moich ramionach, a nawet na kolanach pana, ciekawie się porozglądał i w końcu schował w kuwecie. Cóż... zrobił wszystko, żebym go nie oddawała... ja przedstawiłam okres adaptacyjny w najczarniejszych barwach, jakich tylko mogłam... zapewniłam pana, że kota odbiorę, jeśli tylko nie spełni oczekiwań... i po godzinie w końcu opuściłam mojego podopiecznego...