Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA
Mam dwie wiadomości, obie nieszczególnie dobre. Otóż pańcia od jakiegoś czasu urabiała pańcia, żeby do weta koty zabrać. Konkretnie dwa - Mośka i Celinę.
Mosiek wygląda zdrowo, dorodnie i zawsze ma super humor. Do michy pierwszy i chrupie chrupy, aż echo po kątach idzie. Jednakowoż podejrzanie się ciągle ślini i to się pańci nie podobało.
Natomiast Celina jest coraz jakby drobniejsza i tu pańcia zaczęła mieć nieprzyjemne skojarzenia z Munią. Celina nigdy nie była dorodna ani rumiana, zawsze najmniejsza i najdelikatniejsza, ale bez przesady z tym trzymaniem linii.
No dziś pańciowi udało się wyjść z pracy jak normalnemu białemu człowiekowi, wet został umówiony i nastąpił ceremoniał pakowania kotów do transportera. Moś protestował ze wszystkich sił, ale udało się bez strat w ludziach.
Natomiast w delikatną, kruchą, subtelną Celinkę wstąpił tygrys i Pudzian w jednym. To nie jest do opisania, co ten kot wyprawiał i jak się darł. Pańcio został obszczany i obsrany, podrapany i pogryziony, Junior tylko podrapany i pogryziony. Najbardziej spektakularnym wyczynem Celiny było przegryzienie pańciowi paznokcia na kciuku. To ta pierwsza wiadomość.
Państwo w tej sytuacji się poddali, kot prysnął w ciemny las, a Moś pojechał samotnie. Pani wet na widok pańcia zaczęła go polewać spirytusem i wodą utlenioną, ale załamała się po informacji, że najbardziej zaorane ma pańcio plecy, więc zajęliśmy się Mosiem. Mosiek oglądany i miziany uznał, że to super balanga, mruczał jak szalony, walił pani wet baranki i pozwolił sobie wszystko obejrzeć, pobrać krew i zrobić zastrzyki.
Otóż dokładne oględziny mosiowej paszczy wykazały dwa symetryczne narośla na dziąsłach. Są mniej więcej wielkości zielonego groszku i są miękkie. Jak przyjdą wyniki krwi, umówimy się na wycinanie, a jak kot będzie uśpiony, to obejrzy mu się całość gardła, tchawicy i w ogóle zrobi eee... endoskopię?... No przenicuje się Mosia na wylot. Pani wet nie ukrywała, że to mogą być guzki nowotworowe, więc wycięte oczywiście pojadą na histopatologię.
No i to jest ta druga wiadomość.
W domu pańcia polała spirytusem pańciowe plecy a potem udało się Celinę znaleźć pod łóżkiem w sypialni. Podobno ciągle wygląda jak czarna, wściekła pantera. Pojąć nie możemy, co w nią wstąpiło. Przecież to nie jest żaden dziki kot. Przychodzi na kolana, często urzęduje pańciowi na karku i ogólnie go bardzo lubi.
Państwo mówią, że całkiem głupie na ten temat są.
