Czekam z niecierpliwością na dobre wieści.
Szkoda mi Miecia, że jest narazie nielubiany wśród kociastych, ale zdaję sobie również sprawę, że wszystko kwestia czasu.
Podobno dobra metoda to podawać im różne smakołyki obok siebie. Szczególnie Wasz rudzielec doceni towarzystwo Miecia, kiedy zacznie mu się kojarzyć z przyjemnościami w postaci różnych pyszności

Przypominam sobie, że i u mnie to stosowałam na początku. Nagle koty zapominały, że się nie lubią i pochłonięte były jedzonkiem.
Można też próbować zajmować je wspólną zabawą, np. jakimś sznureczkiem, laserkiem albo wędką. Było u mnie podczas takich prób sporo syków, ale koty przyzwyczajały się do siebie.
No i dotychczasowi rezedencji muszą być wyjątkowo dużo przytulani i głaskani, żeby nie kojarzyli przyjścia Miecia z zaniedbywaniem ich szanownych osób

Tak piszę w razie gdybyście w stresie zapomnieli
