Kot Czesio cierpiący na białaczkę[']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 10, 2013 17:36 Kot Czesio cierpiący na białaczkę[']

Witam, chciałbym aby ktoś udzielił mi porady na temat mojego kota Czesia. Stwierdzono u niego białaczkę, która dość mocno wyniszczyła mu organizm, bowiem ma ok. 2 mln erytrocytów i 40 tysięcy płytek krwi według badań morfologicznych oraz pozytywny test na białaczkę. To ponoć stan fatalny i niewielu zostało mu czasu. Zasugerowano mi leczenie interferonem ludzkim lub kocim. Cena tego drugiego jest znacznie większa, ale przede wszystkim chciałbym wiedzieć czy ma jakiekolwiek szanse na dłuższe życie. Nie chciałbym go stresować wizytami u weterynarza skoro i tak nic mu to nie pomoże, wolałbym być przy nim, ale jeśli są jakieś nadzieje na polepszenie to mam zamiar spróbować. Proszę o wypowiadanie się osób mających doświadczenie lub/i weterynarzy. Nie chce robić sobie ani jemu złudnych nadziei
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lut 10, 2013 18:06 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Nie lut 10, 2013 18:59 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Tutaj masz artykuł, w którym ładnie wszystko opisano. Wg niego od momentu rozpoczęcia się ostrego stanu białaczki kot zwykle umiera w 4-6 tygodni (moja Mokate umarła po 5, a raczej została uśpiona, bo już zaczynała przeciekać woda do płuc, a wyniszczone też była). Dużo zależy od ogólnego stanu kotka i wieku, ale skoro jest mocno wyniszczony, to jego szanse są niewielkie. Pytanie: czy on tylko jest wychudzony, czy też stwierdzono uszkodzenia narządów? Jakieś guzy lub objawy neurologiczne? I od kiedy on się źle czuje? Jakie ma objawy (od kiedy)? /lista objawów, które najczęściej się pojawiają, jest w tym artykule/. Wyniki to jedno, ale ważny jest też stan kotka widoczny "na oko" oraz to jak długo już trwa taki ostry przebieg.

Co do interferonu - wiele czytałam i zdania są podzielone na temat tego, który lepszy: jedni mówią, że koci jest skuteczniejszy ale w razie czego jak organizm źle zareaguje, to reakcja jest gorsza niż przy ludzkim; z drugiej strony w tym wątku Anita opisuje walkę o koty białaczkowe /możesz się z nią skontaktować - stosuje interferon/. Przy żadnym z interferonów nikt nie da gwarancji, że wystarczy, aby kot zwalczył białaczkę, bo interferon tylko wspomaga system immunologiczny (poczytaj dobrze artykuł z pierwszego i drugiego linku), niemniej jednak lekarstwa jako takiego na białaczkę nie ma i wiele zależy od stanu obecnego kotka. U Anity jeden kotek od 6 lat żyje z uśpionym wirusem i ma się dobrze, a Antoś ciągle zagilany i raz lepiej, raz gorzej - obaj dostają interferon, więc jak widzisz - dużo zależy od kotka.

I kto Ci zasugerował - weterynarz (który jeszcze się zna na stosowaniu interferonu) po obejrzeniu wyników i ocenie stanu kota, czy ktoś z forum?
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 10, 2013 20:24 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Interferon zasugerował mi weterynarz. Jeśli chodzi o stan kota "na oko" to nie poszedłbym z nim do weterynarza gdyby nie częste wymioty. Wymiotował od małego, ale ostatnio było gorzej. Gdyby nie to, pewnie umarłby, a ja nie wiedziałbym czemu.
Dziękuje za szybką odpowiedź i podesłanie tego artykułu Raczej zdecyduje się na interferon koci. Nie darowałbym sobie, gdyby umarł a ja nie próbowałem.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lut 10, 2013 22:00 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Tak jak pisałam - są zwolennicy kociego, a są - ludzkiego. I nie chodzi tylko o cenę. Masz szczęście, że Ci to weterynarz zaproponował - mi przy pierwszych objawach powiedzieli, że nie ma potrzeby, a później była za późno jak trafiłam do innej lecznicy.

