No i mamy rewolucję na patelni i gościa w domu
Szłam sobie wczoraj do pracy. Patrzę, idzie Ignac. No to go zawołałam, żeby się przywitać. A ten nic. Tylko widzę, ze chowa się przed ludźmi i ogólnie taki zalękniony. Polazłam za nim, no bo może chory.
W końcu podlazł z mruczeniem i mizianiem. Ale z przodu okazał się tylko ignacopodobny.
Wielki, miziaty, pełnojajeczny, z trzecią powieką i zasmarkanym nosem. Ale nie wychudzony, sierść całkiem ładna, ma dobrych kilka lat.
Wczoraj spłoszył mi go pies, dzisiaj wieczorem go dorwałam. Najadł się i śpi zamknięty w łazience. Jutro będę molestować weta o darmowe leczenie i sterylkę. Trzymajcie kciuki, zeby się zgodził
Koty w szoku, bo kuwety stoją w przedpokoju
