

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kinia098 pisze:zjawka pisze:Tez się cieszę!
Kinia, a który wet. się nią zajmuje?
Siegel
edit: ale pewnie przy zabiegach nie jest sam
zjawka pisze:To ja powiem może jak ostatnio dr. K. obsłużył moja kicię - biedulka załapała infekcję, leczona przez tydzień marbocylem bez efektu, więc zmiana antybiotyku ( zadysponował dr Bojarski) do tego jeszcze środek p-zapalny , a później coś w rodzaju flegaminy, też zastrzyk - dwa tyg. dzień w dzień zastrzyki, wyobrażacie sobie jej skóręi pod skórą ( chociaz to okazała kicia, 8kg.), pod koniec wszyscy którzy robili zastrzyki najpierw obmacywami skórę, szukali bezpiecznego miejsca.. i dopiero kłuli. Dr. K w typowym dla niego stylu złapał nagle swoja wielką łapą kotkę ( baardzo spokojną i zawsze współpracującą) wbił igłę...kicia wrzasnęła a potem, gdy jeszcze trwała rozmowa, chciała wbic się w podłożę kontenera rozpłaszczyła się, uszy na boki, przerażone oczy... takiej jeszcze jej nie widziałam. Doktor na to, że nic jej nie będzie, no " no może w nerw trafiłem...", zaraz jej przejdzie.... Nie przechodziło przez przeszło godzinę, chodziła na trzech łapach, rzucała sie w legowisku, a przeszło dopiero po pewnym czasie po podaniu tabletki p-ból ( właśnie tez od tego doktora dostałam onsior dla staruszki na stawy, nic innego nie miałam, to dałam to). Nie wiem w co trafił - w nerw czy w zrost, kotka cierpiała i nie wiem czy będzia sama pakowała się do podstawionego transportera jak do tej pory było ( w domu, bo w lecznicy to oczywiste).
Tak ten dr. zawsze traktuje koty - nie zapyta, czy kot wspólpracuje,czy dziki, czy może przerażony... od razy łaps za kark i strzał igłą...mówi, że dzięki temu nie jest nigdy podrapany, a koledzy, co się cackają, to często...
Też go unikam,ale nie zawsze jest wybór![]()
No rozpisałam się, bo jeszcze mnie nosi, jak to przypomnę sobie.
A za Dziunię nieustannie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 299 gości