W każdym razie trzymam kciuki za Czesia :ok: :ok: :ok: a Tobie dużo siły - bo leczenie może potrwać długo, ale skoro jeszcze nie ma mnóstwa objawów, a tylko wymioty, to nie jest źle. Aczkolwiek nieleczone lub leczone źle - jak piszą - 4 do 6 tygodni i raczej kota nie ma.

Przyda Ci się też zapewne wątek w białaczkowym domu - to temat Bożeny, która ma dom pełny kotów FeLV+ i zęby zjadła na różnych lekach itp., a do tego zawsze chętnie służy radą - dobrze jest czasami o coś podpytać i skonsultować.

Jeszcze raz kciuki :ok: :ok: :ok: i pisz, jak kotek zdrowieje (o ile możesz).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon lut 11, 2013 11:20 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Byłem z nim dziś na morfologii i niestety wyniki pogorszyły się. Weterynarz daje mu do tygodnia życia. Gdybym chciał go leczyć Czesio musiałby mieć regularne transfuzje krwi oraz leczenie interferonem. Nie dość, że kosztuje to dużo to jeszcze są nikłe szanse. Odmówiłem i po prostu będę z nim przez te ostatnie dni. Nagle zachciało mu się wychodzić więc on pewnie też wie, że już długo nie pociągnie. Dziękuje bardzo gpolomska za pomoc i czas mi poświęcony. Obawiam się, że następny post w tym temacie będzie datą jego odejścia. Jeszcze dziś udam się jeszcze z dwoma innymi kotami na testy na białaczkę. Mam nadzieję, że one okażą się odporne.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon lut 11, 2013 12:05 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

powinienes chodzic z kotem do dobrego weta - zawsze jest szansa
ja mialam 2 koty z bialaczką znalezione w bardzo złym stanie, jeden przezyl prawie 3 lata, drugi prawie 4 majac na dodatek FIV
przy złych wynikach krwi dostawały EPO - tylko że to dość droga kuracja
interferon podawałam ludzki

przy kocie z bialaczka inne koty powinny byc szczepione szczepionka z białaczką, wedy są bezpieczne

:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon lut 11, 2013 12:10 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Taszak pisze:Interferon zasugerował mi weterynarz. Jeśli chodzi o stan kota "na oko" to nie poszedłbym z nim do weterynarza gdyby nie częste wymioty. Wymiotował od małego, ale ostatnio było gorzej. Gdyby nie to, pewnie umarłby, a ja nie wiedziałbym czemu.
Dziękuje za szybką odpowiedź i podesłanie tego artykułu Raczej zdecyduje się na interferon koci. Nie darowałbym sobie, gdyby umarł a ja nie próbowałem.



Jesli kot ma złe wyniki nie podaje się kociego Interferonu-Virbagenu Omega
Nalezy go najpierw wzmocnic i sprawdzic stan netrek i watrobowych spraw.Proponowac mozna Retroferon i jesli jest ok z trzustka może byc Cykloferon
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon lut 11, 2013 12:11 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Maryla pisze:powinienes chodzic z kotem do dobrego weta - zawsze jest szansa
ja mialam 2 koty z bialaczką znalezione w bardzo złym stanie, jeden przezyl prawie 3 lata, drugi prawie 4 majac na dodatek FIV
przy złych wynikach krwi dostawały EPO - tylko że to dość droga kuracja
interferon podawałam ludzki

przy kocie z bialaczka inne koty powinny byc szczepione szczepionka z białaczką, wedy są bezpieczne

:ok:

nie sa Maryla bezpieczne...albo:"sa bezpieczne do czasu..."
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon lut 11, 2013 12:47 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

BOZENAZWISNIEWA pisze:
Maryla pisze:powinienes chodzic z kotem do dobrego weta - zawsze jest szansa
ja mialam 2 koty z bialaczką znalezione w bardzo złym stanie, jeden przezyl prawie 3 lata, drugi prawie 4 majac na dodatek FIV
przy złych wynikach krwi dostawały EPO - tylko że to dość droga kuracja
interferon podawałam ludzki

przy kocie z bialaczka inne koty powinny byc szczepione szczepionka z białaczką, wedy są bezpieczne

