Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA
Skoki odwołali, no to państwo oglądali takie kobitki, co biegają na nartach i strzelają. I jakaś nasza biegła i blisko była, ale raz nie strzeliła dobrze i się przyzostała na czwartym miejscu, to pańcio z emocji aż się poderwał i krzyknął: Kolbą ją, kolbą!
i wyobraźcie sobie, że w tym momencie te dwie co były przed nią się wywaliły, ale nie było dobrze widać dlaczego, więc pańcio zakrzyknął: Dobrze, słusznie, kolbą obie dawaj!
i w końcu ta nasza została wicemistrzynią świata, a pańcia jeszcze z kwadrans pokwikiwała ze śmiechu...
A rano pańcia zarządziła rzeź Fistasza. Albowiem znienackowe obcinanie po jednym pazurku ma tę wadę, że jak się dotrze do ostatniego pazura, to cztery pierwsze są już wielkości łyżew. Więc pańcia kazała pańciowi obcinać na tempo ras ras ras, nie zważając na nic. Fistasz tym razem popadł w stupor, pańcia na nim leżała, a pańcio obcinał ciach ciach, zamykając z przerażenia oczy, no i raz obciął o jeden pazur za daleko...
Krwawiącego Fistasza państwo wynieśli na śnieg, by pazur zamrozić i do teraz tam stoi.
Dobra, żartowałem.

PS - karta w aparacie została zresetowana, ale niewiele to pomogło.