:ok:

nie sa Maryla bezpieczne...albo:"sa bezpieczne do czasu..."


to nie jest chyba sugestia: nie warto szczepić
ja szczepiłam co 1,5 roku szczepionką Purevax
żaden się nie zaraził, o ile wiem
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon lut 11, 2013 13:29 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Taszak, masz rację, że najważniejsze jest bycie przy kocie... i masz rację, że szanse są nikłe - jestem zwolennikiem leczenia kota, a nie przedłużania mu agonii - niezależnie od kwestii finansowych, bo po prostu dla kota każde robienie mu czegoś, czego on sobie nie życzy, to potworny stres (jak to powiedziała wet z dyżuru: nie wolno w imię egoistycznej chęci zatrzymania jak najdłużej zwierzęcia przy sobie skazywać go na cierpienie z powodu nieskutecznych lub bardzo wątpliwie skutecznych terapii). Staraj się przy nim być jak najwięcej... a jeśli ma się stać cud, to i bez wetów się stanie (cudem nazywam to, że Mokate po przyjeździe ze schroniska choć na 2 miesiące doszła do siebie, bo wyglądała naprawdę fatalnie). Lepiej niech odchodzi przy Tobie w spokoju niż męczony zabiegami w lecznicy, siedzący w klatce przy obcych... trzymaj się... takie jest moje zdanie - czasami trzeba pozwolić odejść temu, co się kocha właśnie z powodu tego, że się kocha...

Przykro mi, że Twój kotek się tak pochorował - wiem jak to jest patrzeć na umierającego na białaczkę kota... i jeszcze coś: słuchaj intuicji i głosu serca - znasz swojego kota lepiej niż ktokolwiek: jeśli czujesz, że on umiera, to raczej tak jest... ja - wbrew intuicji - słuchałam wetów: leczenie było błędne (aczkolwiek tak kosztowne jak koci interferon plus kilka innych rzeczy), a kotek tylko miał mnóstwo stresu - dopiero pod koniec powiedziałam dość i choć ostatnie dni miała Mała spokój od lekarzy... a ostatniego dnia byłam tylko ja i Ona (niestety woda szla do płuc, więc musiałam podjąć decyzję o eutanazji, bo śmierć przez uduszenie poprzez płyny zalewające płuca jest czymś strasznym i wcale nie trwa krótko). A jeśli gdzieś w głębi masz choć odrobinę wątpliwości, że już na pewno on umiera, to walcz jak lew... bo koty czasami udaje się wyciągnąć z potwornego stanu.




Szczepienia i wiara w szczepionki :roll: jakby były aż takie skuteczne, to każdego wystarczyło by zaszczepić i choroby wirusowe by zniknęły... a jednak tak nie jest, bo wirusy to RNA w osłonce: prymitywne i szybko mutujące. Mocny kot sam zwalczy FeLV, słaby - zwykle FeLV już ma jak go znajdujesz tylko czasami utajony, że w krwi nie widać, bo siedzi w szpiku. Nawet zdania wetów są podzielone co do skuteczności szczepionki na FeLV... to jak swego czasu ze szczepionkami na świńską grypę. Na marginesie polecam ten artykuł. Poza tym mnie medycyna klasyczna skazała na śmierć już dawno - miałam nie dożyć roku, żyję już 35; leczona przez lekarzy medycyny nowoczesnej wiecznie chorowałam - od czasu zastosowania medycyny naturalnej nie choruję (czasami drobne przeziębienie). Dzięki, ale farmaceutykom i lekarzom nie ufam zbytnio za wyjątkiem sytuacji nagłych, gdzie medycyna naturalna zbyt łagodnie działa (bo medycyna naturalna zawsze działa wolniej, ale nie ma skutków ubocznych i wzmacnia ogólnie organizm), a nowoczesna daje jakieś szanse przy ogromnym ryzyku skutków ubocznych oczywiście.

Na marginesie: po pierwsze kota szczepi się takiego, który jest na bank zdrowy - czyli PCR lub ewentualnie ELISA z krwi oraz PCR ze szpiku - wtedy jest pewność, a jak ma uśpionego wirusa, to po zaszczepieniu... Bożenka wie doskonale...; tylko jak kot jest FeLV+ to może nie przeżyć narkozy, która jest niezbędna do pobrania szpiku. Po drugie - co zresztą potwierdza artykuł z pierwszego linku z pierwszego mojego postu - to, czy szczepionki są skuteczne, jest dość mocno kontrowersyjne, a żeby duży kotek nie zachorował (chyba, że już jest chory, bo dostał FeLV z mlekiem matki), to wystarczy, że nie ma DŁUGOTRWAŁEGO KONTAKTU ZE ŚLINĄ NOSICIELA - dlatego problem jest większy w skupiskach kotów, gdzie są wspólne miski i koty się wylizuje. Warunkiem każdego szczepienia - czy to u ludzi, czy u zwierzaków jest to, że organizm musi być zdrowy: nie na oko, tylko trzeba to potwierdzić badaniami. Poza tym wg badań 30% kotów same umie zwalczyć wirusa po zarażeniu, a 40% umie go opanować do poziomu, gdzie go kontroluje i wirus jest uśpiony; dla 30% kotów kończy się to śmiertelnie. Więc czy to szczepionka jest skuteczna, czy też albo masz mocne koty lub nie miały kontaktu z wirusem, to ciężko powiedzieć. Swoją drogą to właśnie kilkanaście dni po szczepieniu mojej Mokate (w wynikach wyglądało, że jest w miarę zdrowa) szczepionką Purevax RCPCh uciszona białaczka się obudziła - w miesiąc kot umarł... wiec szczepionki są fajne, ale nie walone w ciemno każdemu kotu - są sytuacje, gdzie ryzyko choroby jest mniejsze niż ryzyko powikłań po szczepieniu (patrz sprawa niedawnego wycieku w Belgii odnośnie szczepień niemowląt lub przykład szczepionek na koklusz, które przez bezmyślność koncernów doprowadziły do powstania kokluszu rzekomego). Zresztą ze szczepionkami na grypę jest podobnie: nigdy się nie szczepiłam, a nic mnie nie łapie (jako nastolatka zaliczyłam "prawdziwą" grypę z urwanym filmem na 4 dni), a jak organizm jest słaby, to pierwsza lepsza grypa może go zabić. Jak ktoś jest głębokim wyznawcą koncernów farmaceutycznych, to jego rzecz; ja się zgadzam z Bożeną, że szczepienia to nie samo dobro, ale i duże ryzyko - a przy kotach słabych, niejednokrotnie większe niż ryzyko choroby.

Zresztą... kumpel mieszkający na wsi żywiący koty wychodzące najgorszym syfem marketowym nigdy nie szczepił żadnego ze swoich kotów, a ma je od lat - pierwszy niedawno zakończył życie w wieku 16 lat i to z racji tego, że śmiertelnie potrącił go samochód; z żadnym nigdy nawet do weta nie musiał biegać - tylko co roku jak biegają po pobliskim lesie, to kleszcze im wyciąga... i śmiał się ze mnie, że tak biegam do weta, bo doświadczenia jego i jego kumpli mówią, że kot silny sam wyzdrowieje, a jak słaby, to nic mu nie pomoże... i co mu mam powiedzieć, skoro jego koty są wręcz pancerne, a mój nie żyje? Mam mu powiedzieć, że jego podejście jest złe, skoro fakty mówią coś zupełnie innego? Jego koty nie chorują i mają się dobrze, a Mała nie żyje.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon lut 11, 2013 13:47 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

brak wiary w szczepionki powodował, niestety epidemie pp

i tak też niedobrze
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon lut 11, 2013 13:58 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Widzisz, szczepionka na PP jest fajna pod warunkiem, że KOT JEST ZDROWY; kota FeLV+ szczepi się wirusami zabitymi, czyli musi być po pierwsze wzmocniony i postawiony na nogi, a po drugie szczepionka musi być odpowiednia.

Poza tym z tego, co zauważyłam, to epidemii PP są głównie w schroniskach, bo w przeciwieństwie do FeLV, paskudztwa odpowiedzialnego za PP nie zabijesz ciepłą wodą z mydłem (a jeszcze lepiej z odrobiną wybielacza typu domestos czy inny), a koty tam umierają na PP, a odkażanie często woła o pomstę do nieba; FeLV poza organizmem bardzo szybko ginie - PP jest wytrzymały. Gadałam z moją wet - od 15 lat nie widziała na oczy przypadku PP za wyjątkiem kilku okolicznych schronisk, gdzie mają epidemie. Tu - jak w wielu innych miejscach - ważne jest higiena, nie pozwalanie kotom na kontakt z obuwiem i wierzchnią odzieżą (nigdy nie brałam Mokate w kurtce, a ubrania takie jak spodnie, które mogły mieć kontakt z czymkolwiek poza domem, od razu przebierałam i pierwsze co po przyjściu to dokładne mycie rąk zanim zdążyła podlecieć - pomimo, że była szczepiona i to właśnie po zasranym szczepieniu Jej się pogorszyło).

I jeszcze kwestia, co jest bardziej prawdopodobne: zachorowanie na daną chorobę czy powikłania po szczepionce? Przy słabym kocie już nigdy w życiu nie zaryzykowałabym szczepień do czasu postawienia go na nogi, a szczepienie tylko po morfologii z biochemią i to kota wolnego od robali. I to najlepiej szczepionkami jak najmniej składnikowymi, żeby walczył z jednym rodzajem wirusa jednocześnie.

Przy każdej szczepionce trzeba analizować ryzyko powikłań po szczepieniu oraz szanse na wystąpienie choroby i ryzyko powikłań po niej. A tego lekarze (także Ci od ludzi) nie robią, tylko w ciemno walą szczepionki, byle zarobić.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon lut 11, 2013 14:15 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Maryla pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:
Maryla pisze:powinienes chodzic z kotem do dobrego weta - zawsze jest szansa
ja mialam 2 koty z bialaczką znalezione w bardzo złym stanie, jeden przezyl prawie 3 lata, drugi prawie 4 majac na dodatek FIV
przy złych wynikach krwi dostawały EPO - tylko że to dość droga kuracja
interferon podawałam ludzki

przy kocie z bialaczka inne koty powinny byc szczepione szczepionka z białaczką, wedy są bezpieczne

:ok:

nie sa Maryla bezpieczne...albo:"sa bezpieczne do czasu..."


to nie jest chyba sugestia: nie warto szczepić
ja szczepiłam co 1,5 roku szczepionką Purevax
żaden się nie zaraził, o ile wiem

nie,to nie jest sugestia.U Ciebie się nie zaraził,au mnie zaraził..NIE ZROBIŁAM TESTÓW ZE SZPIKU ,a szaszcepiłam koty po 2 testach negatywnych Elisa...Cżęść zaszczepionych nie żyje...Szczepiłam Purovax z FeLV ,niektóre Leucocell2(te żyją)
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon lut 11, 2013 15:10 Re: Kot Czesio cierpiący na białaczkę

Pozostałe dwie kotki są zdrowe. Od Czesia będę je trzymać póki co z daleka, chociaż i tak średnio się lubią. Nie znam się na lekach i nie wiem co teraz byłoby dobre, ale wydaje mi się, że skoro kot potrzebuje transfuzji żeby przeżyć to jest bardzo źle. Więcej czasu spędziłby u weterynarza niż u siebie w domu, także niech chociaż będzie w swoim prywatnym zaciszu. Oszałamia mnie fakt, że ponoć niedługo umrze, a zachowuje się jak zwykle nie wykazując żadnych podejrzanych objawów. Ponoć koty długo nie dają tego po sobie poznać.
24 czerwca

Taszak

 
Posty: 50
Od: Nie lut 10, 2013 17:23
Lokalizacja: Jaworzno

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, CatnipAnia, puszatek, Szymkowa i 63 gości